Zrabowane arcydzieło Aleksandra Gierymskiego na aukcji

Obraz wystawiono na licytację w małym domu aukcyjnym Eva Aldag w miejscowości Buxtehude pod Hamburgiem, z niewiarygodnie niską ceną wywoławczą 4 400 euro. Dzień przed planowaną na 27 listopada aukcją, po interwencji polskiego Ministerstwa Kultury i Muzeum Narodowego w Warszawie, obraz został wycofany z katalogu.

Namalowana w Warszawie, w latach 1880 - 1881 Żydówka z pomarańczami do roku 1939 znajdowała się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. W nieznanych okolicznościach zaginęła w czasie II wojny światowej.

Niska cena wywoławcza wskazuje na to, że ani dom aukcyjny, ani obecni właściciele obrazu nie zdawali sobie sprawy z klasy i wartości dzieła. Weszli w jego posiadanie dziedzicząc go po babci, która w 1948 roku wyszła za mąż za przemysłowca i kolekcjonera sztuki z Düsseldorfu, który był jego właścicielem.

Praca oferowana przez dom aukcyjny porównana z jedyną zachowaną przedwojenną, czarno-białą fotografią obrazu skradzionego z Muzeum Narodowego może wzbudzać wątpliwości co do autentyczności. Jednak, jak napisał w korespondencji z Buxtehude Włodzimierz Kalicki (Gazeta Wyborcza), wątpliwości po obejrzeniu i zbadaniu obrazu nie ma marszand Marek Mielniczuk. Ma on już na swoim koncie "odkrycie" innej pracy Gierymskiego - rozpoznał Luwr w nocy wystawiony na aukcję przez francuski dom aukcyjny. Różnice pomiędzy obrazem a fotografią wynikają ze źle przeprowadzonej tuż po wojnie konserwacji.