Dzień z życia artystki Pi Square

Jak maluję to znikam dla świata - Milena Kornacka, pseud. Pi Square


W ciągu dnia warszawska dzielnica mieszkaniowa tętni życiem. Ludzie gonią z napojami w ręku i przesiadują przy ciastku w kawiarniach. Czas pędzi w zastraszającym tempie. Tuż obok, między domami, za szklanymi drzwiami artystka spogląda na półkę z farbami. Projekt obrazu, który powstał w głowie powoli realizuje się w rzeczywistości. Białe płótno czeka na interwencję.


- Gdy maluję to znikam, znikam z tego świata - mówi Milena Kornacka, artystka posługująca się pseudonimem Pi Square. - Czas przestaje istnieć. Bardzo często nie wiem, czy malowałam trzy godziny, czy tworzyłam trzydzieści trzy godziny. Czasami zdarza mi się przyjechać do pracowni o godz. 18.00. I do domu, po wirze pracy, wracam o siódmej rano dwa dni później. By nadrobić ubytki energii śpię niekiedy aż czternaście godzin. Dzień zaciera się z nocą.

Pracownia Pi Square’a to jej świątynia. Jest miejsce, gdzie można odpocząć, wypić kawę, posłuchać muzyki i obejrzeć najnowsze obrazy wiszące na ścianie. Tutaj nie ma już miejsca na poprawki, jedynie na kontemplację. Op-artowa sztuka artystki pulsuje, wciąga do środka płótna i nie pozostawia oglądającego bez refleksji.

- Czuję, że muszę tworzyć codziennie ponieważ mi to służy - opowiada Pi Square. - Na pewno nie mam takiej dyscypliny pracy, jak Vincent van Gogh, który codziennie wychodził w pole i malował osiem godzin. Pomysły na obrazy przychodzą mi najczęściej w nietypowych sytuacjach, np. kąpiąc się lub gotując. Później robię notatki, rozwijam tę myśl, a po dwóch-trzech dniach szybko rysuję mały szkic. Pracuję również w plenerze, uwielbiam malować ludzi w sklepie, na plaży. Tam, gdzie są tłumy.


Malarka żyje w twórczym transie, a wena na co dzień nie daje jej spokoju. Każdy element może stać się inspiracją, choćby dziwny układ płyt chodnikowych lub wpadające promienie słońca przez na wpół otwarte żaluzje w pracowni. Obrazy Mileny żyją światłem i kolorem. Przez uchylone drzwi ulatnia się zapach farb.

- Malując Op-art muszę pracować w sterylnych warunkach - opowiada Pi Square. - W powietrzu nie może latać żaden owad, fragmenty roślin. Inaczej mogą one spaść na płótno i przykleić się. Wiele czasu poświęcam również na aspekty techniczne mojej pracy by dążyć do perfekcji.
Zanim usiądę do malowania, obraz jest całkowicie skończony. Cały zamysł siedzi w mojej głowie. W malarstwie to ja dostaję, nie daję, jestem jedynie narzędziem.


 

Artystka często maluje kilka obrazów jednocześnie, a używa do tego kompresora i pistoletu. Natomiast detale uwiecznia pędzlem. Powstają płaszczyzny, które schną minimum sześć godzin. Jest taki moment, kiedy obraz zasłonięty jest całkowicie taśmami, folią i papierem. Ciekawe jest, że płótna malowane są zarówno na sztaludze, jak i, przy pierwszych warstwach, w poziomie na blacie stołu. 

- Kolekcjonerzy odbierają obrazy nie tylko optycznie - wspomina Milena Kornacka. - Spotykam się z opiniami, że moje prace grają tak mocno, że wywołują emocje związane z dzieciństwem. I to mnie cieszy. Uwielbiam kontakt i rozmowy z kolekcjonerami. One również motywują mnie tworzenia.

Tekst i zdjęcia: Robert Swaczyński

Zapraszamy na wystawę prac PI SQUARE do 30 maja!  https://artinfo.pl/wydarzenia/pi-square-wolnosc-w-abstrakcji

katalog prac na sprzedaż na wystawie: https://artinfo.pl/files/pisquare-202505/KATALOG_Pi_Square.pdf

 

 

Milena Kornacka, znana również jako Pi Square, urodzona w 1977 roku, to artystka malarka, która porusza się swobodnie w ulubionych obszarach sztuki: abstrakcji i Op-artu. Ukończyła kierunek rzeźby w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Kielcach. Kształcenie artystyczne kontynuowała w pracowniach prof. Papierniaka i prof. Lustycha, a także na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi.

Pierwsze prace z obecnego cyklu zaczęły powstawać tuż po studiach, jednak ich ostateczna forma dojrzała i ujrzała światło dzienne dopiero po dwóch dekadach.

Artystka dzieli swoje życie i twórczość między Polskę a Stany Zjednoczone.