Powrót na Cyterę. Siedem lat temu namalowałem obraz „Odjazd na Cyterę” jako parafrazę słynnego dzieła Antoine’a Watteau. Żeby poradzić sobie z rokokową dekoracyjnością sceny kolor zredukowałem do minimum, a sztafaż do dwóch zamazanych postaci w centrum. Nie zakładałem nawet wtedy, że taki typ kompozycji stanie się główną osią mojej twórczości. Tęsknota za wyidealizowaną miłością, która inspirowała Watteau, w moim przypadku przerodziła się natomiast w sentyment do Krakowa z lat studiów. Tam bowiem przeżywałem swoje pierwsze iluzoryczne zauroczenia, zarówno ludźmi, jak i malarstwem. Cieszę się, że właśnie w Krakowie mogę pokazać najnowsze prace. Być może to sentyment do miejsc w których nigdy nas nie było jest głównym tematem moich pejzaży, a nie krajobraz sam w sobie.