Socrealizm w kinie - Centrum Kultury Rotunda




Podobnie jak w XIX w. wszystkie minione prądy sztuki przeżywały swoiste odrodzenie, tak i obecnie obserwujemy podobne tendencje. Powszechne zainteresowanie Secesją na przełomie lat 80. i 90. ustąpiło wkrótce trwającej do dziś modzie na art deco, a miniona niedawno epoka PRLu zyskuje od pewnego czasu coraz więcej zwolenników. Faktem jest, że jakkolwiek łatwo nie było, czas ten wielu z nas darzy żywym sentymentem. Szczególnie nieco młodsze pokolenie, dla którego epoka socrealizmu jawi się jako festiwal absurdalnych pomysłów, wcielanych na dodatek w życie. Ci, którzy byli na tyle młodzi, że nie musieli „walczyć” z systemem, z rozrzewnieniem mogą wspominać „darowany” odgórnie wolny od szkolnych zobowiązań czas, przeznaczony na koczowanie w długich kolejkach w oczekiwaniu na przydzieloną jedną paczkę kawy, czy parę rajstop. 

Naprzeciw ostatnim tendencjom wyszła ostatnio znana krakowska Rotunda (popularne zwłaszcza wśród studentów Centrum Kultury), organizując w ramach II Festiwalu Filmów Historycznych przegląd filmów rzeczywistości realnego socjalizmu. Jak można się spodziewać, impreza cieszyła się dużym zainteresowaniem, dodatkowym atutem była przystępna cena biletów.
Trzydniowy festiwal obejmował trzy tematyczne „bloki” filmowe. Rodzinę, w ramach której wyświetlono m.in. „Straszne skutki awarii telewizora” Jaroslava Papouseka, Zakład Pracy – tu można było obejrzeć np. „Wandę Gościmską włókniarkę” Wojciecha Wiszniewskiego, „Z punktu widzenia nocnego portiera” Krzysztofa Kieślowskiego, oraz Święto Publiczne z takimi projekcjami jak „Pali się moja panno” Miloša Formana, czy „Święto” Andreja Lettricha. Nie można sobie było oczywiście wyobrazić festiwalu bez Polskiej Kroniki Filmowej – ta towarzyszyła seansom każdego dnia. Jak można się spodziewać, absurdalny humor, co więcej, humor nie wymyślony, ale wzięty z codziennego życia, był wszechobecny. Prawdziwa groteska, podszyta jednak cieniem smutku.

Festiwal to jednak nie tylko filmy. Trzeciego dnia miała miejsce dyskusja na temat obyczajowości realnego socjalizmu. Pokazano też zdjęcia ze zbiorów krakowskiego Muzeum Historii Fotografii, oddające klimat minionej epoki i dostosowane do tematów wiodących projekcji. 
Została też wydana okolicznościowa „Gazeta Ludu” z paroma ciekawymi esejami, m.in. „Czy istniał człowiek PRLu”. Prawdziwym „kwiatkiem” były przedruki ze wspierającego niegdyś masy kobiet czasopisma pt. „Przyjaciółka”. Oto, co ciekawsze fragmenty: „(…) filmy radzieckie propagują idee społeczne i mają dużą wartość wychowawczą”; „Zwiększenie normy nie wymaga zwiększenia wysiłku robotnicy, ale umiejętnego zorganizowania sobie pracy” (aktualne i dziś). Hitem są, również przedrukowane, wiadomości sportowe: „Ruszyli!!! Popędzili na rumakach stalowych! Wspaniali kierowcy… Jadą dla Polski Ludowej. Na 30-lecie PRL!!! (…) Oto „polski fiat 125p” podejmuje próbę pobicia rekordu świata prędkości na niewyobrażalnym dystansie 25.000 km nieprzerwanej jazdy!!! Wielkie wyzwanie dla polskiego przemysłu samochodowego (…) dzisiejsza próba pobicia rekordu świata wywołała popłoch w radach nadzorczych wielkich kapitalistycznych koncernów motoryzacyjnych. Bo jeśli próba powiedzie się, cały kapitalistyczny przemysł motoryzacyjny będzie mógł ogłosić bankructwo. Każdy kierowca w europie Zachodniej, Ameryce, Australii i Polinezji będzie chciał jeździć „polskim fiatem 125 p”!!!”.

Jak przystało na rzeczywistość realnego socjalizmu, sala projekcji filmowych i przestrzeń Rotundy, została udekorowana propagandowymi plakatami, hasłami nawołującymi lud do pracy i jakże uroczymi goździkami.

Imprezy takie jak ta, cieszące się coraz bardziej rosnącym powodzeniem, mają szanse stać się wydarzeniami cyklicznymi, poświęconymi różny, dziedzinom życia. Dopóki nie nastanie moda na inna epokę. Np. obecną.



    
       
  
   

    
   
Tekst i zdjęcia: Jolanta Gumula  
Relacja przygotowana dla Artinfo.pl 
 
 
 



Galeria prac


Powrót