Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij

W lutowym wydaniu „Arteonu”, jak zawsze, relacje z ciekawych wydarzeń artystycznych w Polsce i na świecie. Piszemy o włoskim ruchu arte povera w 50 lat po jego powstaniu przy okazji dwóch dużych wystaw w Rzymie. Tropimy też bardzo ostatnio na polskiej scenie artystycznej widoczne związki sztuk wizualnych z muzyką. Prezentujemy też fascynującą twórczość fotograficzną artystki z początku XX wieku, Claude Cahun, odkrywaną na nowo w ostatnich 30 latach. W ramach „Sztuki młodych” natomiast rozmawiamy z Marzeną Nowak i Agnieszką Grodzińską.


Okładka: Michelangelo Pistoletto, „Il fascio della tela” (fragment), 1980, malowane płótna i sznur, 244 cm x ø 70, kolekcja Cittadellarte-Fondazione Pistoletto, Biella, fot. A. Lacirasella, dzięki uprzejmości Fondazione La Triennale di Milano

Dedykowane sztuce biednej. Wystawy arte povera w Rzymie
W roku 2011 we Włoszech przygotowano cały cykl prezentacji sztuki twórców arte povera – którzy międzynarodowe uznanie zdobyli już w latach 70. (wystawy miały/mają miejsce w Bari, Bergamo, Bolonii, Mediolanie, Neapolu, Rivoli i Rzymie). Dotykały one wybranych aspektów ruchu, od związków arte povera ze sztuką w innych krajach po rolę teatru w jego formowaniu i relacje poszczególnych artystów z praktyką teatralną, w tym znaczenie dla nich eksperymentów Grotowskiego. Wszystkim tym działaniom towarzyszyło wydanie obszernego tomu „Arte povera 2011” pod redakcją Germano Celanta. W ten sposób powstał wielogłos pokazujący bardzo różne aspekty tego czasu i zwracający uwagę zarówno na związki arte povera ze zmianami politycznymi i społecznymi lat 60. oraz wydarzeniami 1968 roku (sam Celant snuł porównania między sztuką tego czasu a działaniami partyzanckimi), jak i na późniejszą twórczość poszczególnych artystów, która bywa pomijana w nowych opracowaniach. Przy czym poszczególne wystawy, często bardzo skromne, raczej sygnalizowały różne zjawiska niż rościły sobie prawo do wyczerpujących prezentacji. Taki też charakter mają obie rzymskie wystawy, otwarte na przełomie 2011 i 2012 roku.


Foto: Michelangelo Pistoletto, „Il fascio della tela” (fragment), 1980, malowane płótna i sznur, 244 cm x ø 70, kolekcja Cittadellarte-Fondazione Pistoletto, Biella, fot. A. Lacirasella, dzięki uprzejmości Fondazione La Triennale di Milano
Z muzyką za pan brat
Andrzej Stasiuk pisał kiedyś, że w każdym chłopaku tkwi marzenie bycia gwiazdą rock and rolla. Nie każdemu się jednak udaje, na przykład Stasiuk został pisarzem. Może nie dokładnie rock and roll, ale szerzej pojęta muzyka rozrywkowa coraz częściej kusi artystów, o których zwykło się pisać raczej na łamach „Artforum”, a nie „Rolling Stone”. O tym też kilka słów, bo muzyka w sztukach wizualnych staje się czymś coraz bardziej powszechnym. Kto dziś gra, dlaczego i jak łączy to z działką wizualną?
Relacje muzyka-sztuka można by opisywać na tysiące sposobów, prezentując wspólne dokonania Picassa i Stravińskiego, obrazy Baxta i Benoisa do utworów Erika Satie. Jednak to, co chciałbym opisać, bliższe jest Jeanowi-Michelowi Basquiatowi, który – gdy akurat nie malował i nie oddawał się narkotycznym wycieczkom – grywał w zespole Grey.


Foto: Koncert The BNNT (Konrad Smoleński / Daniel Szwed) w Galerii Arsenał wBiałymstoku, 29.10.2010, fot. Maciej Zaniewski, dzięki uprzejmości Galerii Arsenał w Białymstoku
Obsesja autoprezentacji. Claude Cahun
Twórczość Claude Cahun wywarła ogromny wpływ nie tylko na rozwój francuskiego surrealizmu, ale także innych artystycznych formacji okresu międzywojennego. Fakt ten wydaje się odkryciem stosunkowo nowym. Proces odkrywania artystycznych dokonań Francuzki ująć można w ciągu ostatnich 30 lat.
Dzieła z Jeu de Pomme zgromadzone na wystawie w Centre de Imatge w Barcelonie stanowią przegląd całej twórczości artystki, od najwcześniejszych prac datowanych na rok 1911, aż do ostatnich z roku 1954. Cahun przy zastosowaniu niewielkiej liczby środków formalnych osiągnęła efekt zdumiewającej różnorodności. Jej poszczególne wcielenia nigdy nie opierają się na tym samym pomyśle. Przykładem tego jest przestylizowany autoportret artystki z 1927 roku, gdzie z mocno umalowanymi ustami, serduszkami na policzkach, kosmykami włosów zakręconymi na czole oraz napisem „Odbywam trening, nie całuj mnie” („I’m in training, don’t kiss me”) sytuuje się w obszarze stereotypowych wyobrażeń na temat kobiet (przesłodzenie, infantylizm). Graniczący z karykaturą wizerunek kontrastuje z autoportretem datowanym na 1928 rok, w którym ukazane zostało jej podwójne oblicze (odbicie lustrzane). Krótko ścięte włosy, kraciasta marynarka z wysoko postawionym kołnierzem to elementy sugerujące męskość. Dzięki ostremu światłu (zdjęcie wydaje się częściowo prześwietlone) charakterystyka postaci zostaje wyeksponowana. Przypomina raczej młodego mężczyznę – dandysa, nie kobietę.


Foto: Claude Cahun, „Autoportret”, vers 1929, Tirage gélatino-argentique, 24 x 19 cm, Musée des Beaux Arts de Nantes, © RMN / Gérard Blot, courtesy La Virreina Centre de la Imatge Barcelone
Zwodnicza natura wspomnień
Adam Andrzej Fuss: W Twoich najnowszych akrylowych obrazach dominuje abstrakcyjny sznyt. Kontynuacją tychże płócien są obiekty/rzeźby. Znakomita cześć z nich – klocki, łańcuchy, piłka plażowa, hula hop, ringo – pokazywało niedawno Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu na Twojej indywidualnej wystawie. Z czego zostały wykonane te przedmioty/rzeźby?
Marzena Nowak: Sięgnęłam po stal, ponieważ ciężar nadaje przedmiotom pewną świętość, sacrum – trudno taki ciężki przedmiot przekroczyć, poruszyć. Taki przedmiot staje się wtedy pomnikiem niosącym ciężar emocji, wspomnień, skojarzeń, chociaż może wydać się banalny, absurdalny, niezrozumiały, w przestrzeni wystawy staje się autonomiczny.
Adam Andrzej Fuss: Twoje wystawy są konstruowane całościowo, wyjątkowo skrupulatnie poukładane. Prezentowane prace są kruche i delikatne, wydaje mi się, że łatwo zaburzyć ich dźwięk poprzez niefortunne zestawienie.
Marzena Nowak: Każdą wystawę staram się budować bardzo precyzyjnie. Chciałabym, żeby obszar, do którego wchodzi widz, był przestrzenią psychiczną, gdzie umieszczone prace są ze sobą powiązane w sieć znaczeń czy odniesień, ponieważ obiekty, filmy funkcjonują tam jako pojęcia. A widz wchodzi do takiej przestrzeni świadomie przeze mnie prowadzony.


Foto: Marzena Nowak, bez tytułu (rękawiczka), fot. dzięki uprzejmości artystki
Śledzenie peryferii obrazu
Adam Andrzej Fuss: Jaki jest Twój stosunek do medium malarstwa?
Agnieszka Grodzińska: Hm... zmienia się, można powiedzieć, że ewoluuje, pomimo że wciąż poruszam się po tym samym polu. Nie jest jednak tak, że nie mam wątpliwości co do sensu, wagi, jakości. Płótno to lichy materiał, o ściśle określonym rozmiarze. Wielu artystów uważa, że to beznadziejne medium, właśnie poprzez owe ramy. W dodatku coraz częściej deprecjonuje się je w kontakcie z rzeźbą czy instalacją, którą możemy obejść dookoła, w którą dużo łatwiej wpisać to, co tak ostatnio lubimy – kontekst miejsca, zabawy site specific.
Adam Andrzej Fuss: Malujesz cały czas?
Agnieszka Grodzińska: Coraz mniej, więcej wycinam, przyklejam, zestawiam. Pozostając w obrębie tego deprymującego formatu, staram się wyjść gdzieś poza. Przywiązanie do tego medium wynika także z tego, że cenię sobie techniki nieskomplikowane, analogowe i czystą sytuację, w której pomiędzy mną a pomysłem jest jak najmniej przekaźników. Dogmatyk stwierdziłby pewnie, że kartka czy płótno to też przekaźnik, w mniejszy lub większy sposób zniekształcający. Jednak ta materialność, a nawet fizyczna niedoskonałość malarstwa czy rysunku, które jest jednocześnie obiektem, a zarazem jedynie powierzchnią, jednym wymiarem, wydaje mi się niezwykle pociągającą sytuacją.


Foto: Agnieszka Grodzińska, „Echo Park”, Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu, 2011, fot. dzięki uprzejmości artystki i Galerii Sztuki Współczesnej w Opolu
Ponadto w najnowszym „Arteonie” przyglądamy się działaniom duetu artystycznego Allora & Calzadilla, rozmawiamy o londyńskiej Zabludowicz Collection z jej dyrektorką Elizabeth Neilson, recenzujemy bieżące wystawy: Pawła Althemara w berlińskim Deutsche Guggenheim, ,„Enklawę” w CSW Zamek Ujazdowski, „Wspólników” w warszawskim MSN czy prezentację kolejnej odsłony projektu międzynarodowego kolektywu Slavs and Tatars w Gdańskiej Galerii Miejskiej, „Skontrum” w Królikarni. W lutowym „Arteonie” takż recenzje książkowe i stałe rubryki.
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl