Robimy zdjęcia, aby zrozumieć, co nasze życie dla nas znaczy.
Ralph Hattersley
Kontekst historyczny street photography, fotografii ulicznej zasadniczo obejmuje lata trzydzieste XX wieku, chociaż w istocie jej rozkwit przypada na lata pięćdziesiąte tego wieku. Data ta może budzić kontrowersje, gdyż niektórzy historycy i krytycy wskazują na jej początek w XX wieku, wymieniając takich fotografów, jak: Edward Steichen, Alfred Stieglitz, Eugene Atget i kilku innych, tym nie mniej to połowa XX wieku zajmuje centralne miejsce w rozwoju fotografii ulicznej. Stało się tak za sprawą takich fotoreporterów, jak m.in.: Henri Cartier Bressson[1], Robert Dooisneau, Willi Ronis pracujących dla wydawnictw i różnych agencji, np. Magnum czy Rapho. Dalszy rozwój fotografii ulicznej nastąpił w latach sześćdziesiątych XX wieku z udziałem amerykańskich fotografów, jak: Robert Frank[2], Lee Friedlander, William Klein, Elliott Erwitt, Garry Winograd, penetrujących uliczną „dżunglę” Nowego Yorku i innych amerykańskich miast. Fotografie ilustrujące codzienne życie na ulicach, świat pracy, a nawet zwyczajną biedę szybko zostały dostrzeżone przez wydawców prasy, szczególnie ilustrowanych magazynów, cieszyły się również zainteresowaniem instytucji społecznych i organizacji charytatywnych. Jeśli dzisiaj te zdjęcia urzekają nas prawdą momentu i anegdotą, to na tle ewolucji fotografii reporterskiej skłaniającej się ku przedstawiania coraz większej brutalności świata, a nawet świadomej prowokacji, ich przesłanie braterstwa i wiary w rodzaj ludzki wydaje się sentymentalne i nieco naiwne, to ich humanistyczne przesłanie pozostaje niezachwiane.
Obecnie zakres tematyczny street photography został znacznie poszerzony, obejmuje nie tylko życie na ulicach, ale i architekturę miast, reklamy, informacyjne znaki graficzne (urban photography) a również inscenizowane sceny uliczne, aranżowane akcje czy wręcz kompozycje martwych elementów imitujących sceny uliczne. Jednak , aby fotografia uliczna zachowała swój humanistyczny charakter powinna pozostać przy swoich korzeniach, odzwierciedlać realne, rzeczywiste sytuacje, a wymyślane i aranżowane sytuacje tylko zatracają jej humanistycznego obraz. Wybitny polski fotograf Marian Schmidt w jednym z wywiadów powiedział: Fotografia humanistyczna jest antykonceptualna, nawet antyintelektualna. Cartier-Bresson, Boubat i Doisneau, kiedy krytykowali zdjęcie, nie mówili, że jest niedobre, tylko że jest za bardzo intelektualne. Droga do poezji wizualnej nie prowadzi przez intelekt, tylko przez otwartość na świat, uczucia do ludzi, intuicję, przez autentyczne przeżycia. To są podstawy fotografii humanistycznej.
Wystawa „(Nie)Znajomi” wpisuje się w nurt humanistycznej ulicznej fotografii, bez epatowania drastycznymi sytuacjami odwołuje się do przejawów codziennego życia w zdarzeniach uchwyconych na ulicach, parkach, kawiarniach, w postaciach zwyczajnych, skromnych ludzi i ich emocjach. Oglądając po latach te fotografie staram się odpowiedzieć sobie na pytanie. Które z tysiąca napotkanych i fotografowanych na ulicy twarzy i postaci jeszcze na „ żywo” pamiętam? Niewiele. Koncentrując się bowiem na sytuacjach ulicznych tak, aby znaleźć właściwy moment, scenę, gest, rejestrując je szybko, często spontanicznie jakby odfiltrowuję wizerunek nieznajomego. Wracam do niego po wykonaniu odbitki lub oglądając zdjęcia na monitorze komputera i wówczas te wielokrotnie oglądane nieznajome twarze i postacie stają się dobrymi znajomymi, znajomymi z własnych fotografii.
Zenon Harasym
Kurator: Stanisława Zacharko-Łagowska