Wkrótce minie rok od czasu, kiedy Wojciech Ćwiertniewicz w nowej galerii Cezarego Lisowskiego zaprezentował – odkryte na nowo przez prowadzącego tę warszawską placówkę zdefiniowaną jako platforma sztuki queer – swoje obrazy z lat 80. Tematem tych prac jest oparty na erotycznej fascynacji związek artysty z modelem o imieniu Carlos. Namiętna, intensywna i wielowarstwowa relacja młodych mężczyzn, która wydarzyła się w rzeczywistości, na płótnach Ćwiertniewicza rozgrywa się w pulsującym, witalnym i „gorącym” klimacie portugalskiej Madery. Fosforyzująca właściwość barw zastosowanych przez malarza wybija się z głębokiej czerni znaczącej intymność związku łączącą bohaterów. Karol Sienkiewicz nazwał kilka obrazów z tamtej wystawy nokturnami .
Wszystko ma swój kres. Również związek. W przypadku „bujnych traw” kończy się zazwyczaj cięciem. Afekt dawniej rozumiany potocznie jako uczucie sympatii czy miłości, w życiu zamienił się w afekt, który oznacza silne wzburzenie. Nieistotne, co było przyczyną rozstania i po której stronie leży „wina”. Liczą się zranione uczucia. Zamęt. Zakłócenie porządku wywołuje silne napięcia psychiczne, których symptomy należy uleczyć. Dla Zygmunta Freuda sen jest spełnieniem życzenia . Seria trzynastu płócien Ćwiertniewicza namalowanych na przełomie 1986 i 1987 roku to zapis snu, który śnił artysta. Odszukane w pracowni twórcy dzieła są świadectwem przeżytych stanów mentalnych po rozstaniu z kochankiem. Jeden z obrazów wprost ze sztalugi w atelier malarza jeszcze „mokry” trafił do krakowskiego kolekcjonera. Osiem wybrał Jacek Kasjanowicz i zbudował wystawę w Galerii Olympia. Nokturny, w których przewija się motyw wody i kipieli, opowiadają historię symbolicznego mordu, wymierzonej kary za niewierność. I tu, jak w obrazach z cyklu Carlos głęboka czerń fragmentarycznie rozbłyska barwą wieloznacznej czerwieni. Na twarzach bohaterów obrazu z 1986 r. (akryl na płótnie, 130 x 120 cm) światło kładzie się jak w autoportrecie Rembrandta z 1628 r., ale też w autoportrecie datowanym na 1629 r. jego ucznia Isaaca de Jouderville’a . Ręce wyłaniające się z wody lub w niej tonące potem w kolejnych obrazach Ćwiertniewicza zamienią się w kosmiczne drzewa.
„Istotą sztuki jest sublimacja natury ludzkiej” , a partykularne doświadczenie artysty ma jednocześnie uniwersalne przesłanie. Któż z nas nie przeżył podobnego, niech pierwszy rzuci kamieniem. | Olimpia Maciejewska
Fotografia u góry: Wojciech Ćwiertniewicz, Zamęt, 1987