Wróć do artystów
Urodził się w 1946 roku i od przeszło trzydziestu lat unika bycia „szanowanym obywatelem”. W czasach ustroju komunistycznego pracował chyba we wszystkich możliwych zawodach. Jako dwudziestolatek opuścił swoją rodzinną wioskę (Zăpodeni, okręg Vaslui) i podjął pracę przy zbiorze trzciny w miejscowości Tulcza, a następnie jako doker w Konstancy. W Bukareszcie pracował kolejno jako grabarz, operator piły łańcuchowej, stróż oraz niewykwalifikowany pracownik w Domu Ludowym (używana w czasach Ceaușescu nieoficjalna nazwa Pałacu Parlamentu w Bukareszcie). Od 1989 roku utrzymuje się z ograniczonych środków, zatrudniając się jako wolny strzelec przy segregowaniu śmieci z bloku przy ul. Moşilor oraz wykonując drobne prace dla współlokatorów. Nie zakłada rodziny i nie szuka stałej pracy.

Przez te wszystkie lata Bârlădeanu pielęgnuje jednak projekt artystyczny, który ujawnia „tylko kilku mądrym ludziom”. Robi to, co każdy artysta zrobić powinien, w sensie metaforycznym lub dosłownym: przebywa ryzykowną drogę w kierunku ziemi niczyjej, gdzie każde społeczeństwo wyrzuca swoje maski. Jednym z takich miejsc jest wysypisko śmieci – ląduje na nim niemal cała aktualna informacja kulturowa. To doskonałe miejsce dla samouka i poszukiwacza. Wiodąc taki żywot, Ion Bârlădeanu gromadził przez ponad trzydzieści lat zdjęcia z różnych czasopism, tworząc z nich serię unikalnych kolaży. Składał je z zamiarem zrobienia filmu. Zaczął od wrodzonego talentu rysownika i – pragnąc wyreżyserować film lub zagrać w nim – stworzył wyimaginowany świat proto-pop, wyprzedzając zarazem o dwie dekady pojawienie się tego nurtu w Rumunii. Estetyka pop zawitała bowiem w Rumunii dopiero po grudniu 1989 roku, będąc bezpośrednią konsekwencją upadku komunizmu i narodzin społeczeństwa konsumpcyjnego. Przy minimum środków Bârlădeanu tworzy kinowy fotogram, który za każdym razem ukazuje kompletną opowieść. Wszystkie jego kolaże stanowią szczególny rodzaj spotkania pop-artu z elementami surrealizmu i dada. A we wszystkim czuć melancholijną atmosferę komunistycznego gułagu, w którym kinematografia i zachodnie marki wydawały się być jedynymi toposami wolności.

Przez całe życie Ion Bârlădeanu wybierał wolność i pogardzał jakąkolwiek formą władzy. W swoich kolażach stworzył wyimaginowaną arenę, na której był nie do pobicia, na której postawa faryzeusza pokonywana była przy owacjach publiczności i na której akcja filmu rozwijała się zawsze według scenariusza humanistyczno-ironicznego.
BARLADEANU Ion nie posiada obiektów w wynikach