Od redakcji
Czy umiejętność dostrzegania absurdu w świecie wokół nas wystarczy, żeby przyłożyć odpowiednią miarę do problemów, które wydają się piętrzyć tym bardziej, im poważniej je traktujemy? Czy perspektywa krzywego zwierciadła jest skuteczną szczepionką na to, co denerwuje czy wyprowadza z równowagi? Dlaczego śmiech / uśmiech tak rzadko jest zaraźliwy, a jeśli już – to na krótko i stan podgorączkowy nim wywołany z reguły szybko zbijamy aspiryną powagi, obojętności, frustracji?
Czy nie żyło by się lepiej, bezpieczniej, ciekawiej, gdyby to lekarstwo nie zadziałało?
Mimo powszechnych deklaracji, że humor jest najlepszym antidotum na wszelkie trudności życia, na jego szarość, bylejakość czy patos, trudno obronić tezę, że ten tak podobno skuteczny antybiotyk jest nadużywany. W tym konkretnym przypadku akurat szkoda. Profilaktycznie proponuję zaopatrzyć się w podręczną apteczkę, w której winny się znaleźć podstawowe środki przeciwbólowe: rozkurczowe tabletki żartu, krople ironii, plastry satyry i pastylki musujące wywołujące uczucie rozkoszy. Najwyraźniej artyści, których projekty fotograficzne proponujemy Czytelnikom w tym numerze BFŚO, stosują zarówno wypróbowane metody zapobiegawcze chroniące przed nudą, znużeniem czy stresem, jak i terapię szokową w przypadkach trudnych lub beznadziejnych życia powszedniego. Proponujemy założyć różowe okulary za przykładem Martina Parra czy autorów spod szyldu Tickle Attack i zagłębić się w teksty podejmujące szeroki, acz często sam w sobie sprzeczny temat zabawy, żartu, przyjemności.
Ale żeby nie przedawkować – bo nawet śmiech w nadmiarze bywa bolesny – proponujemy spotkanie z Juliusem Shulmanem (wywiad tylko dla nas na wyłączność!), zachęcamy do podróży na Śląsk w celu obejrzenia wystaw fotograficznych o nim opowiadających oraz do lektury książek rekomendowanych w Poczytalni. A od 2 kwietnia zapraszamy na targi Foto Film Video w Łodzi.