Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij
Reżyser rysuje
Kiedyś przyniosłem Andrzejowi Wajdzie zagruntowana płytkę cynkową do akwaforty z propozycją, aby cos na niej wyrysował rysikiem. Zwrócił mi płytkę z wyrytym autoportretem. Gdy przekazałem mu gotową odbitkę na papierze akwafortowym, stwierdził, ze żaden film nie dostarczył mu tyle radości, co ta jedna akwaforta.
Trzydzieści  lat mojej przyjaźni z Andrzejem Wajdą to między innymi liczne wspólne wyprawy do teatru, kina, na koncerty i wystawy. To po obejrzeniu interesującej ekspozycji nasze rozmowy są najciekawsze, wymiana wrażeń najbardziej intensywna. W trakcie wielu wspólnie obejrzanych wystaw w Warszawie, Krakowie, a przede wszystkim – w Paryżu miałem okazję się przekonać, jak wielkim podziwem Andrzej Wajda darzy sztuki piękne, zwłaszcza malarstwo. Temu szczególnemu zamiłowaniu dał wyraz, między innymi, organizując wystawę „To lubię” w krakowskim Muzeum Narodowym. Dzięki swej ogromnej wiedzy i rozeznaniu w świecie sztuki skomponował wedle własnych artystycznych sympatii i fascynacji, bez żadnych ograniczeń wyjątkowy zestaw dzieł.


Zdjęcie: Andrzej Wajda, Portret Roberta Altmana
Tim zostaje w domu
Zamiłowanie do gotyckiej makabry, mrocznego romantyzmu i czarnego humoru to charakterystyczne cechy stylu Tima Burtona. Niemal każdy film tego reżysera jest wariacją na temat konfliktu między światem wyobraźni a ograniczającym go światem dorosłych.
Nie jesteś opętany ni martwy w połowie, wszystko to dzieje się tylko w twej głowie. Nie jesteś Vincent Price, lecz Vincent Malloy. Nie dręczą cię duchy, nie straciłeś zmysłów, jesteś jeszcze chłopcem z ciała i z umysłu. Masz siedem lat i jesteś mym synem, masz iść na podwórko i bawić się jak inni” – w ten sposób, w debiutanckiej krótkometrażówce Tima Burtona „Vincent” z 1982 roku, matka przywoływała do porządku swego siedmioletniego syna.


Zdjęcie: Fot. Michael Locasiano, dzięki uprzejmości Los Angeles County Museum of Art
Zapomniana kolekcjonerka
Zbyt mało osób wie, że wybitna pisarka Gabriela Zapolska była również jedną z największych polskich kolekcjonerek. Podczas sześcioletniego pobytu w Paryżu zgromadziła pokaźną liczbę obrazów współczesnych jej malarzy francuskich. Niektóre kupowała jako jedna z pierwszych. O swoim obrazie van Gogha wizjonersko pisała: „Klejnot, który za lat kilkanaście nie będzie mieć ceny”.

We wrześniu 1889 roku do Paryża przyjeżdża trzydziestodwuletnia, dość już w Polsce znana
pisarka i aktorka, Gabriela Zapolska. Właściwie nazywa się Maria Gabriela Korwin-Piotrowska i pochodzi z rodziny zamożnych ziemian. Mimo młodego wieku ma duży bagaż doświadczeń. Nieudane małżeństwo zaaranżowane przez rodzinę. Ucieczka od męża. Związek z innym mężczyzną. Wyklęcie przez rodziców. Odejście mężczyzny i śmierć
dziecka. Na przekór wszystkim postanawia zrealizować marzenie i zostać aktorką. Przyłącza się do teatru wędrownego, gdzie jej talent robi tak wielkie wrażenie, że zatrudnia ją scena w Krakowie. Tam zostaje Gabrielą Zapolską.


Zdjęcie: Stanisław Janowski, Portret Gabrieli Zapolskiej, ok. 1903., dzięki uprzejmości Muzeum Literatury w Warszawie
Aktywne dane
Związki sztuki i nauki nie przestają inspirować twórców. Dopiero co temat ten podejmowało toruńskie CSW, teraz analizuje go gdańska Łaźnia w ramach festiwalu „Art & Science Meeting”. Ale uwaga, uwolnione dane mogą nas rozwijać albo zalać niczym tsunami.

Festiwal inauguruje wystawa „Performing Data” Moniki Fleischmann i Wolfganga Straussa. „Art & Science Meeting” ma w zamyśle twórców przybliżać związki między nauką i sztuką oraz pokazać gwałtowną zmianę, jaką nowe media wprowadziły do praktyk artystycznych. Trudno odróżnić tu zachłyśnięcie się możliwościami kreowania interaktywnych multimedialnych platform od komentarza na temat ich groźnego potencjału.


Zdjęcie: Monika Fleischmann i Wolfgang Strauss, Mars bag, fot. Berenika Podrucka-Taczała
Człowiek przede wszystkim
W malarstwie Róży Kordos najważniejszy jest człowiek. Człowiek, który wątpi, dąży do celu, walczy z samym sobą, życie… Istota ludzka na obrazach młodej artystki jest przedstawiona tak, aby każdy odbiorca mógł się z nią identyfikować.
Płeć nie ma tu znaczenia, brak jest w tych postaciach cech charakterystycznych, najważniejsze jest po prostu ich człowieczeństwo. Nawet w czystej abstrakcji czuć u niej obecność pierwiastka ludzkiego. Wszystko to Kordos łączy z geometrią, która jest dla niej bardzo istotnym elementem. Jak sama mówi – jest coś magnetyzującego w liniach, a rytm pionów i poziomów fascynował ją od zawsze. Może wynika to z chęci porządkowania przestrzeni, osiągania swego rodzaju katharsis poprzez te symetryczne, wertykalne linie.


Zdjęcie: Róża Kordos, fot. Błażej Żuławski
Archetyp sztuki
David Herbert Lawrence zauważył, że mit stanowi próbę opisu całości ludzkiego doświadczenia. Myśl ta zainspirowała artystów i twórców wystawy „Threads” („Sieci”), którą można oglądać w warszawskiej galerii Karowa. Ekspozycja na nowo interpretuje mitologię i symbolikę, do dzisiaj stanowiące najbardziej uniwersalny język kultury.

Wystawa „Threads” miała swoją pierwsza odsłonę w londyńskiej galerii Unit24. To miejsce stworzone spotanicznie przez Anię Cerelczak, z wykształcenia filozofa i fotografa, oraz Kasię Morawską, absolwentkę prestiżowego Royal College of Art. Pomysł narodził się w 2008 roku w przytulnej, angielskiej kawiarence podczas długich rozmów o sztuce, którym zawsze towarzyszył aromat porannej kawy. Lokalizacja galerii nie jest przypadkowa – znajduje się ona w kluczowym miejscu Londynu, niedaleko kultowej Tate Modern. Jest zaskakującym połączeniem przestrzeni wystawienniczych z luksusową pralnią chemiczną, znajdującą się na zapleczu budynku. W ten sposób powstała prężenie rozwijająca się „pralnia sztuki”, łącząca pod jednym dachem najnowsze trendy i technologie, które nie pozostają obojętne na sztukę najnowszą. Galeria współpracuje obecnie z amerykańską firmą konsultingową Project 24 Global Art prowadzoną przez Annę Harvey. Do tej pory w Unit24 prezentowali swoje prace między innymi czołowi artyści brytyjscy – Jasper Joffe, Harry Pye czy James Hutchinson, jak również znakomici polscy twórcy – Michał Zaborowski i Anka Mierzejewska.


Zdjęcie: Paweł Wocial, Look at me, 2011
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl