Dla chłopaków z "Warsaw Light Crew" im ciemniej na dworze, tym lepiej. Uprawiają lightwriting, czyli sztukę malowania światłem. - To nasza pasja już o dwóch lat - mówi Filip Kacała, pomysłodawca grupy WLC.
Grupa spotyka się regularnie - mniej więcej raz na tydzień. - Najpierw robimy burzę mózgów. Wymyślamy, co chcemy zrobić, jakich świateł będziemy potrzebować. To trwa czasem kilka godzin. Potem wychodzimy na miasto i fotografujemy. Próbujemy różnych ujęć i rodzajów świateł - tłumaczy jeden z członków grupy.
Mniej szkodliwe niż graffiti
W przeciwieństwie do grafficiarzy lightwriterzy działają zupełnie legalnie. - Tylko raz jakaś starsza pani zaczęła na nas krzyczeć, że chowamy się po krzakach, na pewno robimy tam złe rzeczy i do tego ją szpiegujemy, ale ogólnie nie ma problemów - śmieją się członkowie Warsaw Light Crew.
Obejrzyjcie powstańcze graffiti
Najstarsze pamiętają jeszcze czasy wojny, współczesne przykrywają ściany całych budynków. ...