Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij
Gesty intymne
Marta Kowalewska: Pani sztuka ma charakter bardzo intymny, jest zarazem mocno osadzona we współczesnych realiach. Nie porusza Pani problemów społecznych.
Ewa Kuryluk: Bywa, że to, co prywatne, jest zarazem polityczne – w reżimach totalitarnych walczono zawsze z erotyką, bo to sfera wolności. W PRL-u często cenzurowano moje prace za gesty intymne, prywatne, niekonwencjonalne. Tolerowano klasyczny akt, ale nie mój autoportret, gdy zdejmuję majtki. Cenzura wywoływała z kolei odpowiedź publiczności. I była to już reakcja polityczna.

MK: Malując siebie w takich sytuacjach, zamierzała Pani stworzyć pracę o wydźwięku politycznym?
EK: Nie. Kiedy maluję, nie mam nic na myśli, pracuję impulsywnie, intuicyjnie, dla siebie samej. Proces twórczy jest nieuchwytny, każdy obraz, w tym własny, można ex post rozmaicie interpretować. Kiedyś artyści malowali dla Kościoła czy cesarza. Dziś borykamy się ze sobą, szukamy wyrazu dla własnej osobowości. Dla artysty jest najlepiej, gdy śpiewa jak ptak.

Ewa Kuryluk, Kangór z kamerą, Autofotografia 1959-2009 i Statek (2006), Mała instalacja dla Artemis, Galeria Artemis, Kraków, 9.-31.10.2009; Ewa Kuryluk, Autofotografie i Paryż w Warszawie, ART+on, Galeria Sztuki Współczesnej Domu Aukcyjnego Rempex, Warszawa 14.- 31.10. 2009.


Zdjęcie: Ewa Kuryluk, Na dachu na Frascati, 1966.
Pasja eksperymentowania
W rozświetlonej sali koncertowej, przy eleganckim fortepianie stoi aktor Leon Niemczyk. W ręku trzyma książkę z sonetami. Kiedy muzyka zaczyna grać, on zaczyna deklamować. Naprawdę pięknie – z odpowiednią intonacją i wielkim zaangażowaniem. I wszystko byłoby zupełnie normalnie, ale… po chwili orientujemy się, że sonety są w jakimś obcym języku.

Kompletnie nic nie można zrozumieć. Dlaczego? Bo to język, który istnieje tylko dzięki pasji eksperymentowania. Pasji, będącej znakiem rozpoznawczym pioniera sztuki wideo w Polsce – zmarłego we wrześniu tego roku Wojciecha Bruszewskiego (1947 – 2009). Był on artystą, który nie potrafił się nudzić. Robił mnóstwo rzeczy. Grał, pisał, filmował, transmitował, analizował. Współtworzył dwie bardzo ważne w polskiej historii sztuki grupy: fotograficzną Zero-61 w Toruniu (1961-1969) i Warsztat Formy Filmowej w Łodzi (1970-1977). Prowadził własną firmę, wykładał na trzech uczelniach artystycznych (Poznaniu, Toruniu i Łodzi), realizował swoje pasje.


Zdjęcie: Wojciech Bruszewski, YYAA (kadry), 1973, z kolekcji Dariusza Bieńkowskiego, fot. Jerzy Grzegorski.
Hasior w filmie
Kiedy odchodzi od nas artysta, dla potomnych pozostają jego dzieła, fotografie, listy, pamiątki, wspomnienia bliskich i przyjaciół, a od jakiegoś czasu także audycje radiowe, programy telewizyjne i filmy.

Władysław Hasior jest bohaterem chyba największej ilości filmów i programów telewizyjnych o artystach. Czym sobie zasłużył na szczególne zainteresowanie mediów? Myślę, że złożyło się na to kilka czynników. Przede wszystkim osobowość Hasiora. Atrakcyjne dla filmowców były także jego prace: asamblaże, sztandary, instalacje, które nie były tradycyjnymi rzeźbami. Składanki różnych przedmiotów, uratowanych przed wyrzuceniem na śmietnik, którym artysta nadawał nowe życie, sens.


Zdjęcie: Plan filmowy Alarm ekologiczny Władysława Hasiora, fot. archiwum autorki.
Striptease Zachęty
Karol Radziszewski prowokacyjnie ogłosił, że jako kurator kolejnej wystawy ze zbiorów Zachęty tematem wiodącym uczyni homoerotyzm. Prawdziwi Polacy od razu ostro zaprotestowali w internecie. Zanosiło się na skandal w Narodowej Galerii Sztuki. Kolejny...

Obu stronom zabrakło wyobraźni. Zbiory Zachęty w przeważającej części pochodzą z okresu PRL, w którym panowała pruderia tak samo bezwzględna i tak samo obłudna (przeznaczona tylko dla maluczkich) jak później w IV Rzeczpospolitej. Żadnych więc homoerotycznych dzieł sztuki w magazynach Zachęty być nie mogło. Pomijam fakt, że w PRL homoerotyzm nie był modny i nikt nie obnosił się z nim jak z rodowym sygnetem czy też pałkami... w herbie. Być może Radziszewski jest zbyt młody, żeby o tym wiedzieć. Tak czy inaczej, krawiec tak kraje, jak materiału staje. W tym przypadku nie stało.

Siusiu w torcik. Prace ze zbiorów Zachęty Narodowej Galerii Sztuki, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa – do 22.11.2009.


Zdjęcie: Leszek Sobocki, Rozpięty, 1971, olej, płótno, sznurek, 130x100.
Powroty
Międzynarodowy projekt Anabasis. Rytuały powrotu do domu, przygotowany w ramach łódzkiego Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, jest zapewne jednym z najważniejszych wydarzeń tej imprezy.

Ze względu na miejsca prezentacji – dwie wille znanych łódzkich przemysłowców Grohmanów – powstała wystawa o szczególnym charakterze, o strukturze do pewnego stopnia otwartej, zakładająca aktywny udział widza. Jest to jednocześnie pierwszy tak duży międzynarodowy projekt wystawienniczy przygotowany w ramach łódzkiego festiwalu.
Nawiązując do tematu tegorocznej edycji Festiwalu Dialogu Czterech Kultur – terytorium – artyści podjęli problematykę dotyczącą miejsca pochodzenia, domu rodzinnego, które jest jednocześnie przestrzenią zakorzenienia, przynależności, przeznaczenia, utożsamienia, rodzinnych rytuałów, a także tą, którą w pewnym momencie życia jesteśmy zmuszeni porzucić oraz do której chcemy powrócić. Temat ten został przez artystów podjęty bardzo różnorodnie, uzyskując wymiar mitologiczny, polityczny czy osobisty.

Anabasis. Rytuały powrotu do domu, willa Ludwika Grohmana, Muzeum Książki Artystycznej, Łódź – do 4.10.2009.


Zdjęcie: Adrian Paci, Home to go, 2001, gips, marmur, lina, dzięki uprzejmości Galleria Francesca Kaufmann, Mediolan.
Niebezpieczny stan bezpieczeństwa i inne pułapki
Najnowszy projekt Szymona Kobylarza ECHELON70 stanowi swobodną wariację na temat amerykańskiego systemu masowej inwigilacji.

System Echelon obrósł swoistą legendą. Został stworzony zapewne na początku lat 70., niemniej jednak jeszcze dziesięć lat temu oficjalnie zaprzeczano jego istnieniu. Dzięki sieci anten i innych urządzeń nasłuchowych rozmieszczonych w różnych krajach – poza Ameryką m.in. w Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii i Niemczech – pozwala przechwytywać treść rozmów telefonicznych, faksów, radiogramów czy wiadomości e-mail praktycznie z całego świata. Służy zapewnieniu bezpieczeństwa Stanom Zjednoczonym, choć co pewien czas pojawiają się przypuszczenia, że bywa również wykorzystywany na potrzeby szpiegostwa gospodarczego. Realizuje on pozornie utopijną i absurdalną ideę, by podsłuchiwać wszystko i wszystkich, a dopiero następnie, dzięki odpowiedniemu zestawowi słów kluczowych oraz filtrów, wyławiać z tej masy informacje użyteczne dla wywiadu. Stworzona przez Szymona Kobylarza instalacja pozwala snuć apokryficzną narrację o systemie Echelon.

Szymon Kobylarz, ECHELON70, Galeria Kordegarda, filia Zachęty Narodowej Galerii Sztuki, Warszawa – do 18.10.2009.


Zdjęcie: Szymon Kobylarz, ECHELON70, fot. dzięki uprzejmości artysty.
Foto Art Festiwal 2009
Organizatorzy trzeciej edycji Foto Art Festiwalu kolejny raz przygotowali wielkie przedsięwzięcie, na które składają się wystawy twórców z całego świata.

Projekt obejmuje zarówno prezentacje współczesne, jak i wystawy fotografii historycznej. Zaproszono wielu gości – fotografów i kuratorów, którzy prezentują swoją działalność w ramach autorskich maratonów. W ramach tegorocznej edycji będzie można zobaczyć 21 ekspozycji przygotowanych w kilku punktach Bielska-Białej (m.in. Galeria Bielska BWA, Muzeum Zamek Sułkowskich, Muzeum Techniki i Włókiennictwa). Jak podkreślają autorzy projektu, niemal wszystkie wystawy pokazane zostaną w Polsce po raz pierwszy. W weekend otwierający festiwal odbędzie się także aż 21 spotkań autorskich.

Foto Art Festiwal, Bielsko-Biała, 16-31.10.2009.


Zdjęcie: Jatin Kampani (Indie), Draperia.
Polak, Węgier – dwaj graficy
W warszawskiej Królikarni oglądać można grafikę polską i węgierską okresu dwudziestolecia międzywojennego. Wcześniej, w marcu tego roku, wystawa była prezentowana w Budapeszcie.

Na samym wstępie wypada przyznać, że zorganizowanie podobnej wystawy, zestawiającej ze sobą najważniejsze zjawiska z dziedziny grafiki dwóch krajów, a jednocześnie tworzącej spójną całość, bynajmniej nie było zadaniem łatwym: nie chodziło przecież o to, by pokazać prace kilku, względnie kilkunastu najwybitniejszych grafików polskich i mniej więcej tyluż węgierskich, lecz – aby uwypuklić zachodzące podobieństwa i różnice. Wydaje się, że kuratorki dobrze wywiązały się z zamierzonego zdania: ekspozycja nie tylko pokazuje bogaty zbiór wartościowych pod względem artystycznym prac, lecz również pozwala dokonywać najrozmaitszych porównań.

Dialog czarno na białym. Grafika polska i węgierska 1918-1939, Królikarnia, Warszawa – do 26.10.2009.


Zdjęcie: Gyula Zilzer, Ryc. I z teki Gaz, 1932.
Śląski klasyk
W 2007 roku z okazji dwusetnej rocznicy śmierci Carla Gottharda Langhansa Muzeum Tkactwa Dolnośląskiego w Kamiennej Górze przygotowało wystawę poświęconą temu jednemu z najbardziej znanych mieszkańców miasta. W październiku Muzeum w Gliwicach przybliży postać śląskiego architekta raz jeszcze, tym razem wzbogacając prezentację o nieznane szkice pochodzące ze zbiorów własnych.

Carl Gotthard Langhans (1732-1808), choć większości zapewne nieznany, był niemieckim architektem, którego twórczość ewoluując od wczesnych projektów barokowych, wprowadzała do niemieckiej architektury rozwiązania klasycystyczne, znakomicie wpisując się tym samym w światowe tendencje.

Projekty znalezione w Gliwicach, Carl Gotthard Langhans ((732-1808) architekt z Kamiennej Góry, Muzeum w Gliwicach, Willa Caro, 9-31.10.2009.


Zdjęcie: Carl Gotthard Langhans, projekt teatru w Berlinie, ok. 1800, karta „Aufriss gegen den teutschen Dom”, ze zbiorów Muzeum w Gliwicach, fot. W. Turkowski.
Ozdobne manifesty
Na wystawie przygotowanej przez Muzeum w Gliwicach można zobaczyć biżuterię patriotyczną z kolekcji własnej tej instytucji. Wśród eksponatów znalazły się zarówno obiekty XIX-wieczne, jak i pochodzące z lat 80. XX wieku.

Specjalny rodzaj biżuterii stanowi ta manifestująca postawę patriotyczną, noszona przede wszystkim w momentach przełomowych dla historii kraju, jak chociażby w Anglii za Karola I lub w okresie wojen napoleońskich w Prusach czy we Francji. Początki polskiej biżuterii politycznej wiązać można z czasami konfederacji barskiej i Konstytucją 3 maja (pierścienie). Popularność tego rodzaju ozdób wzrastała z kolejnymi ważnymi wydarzeniami historycznymi, a szczególne zainteresowanie zyskała w latach 60. XIX wieku.

Biżuteria patriotyczna ze zbiorów Muzeum w Gliwicach, Muzeum w Gliwicach, Oddział Odlewnictwa Artystycznego – do 30.11.2009.


Zdjęcie: Brosza, XIX w., złoto, porcelana, ręcznie malowana, Muzeum w Gliwicach, Wojciech Turkowski.
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl