W związku z tym, że galerie sztuki są zamknięte dla zwiedzających z powodu obostrzeń związanych z pandemią Covid19, zaplanowana na ten rok wystawa Pro Memoria naszego Kolegi, wybitnego malarza Włodzimierza Iwanka, którego pożegnaliśmy w 2019 roku, odbywa się w przestrzeni wirtualnej. Zapraszamy na film, prezentujący tę znakomitą wystawę.
Włodzimierz Iwanek (1942-2019) studia artystyczne rozpoczął na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu, w pracowniach B. Kierzkowskiego i S. Borysowskiego. Po przeniesieniu się do Warszawy kontynuował naukę w pracowniach A. Nacht-Samborskiego i potem w pracowni A. Kobzdeja, gdzie uzyskał dyplom Wydziału Malarstwa warszawskiej ASP (1970 r.) wraz z aneksem malarstwa ściennego w pracowni A. Millera.
Do OWZPAP należy od 1970 r., będąc nieprzerwanie członkiem sekcji malarstwa. W Związku pełnił funkcję członka Komisji Rewizyjnej jednej kadencji oraz był delegatem na Zjazdy Krajowe ZPAP kilku kadencji. W latach 1980-81 współtworzył i był wiceprzewodniczącym Koła Wolnych Zawodów Twórczych pry NZZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze. Miał ponad dwadzieścia wystaw indywidualnych i brał udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Był uczestnikiem kolejnych edycji grupy „Barykada” upamiętniającej Powstanie Warszawskie.
Po młodzieńczych fascynacjach sztuką abstrakcyjną – latach zaczadzonych zabobonami współczesności i malowaniu w takiej konwencji – w końcu zacząłem malować tak, jak robiono to zawsze. Pozbyłem się więc kaczana nowoczesności, którego połknąłem przy biesiadnym stole postępu. Powszechnie uważa się, że malarz nowoczesny pozwala sobie na nonszalancję, bo przedtem poznał rzemiosło poprzez porządne studia, a teraz wszedł w świat wyższej tajemnicy. Tak jednak nie jest, bo warsztatu nie uczą. Malarzowi współczesnemu warsztat jest niepotrzebny. Z tym trzeba się zmagać samemu, jeśli się chce, ale przecież właśnie to nadaje sens malowaniu, tak jak zmaganie żeglarza z wiatrem czy odkrywanie szlachetnego blasku z grudki diamentu przez szlifierza kamieni.
Włodzimierz Iwanek
Przyjaźniłem się z Włodkiem. Razem wznosiliśmy w 50. i 60. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego symboliczne barykady na ulicy Mazowieckiej, niedaleko miejsca, gdzie w dni sierpniowe stała prawdziwa powstańcza barykada. Ta pierwsza symboliczna barykada zbudowana w 50. rocznicę, w 1994 roku była wydarzeniem – towarzyszyły jej odgłosy walki, bombardowań, dźwięki pieśni powstańczych. Przy dźwięku pieśni powstańczych, wraz z członkami ZPAP: nieżyjącymi już Niną Mirecką, Marianem Kostrzewą, uczestniczką Powstania Irmą Zambrzuską, Henryką Stronk, Alicją Słowikowską, Markiem Dzienkiewiczem, Markiem Koniecznym i innymi wznieśliśmy z tekturowych pudeł barykadę. Zawisła nad nią na koniec akcji biało-czerwona chorągiew, a od strony ul. Świętokrzyskiej, spód barykady spowiła wielka biało-czerwona flaga. Nasza akcja zgromadziła wielu widzów, część z nich brała udział w likwidacji zakrytej flagą barykady. Flaga ta na zakończeniu akcji została wniesiona przez członków Związku do galerii, w której odbywała się wystawa poświęcona Powstaniu Warszawskiemu.
Grupa „Barykada”, do której należał Włodek, wzniosła także w 60. rocznicę Powstania barykadę z worków jutowych z namalowanymi znakami kotwicy Polski Walczącej, a w rocznicę 13. grudnia zbudowaliśmy na ulicy Świętokrzyskiej zasieki z drutu kolczastego i zaporę z ustawionych na krzyż pni, paliły się koksowniki, dla uczczenia ofiar Stanu Wojennego narysowano kredą na chodniku zarysy postaci poległych, oświetlane zapalanymi zniczami.
Włodzimierz Iwanek po okresie aplauzu dla sztuki współczesnej – studiował m.in. w pracowni Aleksandra Kobzdeja – powrócił do tradycyjnie pojmowanego malarstwa, nawiązując do mistrzów malarstwa holenderskiego, tworzących misterne martwe natury. Właśnie holenderskie martwe natury i sztuka malarzy holenderskich stały się inspiracją dla twórczości Iwanka. Nie tylko forma obrazów go pociągała, ale przede wszystkim warsztat niderlandzkich artystów – Włodek miał tradycyjną paletę, pędzle z borsuczym włosem i specjalny kijek z miękką gałką, który opierał podczas malowania o obraz i który zapewne ma swoją nieznaną mi nazwę.
Proste, klasyczne kompozycje Iwanka operowały prostymi przedstawieniami – horyzontalnie ustawiony stół z narzuconą tkaniną, pionowa draperia spływająca z ramy blejtramu, akcesoria malarskie: pędzle, szpachla, butelka werniksu, muszle, instrumenty muzyczne, czarna, analogowa płyta, albo nawiązujący wprost do Holendrów obraz – martwa natura z cytrynami przedstawiająca owoce całe i przecięte, ukazując ich misterną strukturę. Żadnej narzucającej się symboliki, co z mojej strony wywoływało krytyczne komentarze, ponieważ uważałem, że Włodek mógłby w swoich stonowanych obrazach wygrywać i podkreślać to drugie, „symboliczne dno”, wprowadzając element zaskoczenia i operując na przykład wyodrębnionym i zdecydowanie zaznaczonym pierwszym planem.
Włodek Iwanek brał udział w wielu wystawach zbiorowych, w tym i w tych organizowanych przez Związek Polskich Artystów Plastyków na Mazowieckiej; miał wiele wystaw indywidualnych – w Warszawie, w Bydgoszczy; w okresach bardzo intensywnej twórczości często natykałem się na wystawy jego obrazów. Sztuka polska poniosła z jego odejściem niepowetowaną stratę.
Jacek Lilpop