Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij

Na okładce: Krzysztof Zarębski, King OPA, 2006, fotografia, 70 x 42 cm. Fot. Leszek Fidusiewicz, Galeria Art NEW media

Wielcy nieobecni. Jan Ziemski (1920-1988)
Ziemski należał do tych, nieczęsto spotykanych, artystów, którzy posługują się ciężką i toporną materią, by wydobyć zjawiska immaterialne. Był intelektualistą, człowiekiem o szerokim spektrum zainteresowań. Ukończył Wolną Szkołę Malarstwa i Rysunku, studiował medycynę, a potem historię sztuki. Pasjonowały go zagadnienia kosmosu, należał do Towarzystwa Miłośników Astronomii i pilnie śledził literaturę z tego zakresu. Może to właśnie sięganie myślą w rejony wszechświata poprowadziło go w sztuce do problemów uniwersalnych.

(…)Tajemnica tego, co ukryte lub nieuchwytne fascynowała artystę we wszystkich jego działaniach. Takie też były jego formy przestrzenne, żeby przypomnieć choćby projekt rzeźby z pleneru Przestrzeń miasta w Chełmnie z 1978 r. Okrągłe ziarno-jądro otulały tu, jakby je ukryć chciały, trzy wydłużone, owalne łupiny-skrzydła. Było to rozwinięcie koncepcji, którą kiedyś zainteresował się i komentował Julian Przyboś.

Drewniane obrazy-konstrukcje kreowane przez Ziemskiego są ażurowe, ale ciężkie i toporne. Wewnątrz nich mieści się to, co ulotne, co zjawiskowe i znikliwe. I ma to niezliczone, symboliczne odniesienia. Jak tego zawsze chciał artysta. Głównie – stwierdzał – chodzi mi o oddanie poprzez materię tego, czego ona właściwie nie zawiera.


Zdjęcie:
Jan Ziemski, Formura VII, ok. 1960, masa plastyczna, olej, płyta pilśniowa, 101,5 x 61,5 cm. Fot. archiwum DA Agra-Art. Agra-Art 18.11.2001 (2.200) 14.000
Erotematy słabnącego Erosa. Krzysztof Zarębski ’70
Wystawa: Krzysztof Zarębski '70. Erotematy słabnącego Erosa, Galeria Art NEW media, Warszawa, do 21 lutego 2009 r.

Walka o życie, walka za sprawę Erosa, jest dzisiaj walką p o l i t y c z n ą – pisał wojowniczo Marcuse. Zarębski (ur. 1939, w 1968 absolwent warszawskiej ASP, od 1981 w Nowym Jorku) zapytany, czy rewolucja 1968 wpłynęła na jego sztukę, odpowiada spokojnie, że nie zastanawiał się nad tym. Nie będąc prostym odzwierciedleniem erotematów rewolucyjnej inteligencji, jego sztuka sprzyja przecież owym przewartościowaniom, choć niczego nie rozstrzyga, wbrew filozofom czy ideologom. Raczej otwiera nową strefę kontaktu z Erosem.

(…)Sex Toys Zarębskiego, powstałe wedle równania rozumność = rozkosz, zdają się nie mieć tu granic. Erotemat rodzi kolejne pytanie, które zamiast odpowiedzi nasuwa nową niewiadomą – jeszcze bardziej podniecającą perspektywę w tej hedonistycznej tautologii i ślepej – pozbawionej transcendencji – wymianie libidalnej energii w oferujących rozkosz grach.(…)Zarębski nigdy nie przekracza progu pornografii. Jeśli używa obrazów fallusa i waginy, odbiera im aurę obscenicznej penetracji. Nie potrafi, a może nie chce, być dosadnym. Bywa poetą, ogrodnikiem, fletnistą...


Zdjęcie: Krzysztof Zarębski, Studio Sienna, Warszawa, 1971. Fot. L. Fidusiewicz
Życie zaczyna się po trzydziestce. Jubileusz Łodzi Kaliskiej
Twórczość z trudem poddaje się reżimowi zbiorowości, raczej będąc emanacją indywidualizmu. Trzeba wyjątkowej kultury osobistej, niezwykłego poczucia humoru, zupełnie niecodziennej dozy kreatywności i bardzo wyrazistych, pozbawionych osobistych kompleksów osobowości, aby w grupie trwać przez lata, działać prężnie i świeżo, nie zjadać własnego ogona, nie wychowywać epigonów, nie kłócić się i nie waśnić, nawet jeśli to takie polskie. Jaki jest przepis na to, żeby ciągle wzajemnie się stymulować do dalszych zapałów?

Kilku ciałom zbiorowym się to udawało przez lat kilka, czasem kilkanaście. Łodzi Kaliskiej już przez trzydzieści, a końca szczęśliwie nie widać. 2009 rok jest właśnie tym jubileuszowym, związanym z 30-leciem powstania ciała Łodzią Kaliską zwanego.

(…)W stanie wojennym funkcjonująca w Łodzi nieformalna Kultura Zrzuty, której Kaliska była filarem, z równie nieformalnym miejscem spotkań, jakim był Strych – ni to klub, ni to galeria, a na pewno miejsce prezentacji przejawów wszelkiej aktywności, scementowały trwale życie i twórczość. Różnic między nimi nie było. W tym braku różnic Kaliska zaczęła eksplorować samo pole sztuki, odnosząc się do spuścizny wielkich poprzedników, ale przede wszystkim w populistyczny sposób tropiąc „ikony” malarstwa polskiego i światowego. Do maszynerii żywionej kpiną, absurdem i pastiszem, a doprawianej skandalem i erotyką dostały się i Bitwa pod Grunwaldem, i Śniadanie na trawie, i Wolność wiodąca lud na barykady, a także znacznie bardziej kameralne, a za to dość pikantne Siostry ze szkoły Fontainebleau. Dla wielu było to wykpiwanie świętości, dla innych po prostu postmodernizm.


Zdjęcie: Łódź Kaliska, Godło, 2004
Godność i niechlujny zarost. Mistrz z Flémalle i Rogier van der Weyden
Wystawa: Mistrz z Flémalle i Rogier van der Weyden, Städel Museum, Frankfurt nad Menem do 22 lutego 2009 r.; Gemäldegalerie der Staatlichen Museen, Berlin, 20 marca – 21 czerwca 2009 r.

Wiadomo, że w pierwszej połowie wieku XV Mistrz z Flémalle i Rogier van der Weyden rewolucjonizowali malarstwo na północ od Alp. Ale kim był Mistrz z Flémalle? To łamigłówka historii sztuki.

Przygotowana przez Städel Museum we Frankfurcie nad Menem we współpracy z Gemäldegalerie w Berlinie wystawa Mistrza z Flémalle i Rogiera van der Weydena jest radością dla oczu i wyzwaniem dla intelektu. Niemal 50 zgromadzonych obrazów to prawdziwa crême de la crême. Należące do zbiorów frankfurckich tzw. Kwatery z Flémalle, które niegdyś dały „imię” jednemu z mistrzów można skonfrontować ze słynnym Bożym Narodzeniem z Dijon, czy Tryptykiem Mérode. Wśród obrazów Van der Weydena są Ołtarz Miraflores i Tryptyk Bladelina.

(…)Każdy, kto wchodząc na wystawę wnikliwie przyjrzy się obrazom w pierwszej sali, określonym na tabliczkach jako dzieła Mistrza z Flémalle, zauważy między nimi wiele podobieństw, ale też bardzo wiele niepokojących różnic. Czy mogą to być dzieła jednej ręki? W ostatnich latach ukazały się aż cztery publikacje na ten temat, każda kończąca się odmiennymi wnioskami. Wraz z uświadomieniem sobie różnorodności obrazów widz zostaje wciągnięty w rozwiązywanie naukowej łamigłówki.


Zdjęcie: Warsztat Rogiera van der Weydena, Ukrzyżowanie, część środkowa, olej, deska dębowa
, 103,5 x 72,4 cm. Riggisberg, Abegg-Stiftung. Fot. Christoph von Viagr
Emilie co lubiła Klimta
Wystawa: Gustav Klimt i Kunstschau 1908, do 1 lutego 2009 r., Wien Museum
Wystawa: Okazałe sztuki. Emilie Flöge i biżuteria Wiedeńskich Warsztatów, do 22 lutego 2009 r

(…)Kunstschau 1908 znosił różnicę między sztukami pięknymi i stosowanymi. Nie robiono wówczas także różnicy między sławnymi artystami, jak Josef Hoffmann, Gustav Klimt, Koloman Moser, Otto Prutscher czy Carl Moll a uczniami Wiedeńskiej Szkoły Rzemiosła Artystycznego, jak 21-letni Oskar Kokoschka czy uczniami Franca Cižka, w tym nowoprzyjętymi rocznikami kobiet, które szczególnie w sali „sztuki dziecka” znalazły szerokie pole do popisu.

(…)Na początku obecnej ekspozycji w Belvedere oglądać można model całego założenia wystawowego w skali 1:50 – dwupiętrowy pawilon, rodzaj letniej rezydencji z 54 pomieszczeniami wystawowymi i założeniami ogrodowymi, z miejscem na kawiarnię i niewielki teatr letni, gdzie prezentowano projekty teatralne. (…)Sala Wiedeńskich Warsztatów z oryginalnymi witrynami, dekoracją ścian i posadzki emanuje szczególną elegancją, żywe wrażenie sprawia sala plakatów z ponad 100 zreprodukowanymi, bezpośrednio na ścianę przyklejonymi pracami. W centrum zainteresowania pozostaje sala Klimta z delikatną dekoracją ścienną Kolomana Mosera i historycznie rozmieszczonymi obrazami z ówczesnej wystawy.


Zdjęcie: Gustav Klimt, Portret Emilie Flöge, 1902, olej, płótno © Wien Museum
Moc metamorfozy. Maska. Magia – Sztuka – Metamorfoza
Wystawa: Maska. Magia – Sztuka – Metamorfoza, Muzeum Śląskie w Katowicach, do 15 marca 2009 r.

Maska – świat nieogarniony i ciągle zagadkowy, intrygujący. Należy jednak pamiętać, że jej immanentną cechą jest tajemnica, mistyczna dwoistość i moc metamorfozy. Do tej pory nie odkryto do końca jej tajemnic, znaczeń, funkcji. Maska „wyjęta” z kontekstu społecznego, filozoficznego, historycznego jest pustym znakiem; może przynosić jedynie doznania estetyczne. Dlatego nieustannie budzi zainteresowanie antropologów, etnologów, a także psychologów.

W zasadzie nie istnieją kultury obywające się bez masek, jeśli za maskę uznać również rytualne malowanie lub tatuowanie twarzy.(…)Można powiedzieć, że za sprawą maski wszyscy jesteśmy spokrewnieni.

(…)Na wystawie Maska. Magia – Sztuka – Metamorfoza w Muzeum Śląskim pokazano 170 masek reprezentujących różne regiony świata: Europę (m.in. maski z Bułgarii, Polski, Wenecji), Czarną Afrykę (z maskami czternastu ludów zamieszkujących jej część zachodnią, wschodnią i środkową), Melanezję, Amerykę Środkową oraz Południową, kraje azjatyckie, np. Indie, Nepal, Sri Lankę, Indonezję. Ich wybór, wobec niezmierzonej różnorodności, stanowi bardzo syntetyczny przegląd stylów, technik, spełnianych funkcji. Celem wystawy jest przedstawienie kulturowego bogactwa, jakie możemy zaobserwować w świecie maski; zaakcentowanie jej sfery społecznej, filozoficznej, historycznej oraz skierowanie uwagi na atrakcyjność maski jako dzieła plastycznego.

Zdjęcie: Maska – twarz z jaszczurką, Meksyk, l. 60.-70. XX w. Wł. Prywatna
Ciało to za mało! Międzynarodowy Konkurs AKT
Podejmowany od czasów prehistorycznych wątek nagiego ludzkiego ciała wciąż inspiruje kolejne pokolenia artystów do poszukiwań formalnych i treściowych, do nowych interpretacji kształtów i proporcji, do stawiania pytań fundamentalnych: kim jest człowiek? Co kryje jego fizyczność?

Prawie rok temu w Muzeum Historii Miasta Łodzi otwarta została wystawa Piękno nagości. Akt w sztuce polskiej – malarstwo, rysunek, grafika prezentująca najsłynniejsze akty rodzimych twórców – od końca XIX po lata 80. XX w. (…)W pewnym sensie kontynuacją tego tematu jest kolejne łódzkie przedsięwzięcie podejmujące temat nagości: Międzynarodowy Konkurs AKT, ogłoszony jesienią ubiegłego roku przez Marquardt Gallery – prywatną galerię wystawienniczo-handlową mieszczącą się na zapleczu Grand Hotelu.

(…)Wyzwanie podjęło ponad stu artystów z całego świata, jury zakwalifikowało 60 prac, które od 16 stycznia pokazywane są w dwóch przestrzeniach wystawienniczych: Marquardt Gallery (malarstwo, rysunek) i galerii „Na piętrze” (grafika, fotografie, kolaże, rzeźby, instalacje). Jaki obraz współczesnego człowieka wyłania się z wystawy pokonkursowej? Czy nagość pozwala lepiej zrozumieć ludzką naturę? Ma dziś wymiar czysto estetyczny czy może skłania do refleksji nad sensem życia?


Zdjęcia: Judyta Bernaś, Obiekty… XXXXIX… – wyróżnienie w kategorii fotografia
Walizka w szufladzie. Design z Finlandii
Skandynawskie wzornictwo to marka sama w sobie, która przede wszystkim kojarzona jest ze świetną jakością, prostotą oraz użytecznością. Cechy te są kluczowe, a produkty, które powstały w tym regionie nawet kilkadziesiąt lat wcześniej wciąż znajdują wielu spragnionych klasyki nabywców. Fiński design nierozerwalnie łączy się z takimi nazwiskami, jak Alvar Aalto, Kaj Franck, Eero Aarino czy z jedną z najbardziej znanych firm tekstylnych Marimekko.

Najnowsza wystawa w Duńskim Centrum Designu zorganizowana została przez Fiński Instytut Kultury w Nowym Jorku i prezentuje ostatnie osiągnięcia fińskich projektantów, którzy poproszeni zostali o stworzenie grupy przedmiotów, które stanowiłyby próbę znalezienia odpowiedzi na problemy i pytania stawiane przez współczesny świat. Mamy więc tutaj m.in. specjalnie udoskonalone obuwie do gry w piłkę nożną, próbę podjęcia walki z wszechogarniającą ludzką samotnością, gdzie rodzajem broni staje się kurtka czy poszukiwania jak najlepszych rozwiązań w sposobie przechowywania coraz liczniej gromadzonych przez nas przedmiotów czy chęć ponownego zbliżenia się do natury. Kolokwialnie słowo sauma oznacza szansę lub możliwość, natomiast w tym przypadku odnosi się do eksperymentalnej i innowacyjnej natury prezentowanych dwudziestu jeden projektów oraz instalacji.


Zdjęcie: Komoda Take Out, proj. Klaus Aalto
Bon Voyage! Kufry, walizki, torby od Louis Vuitton, cz. 1
W 1835 r. zaledwie czternastoletni Louis Vuitton wyruszył z rodzinnej, położonej we wschodniej Francji Jury do Paryża. Podczas trwającej dwa lata wędrówki przemierzył pieszo ponad 400 kilometrów, po drodze trudniąc się różnorodnymi zajęciami zarobkowymi. Gdy ostatecznie dotarł do stolicy znalazł zatrudnienie u pana Marechala na stanowisku layetiera, czyli pakującego bagaże.


Zdjęcie: Pudło na kapelusze (Boite à Chapeaux Monogram 40)
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl