Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij
Nie zawsze relacje na linii biznes-kultura układają się wzorcowo, a w polskich warunkach dość często można mówić o sytuacjach patologicznych. Opowiedział o nich wczoraj (21 listopada) na wykładzie "Niebezpieczne związki biznesu ze sztuką" zorganizowanym przez Galerię 2.0 doktor Mikołaj Iwański, ekonomista i filozof zajmujący się rynkiem sztuki.
Nie zawsze relacje na linii biznes-kultura układają się wzorcowo, a w polskich warunkach dość często można mówić o sytuacjach patologicznych. Opowiedział o nich wczoraj (21 listopada) na wykładzie „Niebezpieczne związki biznesu ze sztuką” zorganizowanym przez Galerię 2.0 doktor Mikołaj Iwański, ekonomista i filozof zajmujący się rynkiem sztuki. Według Iwańskiego istnieją cztery główne punkty zapalne na styku biznesu i kultury: kultura sponsoringu, gentryfikacja, festiwalizacja oraz implementowanie biznesowych wzorców zarządzania do kultury.

6_mi.jpg
fot. Marcin Chomicki

W kilku zdaniach Iwański obalił mit, że sponsoring może utrzymywać kulturę. Przedstawił model brytyjski, przez wiele osób uznawany za wzorcowy - który zakłada, że koszty funkcjonowania instytucji kultury można podzielić na trzy równe części - między państwo, firmy komercyjne i działalność własną. A dziś - w przypadku brytyjskich instytucji - aż 50 procent kosztów pokrywa dotacja publiczna, 20-30 procent sponsoring prywatny, resztę wpływy z biletów, praw oraz działalności komercyjnej instytucji. Mit został obalony, więc warto zastanowić się gdzie kryją się największe zagrożenia dotyczące sponsoringu. Tu prelegent podał przykłady wad finansowania prywatnego - dodawanie nazwy firmy-sponsora do tytułu wydarzenia, tak samo jak organizowania dizajnerskiej zabawy z produktami sponsora na jednym z festiwali artystycznych. Tymi przykładami w pewnym stopniu zaprzeczył własnym słowom, według których sponsoring to transakcja między stronami i jeśli te się "dogadały", należy założyć, że czerpią z tego obopólne korzyści. Dzieje się i tak, że sponsoring prowadzi do angażowania twórców w działania wątpliwe zarówno z punktu widzenia etycznego, jak i artystycznego. Przykładem może być firma deweloperska Griffin, która wypowiedziała umowę najmu pawilonu dawnej Emilii Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a jednocześnie artyści brali udział w Griffin Art Space na terenie zdewastowanej Hali Koszyki. Według Iwańskiego zostali potraktowani instrumentalnie, co bez wątpienia nie jest dobrą praktyką na styku kultury i biznesu.


3_mi.jpg
fot. Marcin Chomicki

Kolejnym punktem zapalnym staje się zjawisko festiwalizacji, kiedy eventy biorą górę nad sukcesywnym budowaniem jakości wydarzeń kulturalnych. Festiwale organizowane w dużej mierze przez prywatne firmy korzystają często z budżetów samorządów. Zamiast wydarzenia kulturalnego otrzymujemy eventy służące z jednej strony konkretnym przedsiębiorcom, z drugiej budowaniu kapitału politycznego urzędników. Z tą tezą trudno się nie zgodzić patrząc na dziesiątki wydarzeń w całej Polsce, które choć kosztują fortunę nie są ani sukcesem artystycznym, ani też frekwencyjnym. Festiwale jednakże nie mają być tylko wydarzeniem kulturalnym, ale niejednokrotnie stają się narzędziem do promocji miast i regionów. Warto zauważyć, że Gdynia stała się atrakcyjna dla młodych Polaków dzięki Open’erowi, Płock dzięki festiwalom Audioriver i Reggaeland, a Kraków zbudował kilka silnych wizerunkowo i turystycznie marek (m.in. Off Plus Camera i Unsound). Problem w tym, że samorządy nie sprawują zazwyczaj nadzoru nad prywatnymi przedsięwzięciami finansowanymi z publicznych pieniędzy. Organizator nie musi rozliczać się rzetelnie z faktycznej liczby widzów i zysku wizerunkowego dla miasta.

Innym niebezpiecznym zjawiskiem jest gentryfikacja, tak jak w poznańskim Chwaliszewie gdzie przeprowadzono głośną akcję Kontener Art. Do rewitalizowanej dzielnicy wprowadzono artystów a miasto wsparło projekt sumą pół miliona złotych. I w tym właśnie Iwański dostrzega problem. Prywatny deweloper podnosi wartość inwestycji prowadząc działania związane ze sztuką, a za działania te płaci samorząd. Problem ma swoje rozwinięcie - gentryfikację, do której nieświadomie przyczyniają się artyści. Podczas wykładu jako negatywny przykład podano także warszawskie Soho Factory. Miejsce, w którym – według Iwańskiego – sztuka jest traktowana przedmiotowo, a żaden z projektów nie jest skierowany do mieszkańców dzielnicy. Wszystko to sprowadza się do gentryfikacji - artyści wchodzą w zaniedbaną przestrzeń, poprawiają jej wizerunek nie zwracając często uwagi na potrzeby lokalnej społeczności. Miejsce zyskuje na wartości, a dotychczasowi mieszkańcy zostają wysiedleni lub po prostu nie stać ich na pozostanie w „artystycznej dzielnicy”. Wtedy i artyści przestają być potrzebni, a trwały zysk przypadnie wyłącznie biznesowi.


4_mi.jpg
fot. Marcin Chomicki

Ostatnim punktem, o którym mówił Iwański jest implementowanie zarządzania biznesowego do kultury. To problem nowy, jeszcze nierozpoznany, ale podczas wykładu padł bardzo interesujący przykład. Szczecińska Trafostacja Sztuki miała być nowym miejscem sztuki. Na mocy nowych przepisów pozwalających oddawać całe instytucje kultury w zarządzanie zewnętrznym podmiotom rozpisano przetarg nieograniczony. Wzięły w nim udział dwa podmioty – Stowarzyszenie Zachęta Sztuki Współczesnej ze Szczecina i prywatna poznańska spółka Baltic Contemporary. W komisji przetargowej nie znalazł się ani jeden reprezentant świata sztuki. Wygrała Baltic Contemporary z ofertą 700 tysięcy złotych za zarządzanie obiektem. Zachęta zaoferowała cenę wyższą za całość działań, która zawierała także koszt zaplecza merytorycznego pozwalającego na zarządzanie obiektem kultury... i przegrała. Iwański nie skrytykował przeszczepiania na grunt kultury modelu zarządzania znanego z biznesu - udowodnił jednak na przykładzie Trafostacji, że nie można ich przenieść w skali jeden do jednego.


Zdefiniowanie tych zapalnych punktów pozwoliło sformułować kilka postulatów mających przeciwdziałać patologiom: wprowadzenie katalogu dobrych praktyk w relacjach między kulturą i biznesem, pozyskanie wsparcia ze strony instytucji centralnych, silna tożsamość ludzi kultury, świadomość transakcyjnego charakteru relacji między kulturą i biznesem. I o ile nie ze wszystkimi tezami Iwańskiego można się zgodzić, o tyle pod sformułowanymi postulatami należy się bez wątpienia podpisać.
Powrót
Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: aukcje@artinfo.pl