Artur Wesołowski - fotografia - Galeria 65




Kilka kwestii złożyło się na to, że wieczór w Galerii 65 w Warszawie należy zaliczyć do bardzo udanych. Po pierwsze odmienione nieco wnętrze galerii zaskoczyło świeżością. Wielbiciele rosnącego na środku drzewa musieli poczuć się rozczarowani, ale jego znikniecie wprowadziło w przestrzeń ekspozycji więcej światła, powietrza i nadało mu nieco bardziej galeryjny wygląd, co w przypadku bardzo „czystych” fotografii Artura Wesołowskiego okazało się szczęśliwym rozwiązaniem. Po drugie kilka drobnostek, które pozwalają zbudować miłą atmosferę: dobra muzyka, znakomite trunki i ciekawy, zróżnicowany dobór gości, którzy na wernisaż przybyli tłumnie, zamieniając go w kilkugodzinna imprezę. Po trzecie wyjątkowo adekwatnie dobrany tytuł ekspozycji, który zaciekawiał przed przybyciem i stawał się w pełni zrozumiały po przybyciu do galerii. Po czwarte i najważniejsze oczywiście – same zdjęcia. 

Wystawa to artystyczny debiut Artura Wesołowskiego - twórcy, który będąc jednym z najbardziej wziętych komercyjnych fotografów mody młodego pokolenia, zdecydował się zaprezentować publiczności projekt, odbiegający od charakteru jego dotychczasowego dorobku. Na codzień fotograf pracuje dla najważniejszych czasopism i magazynów kolorowych, jest też autorem wielu kampanii reklamowych. Pokazywany w Galerii 65 cykl to kilkadziesiąt bardzo intymnych i przykuwających uwagę swoją prostotą prac, które autor określa jako pejzaże. Jest to jednak bardzo specyficzna koncepcja pejzażu, raczej intymnego, symbolicznego, czy metafizycznego, niż zapisującego wycinka krajobrazu. 

W większości realizowane w kolorze zdjęcia, często sprawiające wrażenie inscenizowanych, choć takimi nie są, tchną zagadkowością „tajemniczego ogrodu”. Widz nie pozostaje wobec nich obojętny, niemniej jednak nie jest do końca pewien swoich wrażeń, gdyż zdjęcia Wesołowskiego z jednej strony urzekają urodą, z drugiej prowokują niejednoznacznością. 

To kadry i fragmenty faktycznie zgubione, a może zagubione w rzeczywistości, które Wesołowski znalazł najpierw dla siebie, a potem także dla nas. To porzucone w przyrodzie kontrastowe elementy cywilizacyjnego śmietnika, puste przestrzenie zapomniane przez Boga i ludzi, fragmenty rzeczy pięknych w niepięknym otoczeniu, okruchy zaskakujące, wprowadzające dysonans, czasem zabawne, czasem melancholijne. Zaskakują także tym, że zostały znalezione. Nie wystarczy patrzeć, należy także widzieć. To jedna z cech dobrego fotografa. Dostrzega rzeczy, na które nikt inny nie zwraca uwagi, i pokazuje w sposób niespodzianie uwagę innych przykuwający. Ta cecha potrzebna jest tak samo w fotografii mody, reklamie i w projekcie artystycznym. Decyduje o tym, czy ktoś jest dobrym fotografem czy nie, bez względu nas specjalizację. Ta cecha jest jedną z najważniejszych wśród tych, które oddzielają perfekcyjne rzemiosło warsztatowe potrzebne w każdym przypadku, od tej ulotnej magii, którą czasami nazywamy sztuką.
 

 
 
 
 
 
 

 Wybrane prace:
   
    

 


  

  
  
  

 
  
 Nota biograficzna: 

        

Artur Wesołowski (ur. 1970 r.) współpracuje na stałe z magazynami A4, Elle, Glamour, Marie Claire, Pani, Twój Styl, Uroda, Viva. Zrealizował wiele projektów i kampanii reklamowych. Brał udział w wystawach indywidualnych i zbiorowych m.in.: „Fotografie w czasach zgiełku” – indywidualna wystawa z cyklu „Ogrody” w 2002 r. w Warszawie i Hansgrohe w CSW w Warszawie w 2005 r. W 2003 r. jego twórczości poświęcony był numer magazynu „Między Nami Cafe”.


Wystawa czynna do 10 lutego 2007

________________________________
Tekst: Agnieszka Gniotek
Relacja przygotowana przez Artinfo.pl                   



Galeria prac


Powrót