Poznań, Warszawa, Berlin, a nawet Chicago już zaliczyły swoją weekendową, artystyczną podróż. To jednak nie koniec trasy. Na mapie sztuki już od czterech lat widnieje (i ma się coraz lepiej ) kolejna stacja - Kraków. Rozpędzony pociąg pomknie przez miasto od 24 do 26 kwietnia podczas krakowskiego Gallery Weekendu, czyli czwartej już edycji Krakersa. Czujecie pociąg do sztuki? Tego z pewnością nie możecie przegapić.
Sztukę w Krakowie znamy głównie dzięki muzeom i to tym największym, pokroju Muzeum Narodowego. Oczywiście nie ma się czego wstydzić, problem tkwi gdzie indziej. Zbytnio skupiając się na przeszłości łatwo można zapomnieć o tym, co dzieje się tu i teraz. Nie da się ukryć, że na myśl o sztuce współczesnej Kraków dostaje zadyszki. A to, co prezentuje MOCAK, czy wspierane przez miasto galerie sztuki współczesnej to tylko mały procent tego, co artystycznie dzieje się w Krakowie. Niestety o przedsięwzięciach i wystawach komercyjnych galerii prawie się nie słyszy. Dlatego też krakowski Gallery Weekend to zielone światło dla dobrej sztuki zamiecionej pod dywan oraz wielka szansa na rozwój nie tylko nas - widzów, ale także miejsc, które prezentują współczesną sztukę. Szansa na rozwój rynku sztuki. Na temat krakowskiego Gallery Weekendu, tego skąd się wziął i jak wygląda w innych miastach, ale także o kondycji sztuki współczesnej, porozmawiamy z jego twórcami, reprezentantami Fundacji Wschód Sztuki i Art Agenda Nova - Małgorzatą i Marcinem Gołębiewskimi.
Cracow Gallery Weekend 2014, Galeria Raven , fot. Marcin Świdziński
Pierwszy pociąg Gallery Weekendu wyruszył z Berlina w 2004 roku. Jak on wyglądał wtedy, a jak wygląda dzisiaj?
W pierwszej edycji zorganizowanej przez skromne grono niemieckich galerzystów w 2004 roku wzięło udział ok. 10 galerii, odwiedzonych przez ok. 600 widzów. Niesamowite, do jakich zmian doszło tam w ciągu ostatnich kilku lat. Dziś niemiecki tydzień galerii to jeden z najlepszych światowych projektów, w którym nie każdy może wziąć udział.
Jakie trzeba spełnić warunki, żeby móc w nim uczestniczyć?
O tym, kto otrzyma zaproszenie decydują organizatorzy imprezy, którzy dokładnie analizują program galerii, nazwiska artystów i wystawiane przez nich prace. Wszystko ma otoczkę ekskluzywności. Galerzyści zapraszają gości specjalnych - w tym znaczących kolekcjonerów. Na czas trwania Gallery Weekendu przygotowują specjalny program, co świadczy o prestiżowym charakterze imprezy. Przez cztery dni trwania tego wydarzenia przewija się przez miasto około 20 tys. gości z całego świata, a wiemy, że Berlin nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Berlin to nie tylko Gallery Weekend, ale także - już od trzech lat - Berlin Art Week i związane z nim targi sztuki ABC Berlin.
Pomysł na Berlin Art Week pojawił się po zamknięciu największych berlińskich targów sztuki Art Forum Berlin. W związku z tym, że klasyczna forma targów sztuki się nie sprawdziła, miasto z tak ogromnym potencjałem jak Berlin musiało poszukać nowego rozwiązania. Założenia Berlin Art Week są proste - przez tydzień stolica Niemiec żyje targami sztuki, wystawami w publicznych instytucjach, prezentacjami berlińskich prywatnych kolekcji, wydarzeniami organizowanymi przez project spacy czy artystyczne kolektywy.
ABC Berlin natomiast, to trzymająca poziom próba reanimacji rynku sztuki, będąca dopełnieniem poprzedzającego ją wydarzenia. Każda spośród zaproszonych galerii typuje jednego artystę, którego prace można kupić. Wśród najciekawszych propozycji znalazły się chociażby fotografie Natalii LL Body typology, czy instalacja Douglasa Couplanda Kolorowe globusy. W Berlinie nie brak polskich akcentów, na ostatnich targach w 2014 roku pojawiły się warszawskie galerie: Leto z pracami Angeliki Markul, lokal_30 (Natalia LL i Zuzanna Janin), Stereo z Wojtkiem Bąkowskim czy Piktogram z Cezarym Poniatowskim.
Kulturprojekte Berlin, Berlin Art Week Opening, 16.09.2014, Akademie der Künste, fot. Oana Popa
Czym różni się Art Week od Gallery Weekendu?
Gallery Weekend już z założenia ma łączyć komercyjne galerie. Ma umożliwić jak najlepszą komunikację pomiędzy gośćmi, a galerzystami, zintensyfikować kontakty, pomóc nawiązać nowe, ale przede wszystkim pozyskać klientów. Za Berlinem, świętującym w ubiegłym roku swoje dziesięciolecie, poszły w ślady - Wiedeń, Lipsk, Drezno, czy Chicago. W Polsce weekend galerii oprócz Krakowa odbywa się cyklicznie w Warszawie i epizodycznie miał miejsce w Poznaniu. Biorąc jednak pod uwagę zaangażowanie publicznych instytucji, polskie przedsięwzięcia bardziej przypominają formułę Art Weeku niż Gallery Weekendu.
Czy można porównać krakowski i warszawski weekend sztuki?
Krakowski Gallery Weekend nie jest jak w Warszawie, wydarzeniem elitarnym, lecz egalitarnym. Mamy świadomość, jak bardzo środowisku artystycznemu potrzebna jest uwaga, a sztuce współczesnej popularyzacja. Nie staramy się napinać, tworzyć podziałów, ale być koncyliacyjni. Do udziału w Gallery Weekendzie zapraszamy instytucje, galerie, fundacje, stowarzyszenia, project roomy, nieformalne grupy i inicjatywy. Pierwszy Krakers odbył się w czerwcu 2012 roku, dzięki pracy wielu wolontariuszy i aktywistów, niemal bez funduszy, z częścią merytoryczną, panelem dotyczącym krytyki artystycznej, który wsparło Krakowskie Biuro Festiwalowe. Na drugą edycję otrzymaliśmy już niewielką dotację z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego oraz partnerstwo Małopolskiego Ogrodu Sztuki. Przy trzeciej udało się pozyskać większe fundusze z Wydziału Kultury UMK co pozwoliło na rozwinięcie formuły. Trudno to jednak porównywać z Warszawą, gdzie są hojni sponsorzy, debata w Pałacu Prezydenckim czy magazyn wydany specjalnie z okazji Warsaw Gallery Weekendu.
W jaki sposób w Polsce utrzymują się prywatne galerie sztuki?
W Polsce chyba ciągle wzdragamy się na myśl o tym, że sztuka i biznes mogłyby iść ze sobą w parze. Temat wynagrodzenia dla artystów za tworzenie kultury jest u nas od lat tematem tabu. Widać to doskonale po doświadczeniu związanym z warszawskim Gallery Weekendem. Biorące udział w WGW galerie wstydzą się przymiotnika „komercyjne”. Problem poruszył Tymek Borowski w filmie wyświetlonym właśnie w ramach tego wydarzenia. Jak piszą Zofia Płoska oraz Łukasz Ronduda: Borowski wie doskonale <> i bez pretensji wybiera rozwiązanie najbardziej praktyczne - pracę na zlecenie. Wraca tym samym do przednowoczesnych praktyk, kiedy artyści tworzyli głównie na zamówienie, a problem przerostu podaży nad popytem w sztuce nie istniał i artyści nie byli biedni (...).
W Berlinie sytuacja wygląda inaczej?
Berlin nie tylko się nie wstydzi, ale wręcz chciałby być światowa stolicą handlu sztuką. Niestety wiele znaczących galerii międzynarodowych opuszcza stolicę Niemiec, zamknięte zostały wyżej wspominane prestiżowe targi sztuki - Art Forum Berlin, czy alternatywne targi - Berliner Kunstsalon. W Berlinie 15 proc. galerii zarabia na sztuce ponad pół miliona euro rocznie. Pozostałe dysponują znacznie mniejszym sumami i podobnie jak u nas muszą zastanawiać się z czego zapłacą czynsz i wynagrodzenia dla pracowników. Dlatego bez wsparcia miasta organizacja wydarzenia jakim jest Berlin Art Week byłaby niemożliwa, albo przynajmniej bardzo trudna do zrealizowania.
Jak miasto może pomóc galeriom i artystom w Polsce?
Dobrym tego przykładem jest Łódź - tam szanse na pieniądze przeznaczone przez Urząd Miasta na sztukę rosną i przyciągają coraz szersze rzesze zainteresowanych. Po pierwsze - Lokale dla kreatywnych. Dzięki temu przedsięwzięciu młodzi i kreatywni, zamiast płacić do kilku tysięcy złotych za lokal, mogą zmniejszyć kwotę nawet dziesięciokrotnie. I to w doskonałej lokalizacji, na słynnej ulicy Piotrkowskiej. Po drugie - elektrownia EC1. Od 1907 do 2001 roku zasilała miasto prądem elektrycznym - teraz będzie zasilać energią samych mieszkańców w ramach projektu Nowe centrum Łodzi. W postindustrialnych, w większości zachowanych, ale zrewitalizowanych obiektach EC-1 Zachód i EC-1 Wschód powstaną kolejno - interaktywne Centrum Nauki i Techniki oraz obiekty, które będą pełnić funkcje kulturalno-artystyczne (m.in. Teatr Dźwięku, galerie sztuki i sale ekspozycyjne). Nie byłoby to możliwe, gdyby nie finanse z łódzkiego budżetu oraz Europejski Fundusz Regionalny. I wreszcie po trzecie - Fabryka Sztuki. Jest to miejsce edukacji kulturalnej i artystycznej - ostoja teatru, muzyki, czy sztuk wizualnych. To właśnie tam organizuje się wykłady i spotkania z artystami, specjalistami w dziedzinie kultury i sztuki, seminaria, warsztaty, spektakle, koncerty i projekcje.
W jaki sposób galerie komercyjne mogą pomóc sobie same?
Odpowiedzi na to pytanie próbuje udzielić Paulina Olszewska w ostatnim felietonie Artertainment opublikowanym w Obiegu. Zwraca w nim uwagę, powołując się na Magnusa Rescha i jego książkę Management von Kunstgalerien na to, że kluczem do sukcesu dla galerii komercyjnych jest traktowanie ich jak przedsiębiorstwa, które aby zarabiało musi być dobrze zarządzane. Galerie, aby prawidłowo funkcjonowały muszą stać się bardziej mobilne i elastyczne, muszą wyjść naprzeciw swoim odbiorcom. Jedną z konkretnych zmian powinna być zmiana pracowników z wykształceniem z zakresu historii sztuki, na ludzi z umiejętnościami menadżerskimi. Jako właściciele komercyjnej galerii widzimy potrzebę reorganizacji galerii, porzuceniu przestarzałych zasad funkcjonowania i konieczności otwarcia się na potrzeby rynku sztuki, zapraszania do współpracy fachowców od zarządzania w kulturze, fundriserów. Dlatego dostrzegamy ogromny potencjał i jednocześnie potrzebę Gallery Weekendu, który może być ożywczą inicjatywą, a poprzez przygotowanie dobrych wystaw, ciekawej oferty sprzedaży, stać się przykładem ”nowego zarządzania”. Choć na targi sztuki w Krakowie jest wciąż za wcześnie.
Cracow Gallery Weekend 2014, Galeria As, fot. Marcin Świdziński
Udział w targach sztuki jest dzisiaj dla galerii koniecznością?
Sami galerzyści zauważają, że kupujący sztukę, wolą odwiedzić targi sztuki. Jest bardziej prawdopodobne, że przyjdą na stoisko galerii podczas targów, niż poświęcą czas na osobne wizyty w galeriach. W jednym miejscu mogą znaleźć wszystko czego szukają. W związku z tym galerie, które chcą się utrzymać muszą korzystać z miejsca promocji jakim są targi sztuki. Im bardziej targi prestiżowe tym lepiej. Zwłaszcza, że charakter samych targów się zmienia i wychodzi naprzeciw potencjalnym klientom. Obecnie targi sztuki nie tylko skupiają się na sprzedaży, ale też starają się wpływać na odbiór sztuki, organizując wystawy, oraz stają się przyczyną zmian kulturowych w środowisku, gdzie się odbywają. Senna normalnie Bazylea, w czasie targów jest innym miastem, podobny wpływ na miasto ma holenderska inicjatywa Art Rotterdam Week.
Wróćmy do Krakowa...
Kraków funkcjonuje na mapie Polski jako miasto kultury. Z podobnymi problemami środowiska artystycznego, jak inne miasta. Warunki egzystencji artystów, kłopoty lokalowe galerzystów, brak promocji czy medialnego oddźwięku wystaw. Zapomina się, że sztuka nie jest tylko dla wybranych, nie wystarczy, że świadomość tego co aktualnie dzieje się na scenie artystycznej ma wąskie grono osób bezpośrednio zaangażowanych. Krakowski Gallery Weekend ma ambicje powoli tę sytuację zmieniać. Nie organizujemy ekskluzywnej imprezy o hermetycznym charakterze. Ma być to wydarzenie otwarte dla każdego - zarówno instytucji kulturalnych, jak i widzów. Krakers to także nadzieja na to, że zakup obrazu wiszącego na ścianie galerii podczas wernisażu, czy w trakcie trwania wystawy, stopniowo przestanie być zjawiskiem niespotykanym.
Cracow Gallery Weekend 20114, Oprowadzanie szlakiem krakowskich galerii, fot. Katarzyna Klimek
Wydarzeniem, które w tym roku będzie towarzyszyć Krakersowi jest panel dyskusyjny „Z daleka wszystko wygląda pięknie”.
Panel poprowadzi Piotr Sarzyński, a udział wezmą m.in. Iwo Zmyślony i Marcin Krasny, i koncentrować się będzie wokół idei, zamierzeń oraz pozytywnych skutków organizacji gallery weekendów w Polsce. Postaramy się odpowiedzieć na kluczowe dla nas pytania - Dla kogo są one organizowane? Co nam dają? Z punktu widzenia galerzystów, artystów, kolekcjonerów czy publiczności? Z pewnością nowe możliwości prezentowania sztuki współczesnej, edukowania publiczności czy propagowania alternatywnych inwestycji jako modelu uczestnictwa w kulturze.
Pociąg do sztuki przejeżdża przez Berlin, Warszawę czy Kraków. Mimo wielu różnic ważne jest, abyśmy jechali w nim razem.
Rozmawiały - Aneta Gryzło i Martyna Żochowska