Zygmunt Miszczyk był artystą skromnym, który po prostu kochał malować świat, który go otaczał. Z piękna i szczerości natury czerpał inspirację do swoich obrazów, które cieszą oko szeroką barwą i szczerym zachwytem nad pięknem natury. Był otwarty na różne doświadczenia artystyczne i śmiało mierzył się z pojęciem nieoczywistości tego, co nazywamy sztuką.
W jego malarskiej twórczości mamy dwa dominujące nurty. Ten pierwszy to swoiste kontynuowanie nurtu kolorystycznego, który był jednym z najważniejszych zjawisk okresu międzywojnia. Pewnie wpływ miała na to znajomość z Zygmuntem Karolakiem i Leonem Michalskim. Pierwszy był Kaliszaninem z urodzenia, który po wojnie związał się z Sopotem i Gdańskiem, gdzie prowadził Pracownię Rysunku w PWSSP. Wychowanek Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, którego nauczycielami byli: Wojciech Weiss, Stanisław Kamocki, Władysław Jarocki i Jan Wojnarowski. Karolak był artystą skromnym, ceniącym dobry warsztat malarski (w tym rysunek) a nade wszystko naturę. Ale jeśli ma się za sobą artystyczne dorastanie pod okiem mistrzów malarstwa pejzażowego, to nie mogło być inaczej. Spotkanie z Zygmuntem Karolakiem było dla Zygmunta Miszczyka lekcją świetnego malarstwa pejzażowego, które potem kontynuował w swojej twórczości. To pewnie dlatego jego ukochanie natury było szczere, prawdziwe i proste. Miszczyk malował to, co znał, co zachwycało go każdego dnia, co było na „wyciągnięcie ręki”. To są pejzaże pełne koloru, blasku i autentycznej radości tworzenia. Lubił szeroką i soczystą plamę barwną, lubił mocny i widoczny dukt pędzla i lubił charakterystyczną dla siebie prostotę artystycznego przekazu. Jego doświadczenie malarstwa pejzażowego było mocno zakorzenione w młodopolskiej tradycji malowania natury. To było to samo doświadczenie „prostego” i rodzimego pejzażu małej ojczyzny. I był tak samo jak Zygmunt Karolak pracowity i tak samo jak Zygmunt Karolak cenił znaczenie i czystość kreski a tym samym rysunek.
Z kolei Leon Michalski był wychowankiem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, w pracowni Mieczysława Kotarbińskiego. Domeną Michalskiego był również rysunek i grafika warsztatowa. Portrety, które namalował Zygmunt Miszczyk mają w sobie elegancję koloru charakterystyczną właśnie dla palety Mieczysława Kotarbińskiego, którą poznał poprzez twórczość Leona Michalskiego. Obaj artyści byli dla Miszczyka źródłem artystycznej pewności, że noszone w duszy barwy i światło, zachwyt nad prostotą i oczywistością natury powinny znaleźć swoje przełożenie w sztuce, w tym w obrazach. Wielką wartością pejzaży artysty było to, że malował je w plenerze. Stąd pewnie w nich tyle światła, tyle atmosfery i odczuwania powietrza. To było intuicyjne „przenoszenie” na płótno zachwytu nad tym, co było dla artysty namacalną codziennością. Te obrazy stale mają w sobie specyficzną nostalgię charakterystyczną dla malowania pejzażu, który był obecny w życiu artysty.
Malarska spuścizna Zygmunta Miszczyka to również ciekawe, reliefowe obrazy malowane szarościami, które oscylują na granicy abstrakcji i groteski. Artysta wydobywa w nich siłę rysunku, pokazuje jego moc, niemal akcentując architektoniczną rolę kreski w obrazie. To właśnie w tych obrazach najmocniej zbliża się do doświadczenia twórczości genialnego Jana Lebensteina, którego uniwersalny język sztuki zatrzymał się na granicy abstrakcji, jednocześnie niezwykle „upraszczając” wymowę groteski. W tych szarych obrazach Miszczyk syntetyzuje rzeczywiste i prawdziwe formy, upraszcza je i jednocześnie wydobywa z lica płótna. Ta reliefowość tych obrazów jest najlepszym przykładem tego, że malarska sztuka artysty ewoluuje i poszukuje a On sam jest po prostu ciekawy nowych artystycznych doświadczeń.
Zygmunt Miszczyk był artystą, który potrafił „patrzeć i widzieć”, który czerpał inspirację z doświadczenia chwili, dosłownie z odczuwania minuty zachwytu nad tym, co było tu i teraz.
Małgorzata Paszylka-Glaza – historyczka sztuki, kustoszka Muzeum Narodowego w Gdańsku, kuratorka wystaw (w tym międzynarodowych), autorka publikacji z zakresu sztuki nowoczesnej, wykładowczyni akademicka.
Fotografia u góry: Zygmutn Miszczyk, Russów. Muzeum Marii Dąbrowskiej, 1987