Okładka: Smok, 1918, drewno balsa polichromowane, dł. 37, zabawka wg projektu Zofii Stryjeńskiej, wł. Muzeum Etnograficzne w Krakowie
Gdybym żyła normalnie...
Czy to przez zabójcze wiatry, a może – jak twierdził Witkacy – za sprawą czysto polskiego narkotyku „zakopianiny” w Zakopanem w latach 20. XX wieku samobójstwa, bójki, rozwody, szaleństwa, intrygi, rozpusta czy bankructwa były na porządku dziennym. A jednak, to, co wydarzyło się w 1927 roku zbulwersowało wszystkich.
Wiadomość o zamknięciu Stryjeńskiej w prywatnej lecznicy psychiatrycznej pod Krakowem obiegła lotem błyskawicy całą Polskę. Dlaczego? Bo ofiara przemocy w tamtych latach zajmowała pierwsze miejsce w rankingach na najpopularniejszego artystę II RP, zyskała miano „twórcy narodowego”, najpotężniejszej reprezentantki sztuki polskiej, księżniczki polskiego malarstwa. Leon Chwistek uważał Stryjeńską, poza nieliczną grupą artystów awangardowych, za najciekawszy talent malarski w Polsce. Antoni Słonimski stawiał ją ponad Angelikę Kaufmann i Olgę Boznańską. O jej tryptyku Łowy bogów (niezachowanym) wyraził opinię, że to już nie malarstwo utalentowanej kobiety, ale jeden z największych ewenementów współczesnej plastyki.
Zofia Stryjeńska 1891-1976, Muzeum Narodowe w Krakowie, Gmach Główny – do 4.01.2009.
Zdjęcie: Zofia Stryjeńska, Poranek, 1923, tempera, karton, Muzeum Śląskie w Katowicach.
Katarzyna Bik
Lekcja z dwudziestolecia
Na początku roku w warszawskim Muzeum Narodowym mogliśmy oglądać przekrojową prezentację sztuki lat 1918-1939, zatytułowaną Wyprawa w 20-lecie. Teraz na Zamku Królewskim w Warszawie gości kolejna ekspozycja poświęcona temu okresowi – Dwudziestolecie. Oblicza nowoczesności.
Dwudziestolecie międzywojenne było epoką, choć stosunkowo krótko trwającą, to niezwykle burzliwą i złożoną – zarówno jeśli chodzi o wydarzenia polityczne, jak i zjawiska społeczne czy artystyczne. Na wystawie przygotowanej przez Muzeum Historii Polski pokazano pewne najważniejsze punkty, które widzowi posiadającemu mniejszą wiedzę o tych czasach na pewno przybliżą ich realia. Ich miłośnikom postawią raczej pewien niedosyt, ale i oni znajdą tu interesujące obiekty, jak choćby archiwalne materiały filmowe.
Dwudziestolecie. Oblicza nowoczesności, Zamek Królewski w Warszawie – do 10.02.2009.
Zdjęcie: Detefon,1930, wł. prywatna.
Małgorzata Stalmierska
1001 drobiazgów z tysiąca i jednej nocy
W warszawskim Muzeum Narodowym oglądać można wystawę będącą próbą wieloaspektowego ujęcia problematyki orientalnej w sztuce polskiej.
Ekspozycja ta stanowi pewien paradoks: pokazując obok dzieł wybitnych, Brandta, Siemiradzkiego czy Żmurki, także pewną ilość drugorzędnych, a czasami wręcz pozostających w niejakiej sprzeczności z samym pojęciem sztuki, w sposób wiarygodny i przekonywający ukazuje zjawisko europejskiej i polskiej fascynacji kulturą Wschodu oraz wynikającej stąd mody. Obecność obrazów przeciętnej raczej rangi artystycznej świadczy przede wszystkim o społecznym zapotrzebowaniu na dzieła o określonej tematyce. Kuratorom udało się zatem dokonać nie lada wyczynu: z obrazów, które same w sobie mogłyby się wydać współczesnemu odbiorcy mało interesujące, zbudowali oni wystawę zarówno zajmującą, jak i wartościową.
Orientalizm w malarstwie, rysunku i grafice w Polsce w XIX w i 1. połowie XX wieku, Muzeum Narodowe, Warszawa – do 21.12.2008.
Zdjęcie: Franciszek Żmurko, Z rozkazu padyszacha, 1888, olej, płótno, 135,5x240, Muzeum Narodowe w Warszawie.
Maciej Pieczyński
Barwy ekspresji
Emil Nolde (1867-1956) był artystą radykalnym, dla którego pierwszorzędne znaczenie miały kolor i siła ekspresji. Paryska retrospektywa prezentuje wybór jego najważniejszych dzieł, będących owocem ponad 50-letniej pracy. Ten pasjonujący przegląd tematyczny nie pomija bynajmniej kontekstu biograficznego i historycznego, tak istotnego dla sztuki w burzliwych latach pierwszej połowy XX wieku.
Uważany za prekursora niemieckiego ekspresjonizmu Nolde podążył własną drogą. Śmiałość i bezkompromisowość w sztuce nie poszły jednak do końca w parze z odwagą cywilną w tragicznym momencie dziejów XX wieku, w czym należy upatrywać jednej z przyczyn, dla których ten artysta przełomu wieków doczekał się retrospektywnej wystawy we Francji dopiero dziś.
Emil Nolde, Galeries Nationales du Grand Palais, Paryż – do 19.01.2009.
Wielka wystawa monograficzna Maksa Ernsta w Moderna Museet zatytułowana Sen i rewolucja pokazuje, że był on dość przeciętnym malarzem, dobrym rzeźbiarzem, niezwykle kreatywnym, poszukującym ciągle nowych technik grafikiem, absolutnym mistrzem kolażu, zaś jego geniusz tkwił w nieposkromionej, nieznającej barier i przełamującej wszelkie konwencje poetyckiej wyobraźni oraz w łączącym się z nią poczuciu humoru.
Max Ernst szybko wpadł w objęcia surrealizmu, gdyż dadaistyczna przypadkowość, chaos i pure nonsens nie wystarczały jego bogatej, silnie intelektualnej osobowości twórczej. Z tych samych powodów musiał później odejść z tego dość ciasnego ideowo ruchu. Z wielu jego prac wyłaniał się wymiar czysto poetycki, widoczny był w nich także mocny zmysł kolorystyczny, który z czasem potrafił niemal zdominować przesłanie i treść dzieł.
Max Ernst. Dream and revolution, Moderna Museet, Sztokholm – do 11.01.2009, Max Ernst. Une semaine de bonté, Hamburger Kunsthalle, Hamburg – do 11.01.2009.
Czyste białe ściany, a na nich grzecznie wiszące w rzędzie dzieła klasyków wydobyte z mroku punktowym światłem. Jedna sala i dziewiętnaście osobowości, których twórczość złożyła się na historię polskiej sztuki współczesnej. W takim składzie spotkali się w 1958 roku przy Rynku Głównym w Krakowie. Dzisiaj moment ten po drugiej stronie Wisły wskrzesza Andrzej Starmach.
W swoim najnowszym projekcie Galeria Starmach sięgnęła do kanonu sztuki XX w. i postawiła sobie za cel odtworzenie atmosfery, jaka panowała wokół pierwszej wystawy odrodzonej Grupy Krakowskiej w Krzysztoforach. Postawiła tym samym pytanie o to, jak dzisiaj odbieramy sztukę, która współczesna była pięćdziesiąt lat temu?
Wokół pierwszej wystawy Grupy Krakowskiej w Krzysztoforach. 50 lat później, Galeria Starmach, Kraków – do 18.12.2008.
Marta Kowalewska: Czy kiedy patrzy Pan na obrazy ojca, odnajduje w nich coś, co jeszcze Pana może zadziwić?
Wawrzyniec Brzozowski: Często... Ale wynika to chyba przede wszystkim z tego, że paradoksalnie ja właściwie przez całe swoje życie ich nie widziałem, bo na nie bez przerwy patrzyłem... Ale potem zacząłem w nie naprawdę zaglądać, a zaglądając, wciąż dostrzegałem rzeczy nowe, rzeczy, które wcześniej mi umykały.
To oczywiście bierze się też stąd, że z pewnych powodów zacząłem pisać o twórczości ojca. To wymagało przemyśleń o sztuce, o morfologii obrazów. Wcześniej przysięgałem sobie, że nigdy nie zajmę się tatą od strony teorii sztuki. To dziwny paradoks, że jest to sztuka w pewien sposób mi obca właśnie dlatego, że tak bliska. Chciałbym mieć luksus, którego nigdy nie będę miał, żeby nigdy wcześniej nie widząc żadnej z tych prac, spotkać je po raz pierwszy... To wszystko powoduje, że nie umiałbym określić swojego stosunku do sztuki ojca – to zbyt wielowarstwowe.
Tadeusz Brzozowski – szkic do portretu, Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej „Dom Praczki”, Kielce – do 10.01.2009.
Zdjęcie: Tadeusz Brzozowski, Pątnice, 1977.
Z Wawrzyńcem Brzozowskim rozmawia Marta Kowalewska
Z nadrealistycznej apteki Piaseckiego
Twórczość Marka Piaseckiego jest w Polsce stosunkowo słabo znana, po części dlatego, że od 1967 roku mieszka i pracuje on w Szwecji. Proces przywracania należytego mu miejsca rozpoczęła Galeria Starmach, która w 2004 roku przygotowała duży pokaz jego prac, a trzy lata później zaprezentowała także jego heliografie. Od końca listopada retrospektywną ekspozycję tego artysty można oglądać w warszawskiej Zachęcie.
Twórczość Marka Piaseckiego wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Artysta aktywny na wielu polach, posługujący się rozmaitymi technikami swobodnie łączy rozmaite dyscypliny plastyczne czy pewne ich aspekty. Jego heliografie to prace wykorzystujące możliwości fotografii, grafiki i malarstwa. Miniatury można usytuować również na podobnym obszarze, a nawet poszerzyć go o elementy kolażu czy techniki reliefowej. Artysta wykonywał też kolaże, które czasem wychodziły w przestrzeń, nabierając cech rzeźbiarskich. Z kolei jego prace przestrzenne, konstruowane zarówno z obiektów-przedmiotów gotowych, ale także innych elementów, często przypominają dzieła dwuwymiarowe.
Marek Piasecki. Fragile, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, Warszawa – do 1.02.2009.
Zdjęcie: Marek Piasecki, Kochanie, masz się zaraz uśmiechnąć, kolaż dwustronny.
Marta Przybyło
Czekając na kompromitację i osąd historii...
W latach 1947-1954 znakomity rzeźbiarz Ossip Zadkin tworzył rzeźbę pod wrażeniem zburzonej Warszawy. Rozdarte miasto przedstawia monumentalną postać zdeformowanego, rozdartego, płonącego człowieka, który zdaje się krzyczeć z rozpaczy, wyciągając ręce ku niebu. Artysta przeznaczył rzeźbę dla Warszawy, ale komunistyczne władze pomnika nie przyjęły. Nie wiadomo, dlaczego. Czy nie podobał się artysta, rosyjski Żyd, od 1909 roku tworzący w Paryżu, czy forma rzeźby odbiegająca od jedynie słusznej wówczas doktryny socrealizmu?!
Minęło pięćdziesiąt lat i znowu odżyły tendencje z przeszłości. Tym razem w wykonaniu antykomunistycznych talibów. Ofiarą ma paść pomnik Władysława Hasiora Żelazne organy – rzeźba oryginalna, pięknie wkomponowana w krajobraz, jeden z kilku zaledwie polskich pomników, który odbiega od naturalistycznej sztampy. Tym razem przewodnią silą narodu i jego wyrazicielem stał się PiS, który przygotował ustawę o miejscach pamięci narodowej, na mocy której usuwane będą pomniki gloryfikujące komunizm, a do takich został zaliczony pomnik Hasiora. Pod pomnikiem jest bowiem inskrypcja: Wiernym synom Ojczyzny, poległym na Podhalu w walce o utrwalenie władzy ludowej...
Zdjęcie: Władysław Hasior, Żelazne organy, fot. Urszula Dubowska
Andrzej Matynia
Sto lat polskiej architektury
W Ringturm, wieży będącej główną siedzibą towarzystwa ubezpieczeniowego Vienna Insurance Group, odbywają się wystawy z cyklu Architektur im Ringturm.
W jego ramach od lat prezentowane są sylwetki wybitnych architektów i dorobek architektoniczny różnych krajów (w ostatnim czasie ze szczególnym naciskiem na kraje Europy Środkowo-Wschodniej). Dzięki tym wystawom wiedeńczycy mogli już zapoznać się bliżej z budownictwem japońskim, chorwackim, bułgarskim, słowackim, rumuńskim czy słoweńskim. Teraz (nareszcie!) przyszła pora na spotkanie z naszą architekturą, bo otwarta tu w ostatnich dniach października ekspozycja ma za zadanie prezentację dorobku architektonicznego Polski powstałego na przestrzeni ostatniego wieku.
Polen Architektur, Ringturm, Wiedeń – do 9.01.2009.
Z dzisiejszej perspektywy najciekawszym okresem w polskiej ceramice XX wieku były bez wątpienia lata 50. i pierwsza połowa 60., kiedy to do głosu w sztuce doszły nowe tendencje. Charakterystyczną, cieszącą się dużą popularnością stylistykę tego czasu pokazuje obecnie Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku na pierwszej monograficznej prezentacji włocławskiego fajansu z lat 1953-1965.
Powstająca w tym czasie we Włocławku ceramika wpisywała się w powszechnie panujące w Polsce tendencje stylistyczne. Początkowo projekty miały tradycyjne kształty, z czasem odchodzono jednak od formy obrotowej na rzecz asymetrycznej, niespokojnej, skręconej lub zgeometryzowanej, o fantazyjnie zarysowanych otworach. Często zdarzało się podporządkowywanie funkcjonalności obiektu walorom dekoracyjnym czy względom estetycznym. Ceramikę tego okresu charakteryzowały pełne prostoty formy, o niespotykanych dotychczas kształtach, które zdobione były wzorem graficznym lub abstrakcyjną dekoracją linii i plam barwnych.
Fantastyczna ceramika użytkowa. Włocławskie fajanse z lat 1953-1965 w kolekcji Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku, Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku, Włocławek – do 26.04.2009.
Zdjęcie: Serwis do napojów Pingwin, 1957, proj. Jan Sowiński.
Maria Wierzchoś
Dyskretny urok kryzysu
W dniu otwarcia 13. edycji ART FORUM niebo nad Berlinem zasnute było deszczowymi chmurami, a media donosiły o kryzysie finansowym.
Pomimo tej ponurej aury na ART FORUM przybyło w tym roku więcej gości niż kiedykolwiek. Było tłumnie, gorąco i optymistycznie, dokonano również wielu lukratywnych transakcji. W targach wzięło w tym roku udział 127 galerii z 26 krajów, w tym aż 28 z Berlina. Nie jest to ani przypadek, ani celowa promocja miasta, a odbicie stanu faktycznego obecnego pejzażu galeryjnego. Berlin jest dziś mekką dla współczesnych młodych i tak zwanych „mid-career artists”, a artystyczne środowisko dotychczasowego lidera na tym polu – Nowego Jorku – z zazdrością i zainteresowaniem spogląda na stolicę Niemiec.
13 ART FORUM BERLIN, 31.10.-3.11. 2008; BERLINER LISTE 2008, 30.10.- 2.11.2008.
Otwarciu 35. edycji FIAC, jednych z najważniejszych międzynarodowych targów sztuki współczesnej w Europie, towarzyszyła nerwowa atmosfera pierwszych tygodni kryzysu finansowego. Astronomiczne sumy strat ponoszonych przez banki były równie częstym tematem rozmów w kuluarach targów jak ceny wystawionych tu dzieł sztuki.
Londyńskie targi sztuki współczesnej Frieze zakończone sukcesem na kilka dni przed inauguracją paryskiej imprezy dawały nadzieję na jej pozytywne rezultaty. Tym bardziej, że bogatsza o sztukę nowoczesną paryska oferta zaadresowana jest do szerszej rzeszy kolekcjonerów. Optymizm ten podważały jednak niezadowalające wyniki odbywających się w tym samym czasie aukcji w Londynie i Nowym Jorku. Choć mówienie o załamaniu się rynku byłoby wielką przesadą, trzeba przyznać, że tegoroczna edycja miała niewiele z atmosfery luksusowego festynu towarzyszącej targom w ostatnich latach i sprzyjającej spektakularnym transakcjom.
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem: 22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00) email: aukcje@artinfo.pl