Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij

Sztuka społeczna – to temat przewodni październikowego wydania „ARTeonu”, któremu poświęcone są artykuły o wystawie Artura Żmijewskiego w Berlinie (Justyna Balisz, „A tu pospolitość...”) oraz o jego słynnym już manifeście (Michał Haake, „O fikcji alternatywy między sztuką a polityką”), a także tekst Doroty Łuczak „Wobec historii”.

A tu pospolitość...
Jolanda, Patricia, Ursula, Dieter, Salvatore, Aldo, Halina, Dorota, Danuta, Giuseppe – po obejrzeniu wystawy Artura Żmijewskiego w Neuer Berliner Kunstverein imiona te brzmią bardziej znajomo, mniej enigmatycznie niż w takiej zwykłej wyliczance. Teraz nie kryją się za nimi anonimowe osoby, a konkretne postaci, o których już coś wiemy, zostaliśmy bowiem wtajemniczeni w ich codzienny prozaiczny rytuał. Na swoisty reportaż z dwudziestu czterech godzin „z życia wziętych” tych osób składa się dziesięć projekcji wideo. Filmy odtwarzane są symultanicznie, lecz nie synchronicznie, można je potraktować jako ensamble stanowiące całość – instalację podszytą kakofonią różnorodnych dźwięków i odgłosów towarzyszących nam na co dzień – można też w każdym z filmów zobaczyć autonomiczne dzieło, niezależne od pozostałych.

Artur Żmijewski, „Danuta”, 2006, kadr z filmu, fot. z archiwum Fundacji Galerii Foksal
O fikcji alternatywy między sztuką a polityką
Głośno jest od jakiegoś czasu o tekście-manifeście znanego i cenionego artysty Artura Żmijewskiego pt. „Stosowane sztuki społeczne” („Krytyka polityczna”, nr 11-12, 2007). Uważam ten tekst za bardzo ciekawy. Jednak nie chcę się wdawać w polemikę z konkretnymi tezami, nie zawsze precyzyjnie sformułowanymi (choć z pewnością jest to interesujące wyzwanie), ani z ocenami dokonań innych artystów, ani z analizami kuratorskich poczynań. Chcę dociec zasadniczego przesłania tekstu i do niego, a nie do argumentów, jedynie się odnieść. Żmijewski zadaje pytanie: „Czy sztuka ma polityczną siłę?”. Tuż po tym: „Czy ze sztuką da się dyskutować i czy jeszcze warto?”. Te dwa pytania zrazu wydają się należeć do różnych porządków: w pierwszym docieka się, czy sztuka może być narzędziem w grze politycznej (grze o władzę), w drugim – czy sztuka ma dzisiaj status na tyle znaczący, by traktować ją jako partnera w dyskusji, w sporze o rzeczywistość. Te pytania jednak ściśle się dopełniają. Cały tekst Żmijewskiego dowodzi, iż artysta uważa, że o tyle będzie warto „dyskutować ze sztuką”, o ile będzie miała ona „siłę polityczną”, będzie orężem politycznym. Nie stanie się tak, dopóki artystami kieruje „wstyd za wplątanie się w stosunki władzy”.

Edgar Degas, „Women Ironing”, 1884, Musée d’Orsay, Paris, France
Wobec historii
Czy nagrobki żydowskie i niemieckie, wykorzystane do budowy murków, piaskownic, chodników, a nawet śmietników, można zaklasyfikować jako zabytkowe? Czy bez znaczenia pozostaje ich przynależność do sfery sacrum, która kiedyś została naruszona? Te pytania postawiła Karolina Freino w liście do miejskiego konserwatora zabytków w Szczecinie, pracując nad projektem „Murki i piaskownice”. Artystka wraz z mieszkańcami Szczecina (kontakt został nawiązany poprzez forum założone przez nią na Portalu Miłośników Dawnego Szczecina – www.sedina.pl) odnalazła w mieście 40 miejsc, gdzie macewy i nagrobki niemieckie zostały użyte w charakterze kamieni budowlanych. Przez miesiąc fotografie płyt wraz z przedrukowanymi fragmentami napisów prezentowanych w formie nekrologu były publikowane w czterech szczecińskich dziennikach („Gazecie Wyborczej”, „Głosie Szczecińskim”, „Kurierze” i „Moim Mieście”).

„Nekrolog” opublikowany w ramach projektu „Murki i piaskownice” w szczecińskiej „Gazecie Wyborczej” z 18 maja 2007 r. Fot. archiwum Doroty Łuczak
Czy jesteśmy produktem publicznych oczekiwań?
To jedno z pytań stawianych przez brytyjskiego artystę Phila Collinsa (nie mylić z muzykiem rockowym), który w 2006 roku był nominowany do prestiżowej nagrody Turnera w Londynie za solowe wystawy w Milton Keynes Gallery i Tanya Bonakder w Nowym Jorku. (...)
Autor podróżuje do różnych miejsc świata – ognisk politycznych konfliktów: Belfastu, Bagdadu, Belgradu, Ramallah, Bogoty. Tworzy filmy wideo, fotografie i akcje artystyczne o politycznym i społecznym charakterze, pragnąc wywołać krytyczną debatę wokół produkcji, dystrybucji i asymilacji obrazów. Używa kamery jako instrumentu rozrywki i manipulacji. Często posługuje się czarno-białym obrazem podobnym do form niskobudżetowej telewizji czy reportażowego dokumentu, pokazując różnice między rzeczywistością a jej reprezentacją. W dobie postnowoczesnego globalnego świata jego realizacje mają kapitalną wagę ujawniania złudy „realności” kreowanej przez media. (...) Projekt Collinsa, pokazywany tego lata w Ausstellungshalle zeitgenössische Kunst (Galerii Wystaw Sztuki Współczesnej) w Münster przy okazji Skulpture Projekte, choć nie nowy, jest dobrze dobraną ofertą wystawienniczą. Stworzony został dwa lata temu na 9. Biennale w Stambule. Autor zaprosił dyrektora tureckiej telewizji Reality TV do przeprowadzenia jednogodzinnych wywiadów z ludźmi, którzy wcześniej występowali w produkcjach typu reality show. Słuchając opowieści oscylujących między tragizmem a komizmem, obserwujemy twarze pięciu kobiet i pięciu mężczyzn. Jedni się uśmiechają, inni nie mogą powstrzymać łez, mimo obecności kamery. Zaproszone osoby opowiadają o sposobach ich prezentacji w telewizji i o mechanizmach produkcji tych programów.

Phil Collins, „The Return of the Real / gerçeğin geri dönüşü”, Bilbao, 2006, fot. materiały prasowe Ausstellungshalle zeitgenössische Kunst Münster
East na Zachodzie
Przyzwyczajeni do swojego wschodniego (czytaj: prowincjonalnego) statusu w świecie sztuki nie myślimy o tym, że także widziany z naszej perspektywy Zachód ma swój własny Wschód. Jeżeli Polska scena artystyczna jawi się jako mocno scentralizowana, z Warszawą, która stanowi wspólną scenę dla artystów pochodzących z innych miast, to centralizacja brytyjskiego świata sztuki jest posunięta o wiele dalej. Londyn dominuje zdecydowanie. I takie wydarzenia, jak biennale w Liverpoolu monopolu tego nie są w stanie przełamać.
Miasto Norwich, leżące we wschodniej Anglii, bynajmniej nie kojarzy się ze sztuką współczesną. Piękna średniowieczna architektura, dostatnie i wyizolowane, bardzo miłe, ale nudne miasto (jak Oslo), przywodzi na myśl powieści wybitnego pisarza Winfreda Georga Sebalda – taki zestaw skojarzeń, spisanych przez Matthew Higginsa i opublikowanych w katalogu EASTinternational, pojawiał się u artystów uczestniczących w tegorocznej edycji wystawy (...). Dowodem na to, że lokalny kontekst nie musi wcale oznaczać braku możliwości działania na poziomie międzynarodowym, jest właśnie wystawa EASTinternational, zorganizowana już po raz siedemnasty w przestrzeniach Norwich School of Art and Design oraz istniejącej przy szkole Norwich Gallery.

Josh Blackwell, „Cat Face”, 2003, fot. materiały prasowe EASTinternational 2007
Santiago Calatrava – zegarmistrz betonu
Miliony lat rozwoju nadały biologicznym organizmom optymalną formę. Może nie ostateczną, może nie najdoskonalszą, ale i tak wzbudzającą podziw celowością konstrukcji i trafnością rozwiązań. Ich autorem według jednych jest Bóg, według innych – genialny, choć ślepy zegarmistrz – ewolucja. To, co pierwszemu zajęło tydzień, a drugiemu kilka milionów lat, podpatruje Santiago Calatrava – architekt i inżynier, wielki wizjoner, w którego konstrukcjach celowość i piękno, pragmatyzm i szaleństwo łączą się w nierozerwalną całość.
Calatrava, rocznik 1951, rozpoczął karierę w latach 80. XX wieku. Studiował architekturę w rodzinnej Walencji i inżynierię w Zurychu. Zafascynowany rzeźbą szybko zrozumiał, że architekturę niewiele od niej dzieli. Zaledwie użyteczność. Zafascynowany możliwościami nowoczesnej inżynierii szybko spostrzegł, że bardzo jej blisko do natury. Tak zaczęły powstawać jego przestrzenne rzeźby architektoniczne. Z czasem coraz bardziej wyzwolone, wybujałe, bezkompromisowe.

Milwaukee Art Museum, Milwaukee, USA, fot. courtesy of Santiago Calatrava Archives
W październikowym „ARTeonie” także relacja Karoliny Majewskiej z wystawy „Global Cities” w londyńskiej Tate Modern („Nauka, sztuka i utopia”), prezentacja cyklu performance „Stupid Women” Ewy Partum (Natalia Kaliś, „Histeria jednego performance”), artykuł Stanisława Rukszy o wystawie Jerzego Beresia w Bunkrze Sztuki („Bereś w czasach »recydywy romantyzmu«”), prezentacja projektu C.A.L.V.I.N.O. (Justyna Ryczek, „Miejskie portrety podróży”), korespondencja z Wiednia Grażyny Krzechowicz pt. „Muzeum Hermanna Nitscha w Mistelbach” oraz recenzja Natalii Kaliś z wystawy „Idolatrie” w Galerii Klimy Bocheńskiej w Warszawie („Skromne »Idolatrie«”).
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl