Galeria Cukry Praga zaprasza na wernisaż wystawy pt. „Stan Naturalny?”
Artyści, których prace będzie można oglądać to: Roman Woźniak, Magdalena Wdowicz-Wierzbowska, Robert Żytyński, Kasia Januszko, Dariusz Pala, Agnieszka Wach. Na wystawie przybliżony zostanie temat natury w szerokim spektrum artystycznych wypowiedzi, które wniosą ze sobą wybrani twórcy. „Stan Naturalny?” staje się metaforą i pytaniem o "teraz”, o stan dzisiejszej kondycji zarówno człowieka jak i jego otoczenia, o stan natury! Miejsce wystawy jest niecodzienne, mieści się na Starej Pradze, potoczna nazwa „Cukry” to dawna Parowa Fabryka Cukrów ze swoją XIX wieczną historią.
Naturalny Stan? Czym jest ? Czy w ogóle jeszcze istnieje ? Z tym pytaniem wyruszamy do dawnej Parowej Fabryki Cukrów mieszczącej się po prawobrzeżnej stronie Wisły, w głębi warszawskich kamienic i bloków. Relikt poprzednich lat, symbol prosperity XIX wieku, dziś ukryty w skutek rozprzestrzeniającego się miasta. Położenie fabryki zostało nietknięte, jednak zmiany, które nastąpiły w otoczeniu, sygnalizują nieustanne przeobrażenie. Czas, który upłyną od powstania zakładu to 155 lat, jego stan ulegał czasowi, a przestrzeń dokoła nieuchronnym przekształceniom.
Historia byłej fabryki cukru oraz wystawa pt.: „Naturalny stan ?”, która odbywa się w terminie 10 IX - 25 IX staje się metaforą i pytaniem o „teraz” o stan dzisiejszej kondycji zarówno człowieka jak i jego otoczenia, o stan natury ! Ta kwestia tak istotna, o której przypominał rok 2020, że stwarza otwartą interpretację dla sześciu twórców, których prace zostały zaprezentowane na dwóch piętrach głównego budynku fabryki. Artyści poprzez różnorodne środki wyrazu i odmienne stylistyki, biorą na warsztat szeroko pojętą naturę. Potrzebę zarówno człowieka jak i przyrody do samostanowienia, wyrażenia się i ekspiracji. Każda z tych sił ma w sobie moc do tworzenia jak również do destrukcji.
Cała wystawa zostało podzielona 3na3, jest spotkaniem trzech artystek i 3 artystów, cyfra ta oddaje liczbę ekspozycji na każdym piętrze, symbolizuje również sacrum. Zatem każda kondygnacja jest wejściem w enigmatyczną przestrzeń. Parter skupia pracę artystów, którzy eksplorują naturę człowieka, koncentrując się na jego losie, emocjach i przeżyciach.
W głównej auli, video art zaprezentuje Roman Woźniak, którego filmy stanowią pytania otwarte, stają się zaczątkiem rozmyślań. Ich interpretacja zależy od odczuć odbiorcy. Prace zaprezentowane na wystawie, rozpoczyna film „O Leci”. Skonstruowany jest na zasadzie pętli, powtarzającej się jak mantra, aby zaktywizować określoną energię. Ta formuła, jej powtarzalność, opanowuje umysł. W swoim zamyśle dodaje pokrzepienia i nadziei na powrót do stanu poprzedniego. Artysta wskazuje i pyta o przebudzenie. Symbolicznie lecący samolot, może być zwiastunem odradzającego się życia, zatem również czy nowego początku? Życie, które zostało zatrzymane, znów ruszyło, nabierając tempa. Kolejnym filmem jest sugestywny taniec dziewczyny wokół poziomego stelażu, jej ekspresja rośnie w trakcie trwania filmu, nabierając tempa. Kobieta obnaża swoje zmysły, staje się uległa i namiętna jednocześnie. Zwraca się do natury, do pierwotnych instynktów, które straciły esencjonalność w miejskim gąszczu. Tancerka prowadzi swój ekspresyjny dialog coraz intensywniej, wszystkie uniesienia, niewykrzyczane słowa, teraz mają swój popisowy występ. Jakie pytanie się rodzą, podczas seansu? czy kumulacja energii ma sens? czy kiedy wybuchnie stanie się oczyszczeniem, czy katastrofą? Zmysłowe ruchy i intensywne doznania sprawiają, że wchodzi się w trans, pierwotny, naturalny ruch. Odczuwamy go jak bicie serca czy pulsowanie krwi w żyłach, po szybkim biegu. Zdaje się, że przez film artysta pyta każdego z odbiorców o przybrany gorset ról, zasad i przekonań, który sprawił że nie potrafimy pobudzić stanu nam pierwotnego, stanu naturalnego.
Trzecią prezentacją jest instalacja. Obiekt drewniany w formie studni, który wewnątrz skrywa odbiornik telewizyjny z nagranym filmem. Przemieszczające się na czworaka czarno-białe postacie, których twarzy nie widzimy, są pokazane z góry. Śledzimy ich ociężałe ruchy przemieszczające się w jednolitym tempie. Po skosach, jeden po drugim w klęczących pozach zmęczonych ludzi. Zaglądając do studni, zazwyczaj zaglądamy w lustro wody lub w piaszczyste dno. Woda uznawana jest za początek wszelkiego bytu, ożywczą substancję. W tej prezentacji widzimy jednak coś zupełnie innego. Czy zderzamy się z odbiciem nas samych?, ukazanych w ciągłym powolnym marazmie, przetworzonych i przeobrażonych przez artystyczny zamysł autora instalacji?. Ciąg jednostajnych czynności, naturalny rytm powtarzalności, uśpione pragnienia. Praca jest otwartą interpretacją, poszukiwaniem naturalnego stanu, stawianiem trudnych pytań.
W bezpośredni dialog z Romanem Woźniakiem wchodzi Magdalena Wdowicz–Wierzbowska, artystka, która przez ostatnie lata skupiła się na formach własnych oscylujących pomiędzy dokumentem, portretem, a reportażem. Pokazując swoich bohaterów w nostalgicznych konterfektach, koncentrując się na podpatrzonych detalach, które moglibyśmy pominąć, poprzez brak uważności. Artystka wyodrębniła najistotniejsze punkty, tworzące portrety ludzkiej natury. Platforma pośrodku sali, staje się miejscem artystycznej wypowiedzi. Na zwiewnych materiałach, unoszonych przez powiewy powietrza, autorka instalacji ukazuje fotografie siebie samej na tle bezkresnego morza. Otulona wachlarzem rozpuszczonych włosów, skonfrontowana z ogromem nieskończoności, niczym pierwotna istota bez doświadczenia, otoczona siłą natury. Skierowanie aparatu na siebie, to gest który coraz częściej pojawia się w twórczości artystki. Autoportret sprawia, że patrzy się na siebie, nie jak w odbicie lustra, lecz pogłębiając świadomość własnej empirii. Transcendentne odczucie, ukazania siebie jako istnienia doświadczającego smutków, radości, obfitości, strachu, kryzysu i namiętności. Nie zakłada maski, nie przybiera sztucznej kreacji, jest sama ze sobą, pierwotna. Przedstawia naturalny stan człowieka. Czy zatem przyjrzenie się sobie, zrozumienie skłębionych emocji, to pogodzenie się z własną słabością? Czy możemy odczytywać je, jako stan oczyszczenia, powrotu do stanu naturalnego w najczystszej formie? Spotkanie z wodą wydaje się być formą oczyszczenia, symbolicznym wejściem w stan pierwotny - zjednoczenia z naturą.
Ogrom metaforycznej wody, będzie miał swoją osobną rolę w kameralnej sali parteru. Na dno oceanu zaprosza kolejny artysta, Robert Żytyński. Zestawi ze sobą odczucia bycia w głębi, odcięcia od świata, wejścia w samo serce natury. Ocean jednak, w tej ekspozycji staje się aluzją do walki samym z sobą i własnymi lękami. Stan współczesnego człowieka, jego wpływ na środowisko, osamotnienie spowodowane egoistyczną polityką i własnymi potrzebami, będzie miał odzwierciedlenie w tej przestrzeni. Artysta zaprosi nas do wnętrza biblijnego wieloryba, ciemne ściany i rysunki morskich stworzeń wraz z wytworami ludzkiej ręki, takimi jak plastikowe butelki, pogłębią mroczność, nadając nastrój szeolu. Czy ten mocny akcent, wejścia w głębie, jest nieunikniony by zapragnąć powrotu do naturalnego stanu? Czy sprowokowaniem widzów do odczucia podobnego Jonaszowi? Wystawy pierwszego piętra, zaproszą nas w kolejne kręgi natury. Skupione na jej dzikości, barwie, waleczności. Ukazują niepokonanego ducha pramatki. W głównej sali piętra, swoje obrazy i szkice przedstawi Dariusz Pala, wraz z pracami przeniesiemy się na kolorowe wyspy, konkretnie na jedną, która stanowi naturalny krajobraz Warszawy.
Osadzoną pod mostem K.J.Poniatowskiego – enklawę, która zawładnęła wyobraźnią malarza. Cykl prac „Widok na wyspę” tworzą płótna oraz imponująca ilość szkiców, będąca inspiracją do obrazów olejnych (wystawa prezentuje tylko część prac). Tematem cyklu są przemiany przyrody i ciągłość ich zmian. Artysta wybiera z industrialnego krajobrazu miejskiego, konkretny wycinek, jeden motyw, który eksploruje. Wyspa staje się punktem wyjścia do obserwacji, dokumentacją miejsca oswojonego. Jej obecność wpisana jest w pamięć niejednego przechodnia. Ciągła obserwacja i jej zapis powoduje pytanie o stan pierwotny. Artysta w wyobraźni dokonuje przekształcenia, nadając pracom wyraźne, niemal fowistyczne barwy. Jednocześnie ten sam świat, jawi się w zimowej porze jako zestawienie blasków i cieni, obrazują to czarno-białe płótna. Obrazy charakteryzuje fakturalne i kolorystyczne zróżnicowanie, tak jak w przyrodzie - odmienność. Same obrazy powodują, że świat dzieciństwa powraca, wraz z oglądaniem kolejnych prac, przenosimy się do wspomnień, kiedy to wszystkie doznania były mocniejsze, kolory żywsze, smaki ożywcze. Czy poprzez sztukę możliwy jest powrót do naturalnego stanu, wyzbytego ciężaru doświadczeń i obciążeń rzeczywistością? Dopowiedzią do prac olejnych jest film ukazujący rzekę z nieustannie zmieniającą swe oblicze, wyspą. Zmiany, których nie widzimy na co dzień tutaj są podkreślone, uwypuklone. Zestawione ze sobą, ukazują dokonane przeobrażenia, powodujące zupełnie nowe emocje i uczucia. Osadzona w głębi niewielka sala, kryje w swojej przestrzeni monochromatyczne fotografie, których autorką jest Agnieszka Wach. Ekspozycja skupia się na prawym brzegu Wisły, w którym przyroda rządziła się niemal cały czas własnymi prawami. Teren objęty jest programem Natura 2000. Artystka w swojej prezentacji przedstawi trzy czarno-białe zdjęcia oraz projekcję odtwarzanej w negatywie fotografii, która potęguje odczucie alienacji. Prezentacja koncentruje się na Wybrzeżu Helskim, pasie zieleni przebiegającym wzdłuż rzeki. Przestrzeń ta przez swój kulturowy aspekt staje się umowną granicą miasta. Autorka przygląda się nietypowej tkance miejskiej tej części Warszawy. Miejsce zawiera w sobie pierwotność natury, równolegle z wytworami działalności człowieka. Jest punktem przenikania się tych dwóch sił, jednocześnie stając się miejscem konfliktu o hegemonię. Swoje wpływy coraz mocniej zaznacza człowiek przez ciągłą potrzebę rozprzestrzenienia i opanowywania otoczenia. Usunięcie nieokrzesanego zagajnika staje w opozycji do natury, do stanu pierwotnego, uniemożliwiając zwierzętom naturalne schronienie i zawężając ich przestrzeń. Wiąże się nieustannie z potrzebami człowieka, rozbudową infrastruktury drogowej i zabezpieczeniem miasta przed możliwą powodzią, skutkiem czego w tkankę zieleni wchodzi rozszerzający się wał przeciwpowodziowy. Stan naturalny, staje się zatem stanem ciągłej zmiany. Artystka w przygotowanej ekspozycji poprzez czarno-białe zdjęcia otwiera temat przekształceń krajobrazowych, ukazuje odejście od stanu pierwotnego. Jedno z wielu pytań, które warto sobie zadać, może brzmieć: Czy można rozstrzygnąć czyjąś rację? Wystawa poprzez nadaną jej formę monochromatycznych, surowych zdjęć skieruje nas w konkretnym kierunku odczuć.
Ostatnią prezentacją są „Lukry” Katarzyny Januszko, których nazwa tylko pozornie nawiązuje do dawnej działalności fabryki. Pięć wielkoformatowych prac, zawiśnie w kolejnej Sali. Wykonane są w technice własnej – monodruku, mieszającej elementy metalowe z farbą i pigmentem, służące jako matryce, do których dociskane są grube arkusze nasączonej celulozy. Cykl grafik z dominantą bieli przypomina elementy roślinne przyprószone cukrem pudrem albo spowite mgłą. Stają się metaforą procesu tworzenia, stawiania pojedynczych myśli i urzeczywistnieniem podświadomych obrazów. Miejsce ich powstania, tak jak miejsce ekspozycji to stare fabryki, których funkcję zmienił czas. Wydaje się jakby artystka wydobywała z głębin czasu dawne rośliny, które kiedyś naturalnie rozpierzchały się po wsiach i miastach, wraz z urbanizacją, stają się wspomnieniem czegoś nieistniejącego. Odejściem od natury, która mieni się jedynie w naszych wspomnieniach i naturalnych potrzebach. Wydaje się, że Katarzyna Januszko w tej prezentacji zadaje pytanie, jaki jest naturalny stan naszego otoczenia? Czy taki stan w ogóle istnieje? Artystka jest blisko związana z naturą, staje się ona punktem wyjścia w jej sztuce, zaczątkiem narracji, przedstawia to dotychczasowa twórczość artystki.
Ekspozycje tworzące „Naturalny stan?” ujawniają zarazem poezję i grozę, mieszając obydwa pierwiastki w ten sposób, aby ukazać wielość możliwości odczytu. Język sztuki i przestrzeni, jednocześnie próbuje rozbudzić uśpione potrzeby człowieka, jego łączności z naturą, pramatką. Wystawa jest otwartym zagadnieniem. Artyści zastanawiają się nad kwestią natury, potrzebami człowieka, który nieodłącznie wpisany jest w cykle przemian, podlegając nie tylko prawom przyrody, ale również tym ustanowionym przez siebie. Wystawa „Naturalny stan?” ma jeszcze jedną wspólną cechę z miejscem – Parową Fabryką Cukrów – pyta się o pierwotny stan, fabryka zaś odpowiada, swoją historią. Tak jak wszystko w przyrodzie i ona ulega ciągłej ewolucji, jej funkcja po raz kolejny przekształci się, aby służyć nowym celom. Artyści stają się przewodnikami, prowadząc nas duktem swoich myśli, zadają pytania, ale nie oczekują odpowiedzi tu i teraz. Odpowiedź czasem może nie nadejść, nie jest niezbędna. Niezbędne są natomiast pytania i odbiorcy, którzy je zadają.
Anna Perczak