Marta Kowalewska Powiedział Pan: Jest więc rolą twórcy poszukiwanie, nastawienie się na odbiór prawie nieuchwytnych jeszcze śladów metafizyki naszych czasów. Jarosław Modzelelewski: Teraz bym chyba nigdy nic tak szumnego nie powiedział. Z biegiem lat człowiek obrasta różnymi spostrzeżeniami i wątpliwościami, przypisami do swoich dawnych, czasami naiwnych, sądów. Dziś nie nazwałbym tego metafizyką, a raczej uczuleniem na świat i jego specyficzną obojętność, która jest dla mnie bardzo ważna. Postrzegam pewien dysonans: świat jest absolutnie obojętny wobec mnie, natomiast ja jestem w niego zapatrzony. Z tego, co z niego odbieram za pomocą zmysłów, usiłuję wydostać jakiś sens. Zmysł obserwacji, wsłuchiwania w ten obojętny świat wydaje mi się powinnością, którą trzeba pielęgnować i przekładać na obraz. MK:Świat jest obojętny w stosunku do każdego z nas. I każdy z nas jest samotny w szumie codzienności. Samotność jest jednak bardzo cicha. W Pana twórczości nie widzimy ekspresyjnych dramatów, a cierpienie wyrażone jest za pomocą wyciszenia... JM: Zależy mi na zaangażowaniu w moją sztukę ekspresji i utrzymaniu poziomu emocji, ale nie wiem, czy to jest do osiągnięcia. Może nawet to się częściowo udawało. Interesuje mnie, by w tym wyciszeniu i uporządkowaniu zbudować silny ładunek emocji.
Stefan Gierowski, Jarosław Modzelewski Trzy pejzaże i cztery „meta”, Galeria Zderzak, Kraków – do 12.04.2008.
Zdjęcie: Jarosław Modzelewski, fot. M. Kowalewska
Z Jarosławem Modzelewskim rozmawia Marta Kowalewska
Jak zapamiętamy papieża?
Od chwili śmierci Jana Pawła II w 2005 roku w Polsce postawiono ponad dwieście papieskich pomników. W finansowanie tych przedsięwzięć z chęcią włączają się lokalne samorządy, statuy stawiane są zarówno na przykościelnych placach, jak i w eksponowanych miejscach miast.
Wielu artystów, zwłaszcza rzeźbiarzy, wyczuło specjalną „koniunkturę” na pomniki i tworzy kolejne, sztampowe przedstawienia zmarłego papieża. W samym Toruniu stoją aż trzy takie figury. Pomnik, popiersie, a przynajmniej obraz przedstawiający przygarbionego starca o zmęczonej, choć pełnej sympatii twarzy, zdobi każdy kościół w Polsce. Najtańsza rzeźba może kosztować już od 4 do 5 tysięcy złotych – odlana z polimerowego włókna. Artystyczna jakość poszczególnych wyobrażeń papieża mocno się waha. Wszak nie o formę chodzi, a o oddanie hołdu i upamiętnienie jednej z najważniejszych postaci w historii Polski. Jest to aktualne zwłaszcza teraz, gdy trwa proces beatyfikacyjny Jana Pawła II.
Zdjęcie: Peter Fuss, Santo subito, fot. Studio BWA
Piotr Stasiowski
W labiryncie znaczeń
Zbigniew Makowski to postać nietuzinkowa. Obcowanie z jego sztuką to jak rozwiązywanie zagadki, próba odszyfrowania ukrytych znaczeń, odczytania pozostawionej przez autora wiadomości.
To także dryfowanie przez surrealistyczne obszary wyobraźni artysty-erudyty. Jego zamiłowanie do sztuki dawnych mistrzów, literatury, filozofii, mitów i legend znajduje swoje odzwierciedlenie w pracach, które poprzez swe liczne nawiązania i odniesienia do spuścizny artystyczno-literackiej wymagają od widza wiedzy, wyobraźni i zaangażowania. Oglądając prace Makowskiego można przenieść się w nierealny świat symboli, znaków, cyfr i przeróżnego kroju liter, odnaleźć fascynacje twórcy światem kabały i magii. Wszechstronność zainteresowań idzie w parze z poszukiwaniami artystycznych środków wyrazu i specjalnym przygotowaniem materiałów.
Zbigniew Makowski. Wąski Dunaj №5, galeria Atlas Sztuki, Łódź – do 13.04.2008; Zbigniew Makowski, Muzeum Narodowe we Wrocławiu, Wrocław, 7.04-11.05.2008.
Zdjęcie: Zbigniew Makowski, Kirke, 1959-1979, technika mieszana, 24x35,5, wł. Muzeum Narodowe we Wrocławiu, fot. Arkadiusz Podstawka.
Marta Kowalewska
Obiektywem malowane
W Muzeum Miasta Gdyni trwa wystawa fotografii Tadeusza Wańskiego, który szybko zdobył uznanie środowiska, stając się jednym z najważniejszych polskich fotografików XX w.
Pierwsza odsłona tego monograficznego pokazu ma miejsce, jak się wydaje, nieprzypadkowo w Gdyni – mieście, z którym Wański był związany przez wiele lat. Mieszkał tu od 1938 roku, kierując oddziałem spółki handlowej Import kawy i herbaty Małecki Wański, założonej pierwotnie w Poznaniu, a zajmującej się, oprócz działalności zaznaczonej w nazwie, także sprzedażą towarów spożywczych, paleniem kawy i pakowaniem herbaty. Wański jako przemysłowiec i kupiec odnosił niemałe sukcesy, kierując spółką do jej zamknięcia w 1951 roku. Jednak dużo większe uznanie przyniosła mu działalność na polu fotografii, którą zajął się dość późno, bo w 1922 roku, mając blisko trzydzieści lat.
Tadeusz Wański. Fotografie 1930-1957, Muzeum Miasta Gdyni – do 13.04.2008.
Małgorzata Stalmierska
Mewa
Maria Ewa Łunkiewicz-Rogoyska była kobietą piękną i światową w najlepszym tego słowa znaczeniu, o bogatym życiu osobistym i towarzyskim.
Artystyczne przyjaźnie łączyły ją z takimi wielkimi postaciami awangardy pierwszej połowy XX wieku jak: Amédée Ozenfant, Fernand Léger, Piet Mondrian, Michel Seuphor, Georges Vantongerloo, Władysław Strzemiński, Katarzyna Kobro oraz Henryk Stażewski. Portretował ją Witkacy. Ale inaczej niż w przypadku tych gwiazd światowej i polskiej sztuki, jej twórczość dopiero jest odkrywana.
Zdjęcie: Maria Ewa Łunkiewicz-Rogoyska, Akt IIc dynamicznoekspresyjny, sygnowany l.d. tempera, karton, 100x70, Rynek Sztuki, Łódź, 30.01.2005, lot 43.
Piotr Cegielski
Konstruktor fotografii
Aleksander Rodczenko (1891-1956) należał do najaktywniejszych twórców awangardy rosyjskiej. Wśród wielu dziedzin, jakimi się zajmował, znalazła się także fotografia, której chciał nadać nowe środki wyrazu, adekwatne do przemian, jakie zachodziły w jego kraju.
Zaczynał od malarstwa. Po szkole artystycznej w Kazaniu, gdzie po raz pierwszy spotkał się z futurystami, w roku 1915 przeniósł się do wrzącej artystycznie Moskwy. Wkrótce brał już udział w wystawach nowej sztuki. Zainspirowany suprematyzmem Malewicza oraz eksperymentami Tatlina odszedł od figuracji. Po rewolucji działał w rządowym Instytucie Kultury Artystycznej (Inchuk), którego od roku 1921 był dyrektorem. Przyczynił się tu do propagowania produktywizmu (ten nacisk na społeczny i utylitarny charakter sztuki doprowadził m.in. do opuszczenia Instytutu przez Kandinsky’ego). Sam porzucił malarstwo sztalugowe, aby zająć się projektowaniem architektury wystawienniczej, scenografii, mebli, ubrań, plakatów, reklam i grafiki książkowej. Wtedy też zaczął interesować się fotografią. Początkowo wykonywał fotomontaże, jak chociażby ilustracje do poematu Majakowskiego Pro eto (Moskwa 1923).
Aleksander Rodczenko – Revolution in Photography, The Hayward Gallery, Londyn – do 27.04.2008.
Do takiego przekonania upoważnia mnie instalacja Serce, którą Christian Boltanski pokazuje w galerii Foksal.
Słyszymy, że serce artysty bije mocno i rytmicznie. Krótkie, sekundowe przerwy, chcę wierzyć, że nie są spowodowane ani względami technicznymi, ani tym bardziej stanem przedzawałowym, lecz owym stanem szczególnym, który Francuzi nazywają petite mort, gdy przestajemy oddychać, serce zamiera, a nas przenika rozkosz w języku polskim trywialnie określana mianem orgazmu.
Christian Boltanski. Serce, Galeria Foksal, Warszawa – do 11.04.2008.
Zdjecie: Christian Boltanski, Serce, Galeria Foksal, 2008, fot. J. Gładykowski / Galeria Foksal.
Andrzej Matynia
Pochwała malarstwa
Jeszcze 15 lat temu, kiedy Damien Hirst wykonywał słynny cykl Natural History, składający się z martwych zwierząt zanurzonych w formalinie, i kiedy jego prace zaczęły osiągać zawrotne ceny na aukcjach, nikt nie słyszał o artyście o nazwisku Doig.
Londyński świat artystyczny był wówczas znacznie bardziej zainteresowany nową sztuką, oddaloną o lata świetlne od „starodawnego”, nudnego malarstwa. Jakiś czas temu sytuacja się odmieniła, i choć Damien Hirst utrzymał pozycję czołowego angielskiego twórcy, to nagle świat krytyków sztuki zainteresował się niemodnymi olejami na płótnach. Oczy wszystkich zwróciły się wówczas w kierunku Petera Doiga, malarza szkockiego pochodzenia, wychowanego w Kanadzie, mieszkającego obecnie na Trynidadzie.
Peter Doig, Tate Britain, Londyn – do 27.04.2008; ARC/Musée d’Art moderne de la Ville de Paris, Paryż, 29.05.-7.09.2008; Schirn Kunsthalle, Frankfurt, 9.10.- 4.01.2009.
Na najnowszej wystawie w CSW możemy oglądać zespół prac wykorzystujących strategię rekonstrukcji (re-enactment).
Po co przenosić minione zdarzenia w teraźniejszość, po co modyfikować przeszłość, po co ją ponownie odgrywać, w końcu – po co podglądać wszelkiej maści hobbystów, którzy inscenizują historyczne bitwy? Rzecz jasna po to, by przeanalizować wpływ mediów na społeczną recepcję głośnych wydarzeń (zarówno tych z udziałem tak zwanych zwykłych ludzi, jak i prezydentów), a co za tym idzie, przyszpilić wszelkie manipulacje i nadużycia. Jednak przede wszystkim dlatego, że, było nie było, historia magistra vitae est, a więc ku przestrodze.
Obecne na wystawie powtórzenia możemy podzielić z grubsza na dwie części. Po pierwsze, będą to wierne rekonstrukcje w skali 1:1 lub z „korektą” danego zdarzenia. Po drugie, znajdziemy tu kilka odtworzeń dokonanych przez nie-artystów, lecz przez artystów podejrzanych i udokumentowanych.
History Will Repeat Itself. Strategie rekonstrukcji w sztuce współczesnej, CSW Zamek Ujazdowski – do 13.04.2008.
Zdjęcie: Rod Dickinson, Graeme Edler, Steve Rushton, The Milgram Re-enactment, 2002.
Jakub Banasiak
Made in Piemonte
Turyn ma ambicje zdetronizowania Mediolanu jako stolicy włoskiego designu. Dowodem tego jest prezentowana obecnie we wrocławskim Muzeum Architektury wystawa Piemonte Torino Design.
Historia ekspozycji sięga 1991 roku, kiedy to we Włoszech ukazał się numer pisma „Przegląd Techniczny i Dokumentacja” w całości poświęcony turyńskiemu wzornictwu. Temat okazał się zupełnie nieopracowany, a zarazem na tyle nośny, że zainteresowało się nim Stowarzyszenie Inżynierów i Architektów w Turynie. W wyniku kilkuletnich, szeroko zakrojonych badań powstała wystawa Torino Design – od samochodu do łyżki. Otwarta w 1995 roku ekspozycja, dowiodła, że design ma w regionie długą i zakorzenioną tradycję.
Wystawa Piemonte Torino Design kontynuuje pomysł i misję edycji z 1995 roku, stanowi więc ciąg dalszy dokumentacji wzornictwa przemysłowego tego regionu Włoch. Tym razem zdecydowano się pokazać ponad 250 wyrobów zaprojektowanych bądź/i wyprodukowanych na terenie Piemontu przez 200 projektantów i firm. Obiekty te, jak mają nadzieję organizatorzy, dokumentują wiodącą pozycję (regionu) w tej dziedzinie.
Piemonte Torino Design – wystawa włoskiego wzornictwa przemysłowego z Regionu Piemont, Muzeum Architektury, Wrocław – do 6.04.2008.
Do takiego nazwiska nie trzeba dodawać żadnych przymiotników czy innych określeń. Chyba, że ktoś bardzo chce nazywać go arcymistrzem.
Antonio Canova to prezentacja dziewięciu rzeźb i pięciu obrazów artysty. Ten wycinek twórczości najsłynniejszego rzeźbiarza klasycyzmu możemy podziwiać w przyjemnym wnętrzu piwnicy Arsenału Muzeum Książąt Czartoryskich Krakowska wystawa jest dość kameralna – nie zobaczymy tu wielu prac Canovy. Jednak oglądanie nawet niewielkiej ilości dzieł artysty tej klasy może być niezapomnianym przeżyciem.
Antonio Canova, Muzeum Narodowe w Krakowie – Arsenał Muzeum Książąt Czartoryskich, Kraków – do 4.05.2008.
Zdjecie: zdjęcie z wystawy Antonio Canova, autor: Jacek Świderski.
Paulina Rymkiewicz
Rzeźbiarz na medal
4 marca 1928 roku w warszawskiej Zachęcie otwarta została jubileuszowa wystawa z okazji trzydziestopięciolecia twórczości rzeźbiarza Władysława Gruberskiego. 80. rocznica tego wydarzenia stała się okazją do przypomnienia drogi twórczej artysty uznawanego za jednego z najświetniejszych medaljonerów polskich.
Władysław Gruberski (1873-1933) bardzo wcześnie stał się artystą dojrzałym i ukształtowanym, o silnej i niezależnej osobowości oraz rozległej skali talentu.
Uprawiał sztukę sakralną, był twórcą pomników, projektował medale, a także trofea sportowe, jest też autorem powszechnie znanej odznaki lotniczej, zajmował się również ceramiką. Przede wszystkim był jednak znakomitym portrecistą, mistrzem plakiety i medalionu.
Zdjęcie: Władysław Gruberski, Na pamiątkę sprowadzenia prochów Juliusza Słowackiego, medal (awers) 1927, brąz, śr. 5, wł. Muzeum Mazowieckie w Płocku.
Grażyna Tryka
Skarby sprzed wieków
Wystawa zorganizowana przez Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie pokazuje eksponaty pochodzące z Działu Średniowiecza i Archeologii Czasów Nowożytnych muzeum.
Część pochodzi z licznych wykopalisk, w których brali udział pracownicy PMA. Innym źródłem pochodzenia obiektów znajdujących się w kolekcji są dary, najczęściej kolekcjonerów bądź przypadkowych właścicieli cennych średniowiecznych klejnotów. Dużo obiektów trafiło do muzealnych zbiorów w wyniku przejęcia kolekcji innych placówek, jak np. Muzeum Narodowego w Warszawie.
Skarby wieków średnich, Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie – do 20.05.2008.
Zdjęcie: Srebrny naszyjnik spleciony z szesnastu drutów, XI w.
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem: 22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00) email: aukcje@artinfo.pl