Awangarda opuszcza Nowy Jork

Prymat Nowego Jorku, jako światowej stolicy sztuki jest poważnie zagrożony. Joao Ribas w artykule opublikowanym na stronach Artinfo.com pisze o trudnej sytuacji życiowej młodych twórców działających w Nowym Jorku. Artyści najmłodszego pokolenia, których osobowości twórcze i dzieła są dopiero na etapie "zaistnienia", nazywani "emerging artists", z największym trudem utrzymują się na powierzchni nowojorskiego życia. Według raportu Freelancer`s Union, młodzi, wchodzący na rynek sztuki artyści w zdecydowanej większości klepią biedę. Ankietę przeprowadzono wśród pełnego spektrum twórców: malarzy, pisarzy, filmowców, kompozytorów, fotografów, designerów etc. Jedynie ok. 10% tej grupy zawodowej ma stałą pracę. Blisko 50% nie ma żadnych oszczędności. Co trzeci artysta nie ma nawet najtańszej polisy ubezpieczeniowej na wypadek choroby. A blisko połowa osiąga dochody nie przekraczające 35 tysięcy $ rocznie. Z naszej, polskiej perspektywy to kwota nie mała, ale trzeba ją odnieść do warunków nowojorskich. Wynajęcie skromnego dwupokojowego mieszkanka w dzielnicy artystów East Village to obecnie koszt ok. 1700 - 2000 $ miesięcznie / koszt takiego mieszkania na wtórnym rynku to ok. 400 tysięcy $, a w nowych budynkach na rynku pierwotnym to wydatek ok. 600 tysięcy $/. Trudna sytuacja materialna i wysokie koszty utrzymania zmuszają artystów do szukania miejsc bardziej przystępnych ekonomicznie. Takimi miejscami, gdzie tanio można było wynająć mieszkanie i pracownię były przed laty SoHo /lata 80-te/, East Village /lata 90-te - Basquiat, Goldin/, Brooklyn /ostatnie 10 lat , w tym także Greenpoint/. Wraz z powiększającą się kolonią artystów, rósł prestiż miejsca i ceny nieruchomości. W efekcie współcześni, młodzi i niezamożni artyści nie mają już gdzie zakładać pracownie. Charakterystyczna dla opisania problemu jest wypowiedź młodego filmowca Matta Sheridana Smitha. "...Warunki do twórczej pracy w N.Y są nie do wytrzymania. Nie mam żadnych problemów ze znalezieniem pieniędzy na duże produkcje filmowe, ale nie mam dość środków, aby tu żyć". Smith swój czas dzieli między Berlinem a Nowym Jorkiem. Odpływ najbardziej obiecującej młodzieży artystycznej do miejscowości poza N.Y odnotowały władze miasta. Rynek sztuki Nowego Jorku szacowany jest w skali rocznej na 14,5 miliarda $. Burmistrz Bloomberg, znany także jako mecenas sztuki /jest jednym z najbogatszych Amerykanów/, obiecał przeznaczyć 131 milionów $ na pomoc dla artystycznej młodzieży. Niestety, większość pieniędzy zamiast bezpośrednio do artystów, trafi na konta instytucji działających na rzecz środowiska twórczego. Autor artykułu, przypomina działanie wspierające niezamożnych artystów sprzed 35 lat. Wtedy to, w ramach Manhattan Plaza Housing Project wybudowano w N.Y budynki, w których 70% lokali miasto wynajęło ubogim artystom za symboliczny czynsz.