Marta Kowalewska: Który zmysł jest dla rzeźbiarza ważniejszy: wzrok czy dotyk? Gustaw Zemła: Patrzę, a później dotykam. Najpierw muszą pojawić się obrazy w mojej wyobraźni. Nie patrzy się tylko na chmury, drzewa czy kolor. To może być patrzenie w głąb samego siebie. Tego, co zobaczę w środku, a są to czasem okropne rzeczy, staram się później dotknąć, tzn. wziąć glinę w ręce i ulepić. Jest w tym działaniu coś z sacrum, w końcu Stwórca też jest rzeźbiarzem.
Można patrzeć przy zamkniętych oczach. Patrzenie jest szalenie ważne, człowiek widzi przestrzeń, a rzeźba lokuje się w przestrzeni, oczywiście sama będąc przestrzenną. Odnajduję harmonię między tym, co widzę, a tym, czego dotykam. Moje rzeźby są chropowate i nieprzyjemne w dotyku, inne niż rzeźby Henry'ego Moora, które są obłe, nieco ażurowe, łapiące przestrzeń i światło. Przestrzeń, forma, światło i kolor – to jest cała morfologia sztuki.
Zdjęcie: Gustaw Zemła w pracowni, 2010, fot. Marta Kowalewska.
z Gustawem Zemłą rozmawia Marta Kowalewska
Struktury pamięci
Kolejne rocznice dzielące nas od II wojny, powiększający się dystans historyczny, stawiają przed nami pytania o sposób, w jaki powinniśmy mówić o Zagładzie, jak ją upamiętnić. Szczególnie teraz, gdy uczestnicy tych wydarzeń odchodzą, a potrzebie utrwalania doświadczeń towarzyszy ambiwalentny stosunek do pomników będący dziedzictwem totalitaryzmu.
Tych zagadnień dotyczy Architektura pamięci / Building Memory, wspólny projekt Centrum Sztuki Współczesnej w Wilnie, Muzeum Sztuki w Łodzi, Hartware MedienKunstVerein w Dortmundzie (Niemcy), Center for Contemporary Art w Tel Awiwie oraz Goethe-Institut w Warszawie. Czworo współczesnych artystów: izraelska artystka Yael Bartana (ur. 1970), inicjator przedsięwzięcia Niemiec Marcel Odenbach (ur. 1953), Mirosław Bałka (ur. 1958) oraz Litwin Deimantas Narkevičius (ur. 1964) poddało refleksji zagadnienie pamięci historycznej i sposobów jej odzwierciedlania w architekturze, w przestrzeni, w której doświadczenia jednostkowe łączą się z tym, co polityczne, dotyczące władzy oraz estetyczne. Medium tej refleksji uczynili wideo.
Zdjęcie: Yael Bartana, Mary Koszmary / Nightmares, trylogia, cz. II Mur i Wieża / Wall and Tower, 2009, wideo.
Magdalena Wicherkiewicz
Pożeranie mistrzów
Londyńska Tate Modern prezentuje tej wiosny retrospektywną wystawę ważnego dla kręgu amerykańskich abstrakcyjnych ekspresjonistów twórcy, który nie dożył światowego rozgłosu i triumfu kierunku, do którego rozwoju się przyczynił.
Malarstwo Arshile Gorky’ego, za jego życia wielokrotnie krytykowane za zbytnie uleganie wpływom europejskim, po jego śmierci uznane zostało za bardzo amerykańskie i zwiastujące action painting. Zasługą obecnej londyńskiej retrospektywy jest rewizja tego przekonania. Dzięki pokazaniu na wystawie licznych rysunków malarza i jego studiów do obrazów przekonujemy się, jak długim procesem było dojrzewanie każdego jego dzieła i jak świadomie artysta konstruował nawet swe pozornie spontaniczne abstrakcyjne obrazy.
Arshile Gorky – A Retrospective, Tate Modern, Londyn – do 3.05.2010; The Museum of Contemporary Art, Los Angeles, 6.06.-20.09.2010.
Zdjęcie: Arshile Gorky, Organizacja, 1933-1936, National Gallery of Art, Washington D.C., Ailsa Mellon Fund., 1979, fot. A.M. Borkowski.
Andrzej Maria Borkowski
Cielesność malarstwa
Lucian Freud, uważany za jednego z najważniejszych żyjących malarzy, wsławił się bezkompromisowymi portretami zarówno swoich bliskich, jak i znanych osobistości. Organizatorzy wystawy w paryskim Centre Pompidou zaprezentowali, obok kilku portretów, liczne akty i autoportrety z ostatnich kilkudziesięciu lat, obierając za motyw przewodni pracownię artysty.
Zwaliste sylwetki, fałdy tłuszczu, bezwstydne pozy obnażające intymne części ciała namalowane są grubo kładzioną farbą podkreślającą bruzdy i skazy wiotczejącej skóry. W malarstwie Freuda cielesność sprowadza się często do biernej, monstrualnej powłoki. Znużenie i zmęczenie modela przeradzają się w bezbronność, która, w połączeniu z masywnością i nagością sylwetki oraz jej frontalnym przedstawieniem, wprawiają widza w zakłopotanie, żenują. Zadajemy sobie pytanie, czemu służyć ma ta skrajnie naturalistyczna prezentacja? Czy artysta pragnie oddać monstrualne piękno tych znajdujących się na antypodach klasycznego ideału postaci, czy kieruje nim przebrzmiała w sztuce chęć epatowania brzydotą i trącąca dziś myszką potrzeba prowokacji?
Lucian Freud. L'atelier, Centre Georges Pompidou, Paryż – do 19.07.2010.
Słynne szwedzkie Muzeum Sztuki Nowoczesnej Moderna Museet pokazuje dorobek dwóch Amerykanek, które zabłysły w Nowym Jorku w latach 60. i obie, w różny sposób, choć wyłącznie z własnej woli, błyskawicznie zniknęły ze sceny artystycznej.
Moderna Museet jest niezwykle konsekwentne w swojej misji odzyskiwania dla historii sztuki najnowszej twórczości kobiet. Najpierw, w 2006 roku, ogłoszono bardzo kosztowny program uzupełnienia zbiorów stałych o prace takich artystek jak: Louise Bourgeois, Dorothea Tanning, Alice Neel, Barbara Kruger, Judy Chicago, Susan Hiller, Carolee Schneemann czy Lubow Popowa. Na projekt o dość pretensjonalnej nazwie Drugie Muzeum Naszych Życzeń wydano dotąd 42 z zaplanowanych 50 mln koron, czyli równowartość ok. 20 mln zł. Pieniądze pochodziły głównie z prywatnych darów, 5 mln koron stanowiła dotacja rządowa. Teraz w Moderna Museet rusza bogaty program kobiecych wystaw indywidualnych. W Sztokholmie pokazywana jest właśnie duża retrospektywa Lee Lozano (1930-1999), a w Malmö – prace Diane Arbus (1923-1971).
Lee Lozano. Paintings, drawings and social investigations, Moderna Museet, Sztokholm – do 25.04.2010; Diane Arbus. A Printed Retrospective 1960-1971, Moderna Museet, Malmö – do 1.08.2010.
Przygotowana przez Barbican Centre wystawa Restless w niezwykle ciekawy sposób ukazuje niewyczerpany potencjał twórczy jednego z najznakomitszych współczesnych projektantów. Nie bez powodu nazywany jest on czarodziejem, którego prace wymykają się wszelkim definicjom.
Ron Arad jest rzeźbiarzem, malarzem, projektantem i architektem. W swoich pracach bawi się formami; za jego sprawą obiekty codziennego użytku przemieniają się w dzieła sztuki. Jak sugeruje tytuł wystawy, Arad jest wiecznie niezaspokojonym twórcą, o nieustającej potrzebie tworzenia coraz to nowych projektów. Niezwykle istotne jest to, że każdy z wykonanych przez niego przedmiotów jest niepowtarzalny i intrygujący.
Ron Arad: Restless, Barbican Art Gallery, Londyn – do 16.05.2010.
Zdjęcie: Ron Arad, Gomli, 2008, fot. Todd White Art Photo, dzięki uprzejmości Ron Arad Associates.
Dagmara Budzbon
The show must go on
Za symbol tegorocznej, dwunastej edycji nowojorskich targów sztuki współczesnej The Armory Show 2010 posłużyła śrubka.
Zwykła z pozoru śrubka, jakich tysiące czy nawet dziesiątki tysięcy wkręcono w kartonowe ściany białych boksów, które na czas ekspozycji zmieniły dwa hangary przy Chelsea Piers w gigantyczną halę wystawową. Cóż bardziej prozaicznego, a jednocześnie bardziej niezbędnego niż owe śrubki, na których trzyma się przecież każda ekspozycja artystyczna. Ale myliłby się bardzo ten, kto z tego wyboru wnosiłby o symbolicznym powrocie Armory do solidnego artystycznego rzemiosła. Nic z tych rzeczy. To raczej znak, wybrany zresztą z premedytacją podszytą wyrafinowanym poczuciem humoru, że największe, najsławniejsze i w ogóle pod każdym względem „naj” amerykańskie targi sztuki właśnie przeszły na kolejny etap komercjalizacji, która po samej sztuce, a potem sposobie organizacji imprezy (przekształconej z elitarnego pokazu dla kolekcjonerów i krytyków w popularną imprezę masową) teraz objęła także techniczną stronę przedsięwzięcia.
The Armory Show 2010, 4.-7.03 2010, Piers 92 i 94, Nowy Jork.
Zdjęcie: Bert Rodriguez, The true artist makes useless shit for rich people to buy, neon, 200x250, Frederic Snitzer Gallery, Miami, fot. Bożena Chlabicz.
Bożena Chlabicz
Tylko najlepsze
Jedno z najwspanialszych prywatnych muzeów sztuki na świecie, lizbońskie Muzeum Calouste Gulbenkiana, powstałe dzięki pasji ekscentrycznego miliardera, wciąż pozostaje słabo znane, a przez to niedoceniane.
Calouste Gulbenkian (1869-1955), urodzony w Stambule i wykształcony w Londynie Ormianin, przyczynił się w dużym stopniu do rozwoju światowego przemysłu naftowego. Dzięki swoim kontaktom, świetnej znajomości Bliskiego Wschodu i zdolnościom negocjacyjnym doprowadził w 1928 roku do rozpoczęcia przez firmy europejskie eksploatacji złóż ropy w regionie Zatoki Perskiej. Następnie przez trzy dekady pobierał część zysków z każdej wydobytej baryłki surowca, przez co stał się znany jako „pan 5 procent”. Zapewniło mu to nie tylko opinię biznesowego geniusza i status jednego z najbogatszych ludzi na świecie, ale również środki na zgromadzenie jednej z największych i najlepszych prywatnych kolekcji dzieł sztuki.
Zdjęcie: Pierre-Auguste Renoir, Portret żony Claude’a Moneta, 1874, olej, płótno, 53x71,7.
Wojciech Konończuk
Od mitu do legendy
W kamienicy Szołayskich przy krakowskim placu Szczepańskim zobaczyć można wystawę Sarmatyzm. Sen o potędze. Jej organizatorzy postanowili przyjrzeć się jednemu z najważniejszych wyobrażeń kształtujących zbiorową świadomość polskiego społeczeństwa.
Celem wystawy nie było roztrząsanie metodologicznych podstaw refleksji nad kulturą, co samo w sobie wydaje się dosyć niestrawne, lecz oddanie klimatu epoki, kiedy Polacy nie mieli żadnych kompleksów z tytułu swej odrębności od Zachodniej Europy. Powstał projekt, który w interesujący sposób i przy pomocy wartościowych eksponatów przedstawia kształtowanie się wielkiego narodowego mitu oraz jego późniejsze metamorfozy i reinterpretacje.
Sarmatyzm. Sen o potędze, Kamienica Szołayskich, oddział Muzeum Narodowego w Krakowie – do 30.05.2010.
Zdjęcie: Portret szlachcica „Bez ucha”, XVIII w., olej, płótno, 85,5x66,7, Muzeum Okręgowe w Tarnowie, ze zbiorów XX Sanguszków w Gumniskach.
Maciej Pieczyński
Otwockie rekonstrukcje
Niedaleko Warszawy, w kierunku na Puławy, na sztucznej wyspie otoczonej wodami Wisły wznosi się pałac w stylu barokowym, dawna letnia siedziba rodu Bielińskich. Obecnie mieści się w nim Muzeum Wnętrz, które jest oddziałem Muzeum Narodowego w Warszawie.
Pałac w Otwocku Wielkim ma długą i ciekawą historię. Został wzniesiony w latach 1682-1689 na zlecenie Kazimierza Ludwika Bielińskiego herbu Junosza (zm. 1713), marszałka wielkiego koronnego, marszałka sejmu i dyplomaty. Autorem projektu był prawdopodobnie słynny barokowy architekt Tylman z Gameren (1632-1706). W 2004 roku budynek został przekazany do dyspozycji Muzeum Narodowego Warszawie jako obiekt bez wyposażenia i przeznaczenia. Jako że siedziba Muzeum Narodowego w gmachu przy Alejach Jerozolimskich, zbudowanym przed II wojną światową, nie ma wystarczającej powierzchni wystawowej do prezentacji bardzo bogatych kolekcji rzemiosła artystycznego, zdecydowano, że pałac otwocki może spełniać funkcje oddziałowej galerii mebli, uzupełnionej innym rzemiosłem artystycznym.
Zdjęcie: Westybul Pałacu w Otwocku, fot. dzięki uprzejmości Muzeum Narodowego w Warszawie.
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem: 22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00) email: aukcje@artinfo.pl