Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij

Na okładce: Alina Szapocznikow „Sculpture – lampe IV (Rzeźba – lampa IV)”, 1970. Wł. Piotr Stanisławski. Fot. Łukasz Zandecki, archiwum Piotr Stanisławski

Alina Szapocznikow. Portret radosny i szokujący
Alina Szapocznikow urodzona 16 maja 1926 r., dziś miałaby 83 lata i należałaby do pokolenia odchodzącego. Zmarła jednak dużo wcześniej, 2 marca 1973 r. w szpitalu w Praz-Coutant, gdzie walczyła z rakiem kości i postępującym paraliżem. Patrząc na jej dorobek twórczy – odkrywczy, nowatorski, innowacyjny, charakterystyczny raczej dla młodego pokolenia artystów, nieustannie zastanawia mnie, czym jeszcze zaskoczyłaby nas, gdyby tak szybko nie odeszła.

Poświadczeniem nadal żywej energii jej sztuki stało się pokazanie Fotorzeźb na prestiżowych Documenta 12 w Kassel w 2007 r. Kuratorzy wystawy Roger Buergel i Ruth Nock zaprezentowali prace po 34 latach od daty śmierci autorki. Ten „zachodni come back Szapocznikow” to również wystawy w Galerie Capitain w Kolonii, Galerie Isabelle Czarnowska w Berlinie, Galerii Broadway 1602 w Nowym Jorku (2007). Prace rzeźbiarki trafiły do kolekcji MoMA w Nowym Jorku i Centre Pompidou w Paryżu


Zdjęcie: Alina Szapocznikow na tle pracy „Tumeurs personnifiés (Nowotwory uosobione)”, Salon de la Jeune Sculpture, 1972, archiwum Piotr Stanisławski
Wielcy nieobecni. Jerzy Krawczyk (1921-1969)
Dramat twórczości Krawczyka rozegrał się w krótkim piętnastoleciu – 1955-69. Przedtem był czas pracochłonnego dochodzenia do własnej koncepcji malarstwa przez wszystkie stadia rozwoju sztuki w dziejach ludzkich, od rysunku konturowego po impresjonizm, a potem kubizm, zgodnie z „teorią widzenia” Władysława Strzemińskiego. Latem 1969 r. dojrzałą fazę twórczości artysty przecięła nagle samobójcza śmierć.


Zdjęcie: Jerzy Krawczyk, "Gra o wszystko", ok. 1967, olej, płótno. Muzeum Narodowe w Krakowie
Nie tędy droga! Menippeiczna fotozofia Andrzeja Różyckiego
Różycki – ur. 1942, absolwent reżyserii łódzkiej PWSFTviT w 1975 r. – ostatnią wystawę zatytułował W hołdzie Ś.P. Fotografii Analogowej (Art NEW media, V – VI 2009). Od dawna praktykuje chodzenie własnymi drogami, traktując fotografię jako rodzaj miłosnego i sakralnego spotkania – jak z dziewczynką z melancholijnej Zatrutej studni (1965), którą poznał już jako kobietę i matkę (punktem wyjścia była fotografia własnej matki przy studni na Polesiu). Podejmując motyw resekcji i temat utraty przez fotografię aury, wyznaje, że zakłada maskę błazna, choć gotów wybuchnąć szczerym lamentem nad grobem jakościowej sztuki. Poświęcił jej życie, analizując i kontemplując fluidy zdjęcia.


Zdjęcie: Andrzej Różycki, „Pegaz analogowy”
Link do sztuki – link do rzeczywistości. The Krasnals
Hobbistycznie, ale z misją zajmują się wsadzaniem kija w mrowisko. Trudno ich pominąć, bo regularnie pojawiają się w skrzynce pocztowej chyba każdej związanej ze światem sztuki osoby w Polsce. W naturalny sposób zapełniają niszę na polskiego Banksy’ego. Czasami zabawni, niekiedy na granicy wulgarności, ostatnio charytatywnie się udzielający, zawsze prowokujący i zawsze błyskawicznie reagujący na rzeczywistość społeczno-polityczną. W myśl idei, że wszystko co wyrywa z otępienia i hipokryzji sztuki jest cenne, nawet kosztem kilku obrażonych osób.

(…) prowokacja jest jedyną drogą dla artysty spoza układów, jeśli zależy mu na dialogu a nie tworzeniu do szuflady. Droga jest celem, jeśli jest fascynująca; dla nas jest. Zwłaszcza dziś wirtualna droga pozwalająca na błyskawiczne przemieszczanie się, mieszające czas i przestrzeń, siejąca nowe linki, kojarząca jeszcze niezalinkowane hasła bez żadnych zakazów i ograniczeń.


Zdjęcie: Whielki Krasnal, „Ninio – huligan – gej”, z cyklu „Animal Planet” 2009, olej, płótno, 33 x 38 cm
Jest co kupować
Oferta aukcji marcowych była nie gorsza niż na licytacjach jesiennych obfitujących w znakomite pozycje. Z podażą nie ma problemu. Jednak popyt i skuteczność aukcji były o siedem procent mniejsze niż w marcu zeszłego roku. Krachu nie ma, rekordy padają, ale dynamiczny wzrost należy do przeszłości.

(…) Na aukcji sztuki dawnej padł rekord aukcyjny na Ludwika Gędłka, którego duży (67 x 120 cm) Obóz kozacki poszedł za wywoławcze 110.000 zł. Drugim rekordem jest warunkowe 50.000 za gwasz W góralskiej izbie Zofii Stryjeńskiej. Duża (77 x 115 cm), dynamiczna, barwna, rytmiczna, efektowna scena może się podobać. Jednak cena wywoławcza wynosiła tu 66.000.


Zdjecie: Tadeusz Szpunar, "Kompozycja I", 1971, technika własna, relief, drewno polichromowane, mosiądz, 150 x 150 cm. Desa Unicum 12.03.2009 (25.000) 25.000
Maszyny do mieszkania
Dokonania ojca architektonicznego puryzmu i brutalizmu przypomina przekrojowa wystawa Le Corbusier. Sztuka architektury. Okazuje się, że Le Corbusier, okrzyknięty najbardziej wpływowym architektem XX w., był także uznanym myślicielem, pisarzem, projektantem, malarzem, rzeźbiarzem, słowem – artystą o wielu twarzach.


Zdjęcie: Le Corbusier, Unité d’habitation, Marsylia, 1945 © FLC/DACS, 2009
Jak sierść dalmatyńczyka
Gdyby zbiór wszystkich artystów współczesnych uporządkować według zasady doniosłości, rozumianej jako celna interpretacja zastanego świata zawarta w ich sztuce, to na szczycie takiej hierarchicznej skali znajdzie się drobna grupa twórców, wśród których jasnym blaskiem świecić będzie Jan Tarasin.

Powyższe kryterium broni się przed modami, nie zna chwilowego rozgłosu i obce są mu pochlebstwa tzw. opinii, w przeciwnym razie należałoby uznać, że otaczający nas kosmos zmienia się w zależności od nasilenia wymienionych zjawisk. Trzeba by tu jeszcze odciąć się od powierzchowności, jednostronności, efektownej ładności i banału. Dzieło Tarasina jest bowiem całościowym, bo ogólnym ujęciem rzeczywistości (jakkolwiek patetycznie miałoby to brzmieć), w jej wielostronnej dynamice i głębi, z rytmem jako jej zewnętrznym wyrazem.


Zdjęcie: Jan Tarasin, "Drzewo, 1955", litografia, 30 x 41 cm. Wł. Artysty
Rajskie ptaki architektury
Witraż to malarska kompozycja (figuralna lub ornamentalna, czasami geometryczna) z kolorowych kawałków szkła, połączonego ołowianymi ramkami tworzącymi kwatery – służąca dekoracyjnemu wypełnianiu otworów okiennych już od starożytności, choć największe triumfy sztuka witrażownictwa świeciła w średniowieczu (gotyk), a następnie w dobie secesji.


Zdjęcie: Willa Ryszarda Geyera, ul. Czerwona 3 (obecnie Izba Lekarska) – Festony kwiatowe – witraż świetlikowy, ok. 1910, przypisywany pracowni Dezyderego Mocznaya – Zbąszyń
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl