Wplątana we włosy dłoń, przymknięte powieki, palec włożony do ust. Czerwienie, fiolety, nasycone emocjami kolory pożądania i cielesności. Pełne zmysłowości plątaniny ciał na obrazach Pauliny Stasik mówią o wzajemnym dopełnianiu się i poszukiwaniach miłości. Przypominające kalie o wygiętych łodygach języki-obiekty, są z kolei studium rozczłonkowania ciała, w stadium przed zjednoczeniem.
W „Uczcie” Platona, której głównym tematem jest miłość, Arystofanes przytacza w swojej mowie mit o pierwszych ludziach. Byli oni czworonożnymi istotami noszącymi w sobie zarówno pierwiastki męskie, jak i żeńskie. Kiedy w swej zuchwałości zaczęli budować schody do nieba i zagrażać bogom, Zeus ukarał ich i poprzecinał na połowy. I od tej pory nieprzerwanie tęsknimy za tymi odciętymi połówkami i stale ich poszukujemy, odczuwając ich dojmujący brak.
W starożytności był piękny zwyczaj przecinania obrączek lub monet i darowania jednej ich części na pamiątkę przyjaciołom. Przechowywane z pokolenia na pokolenie połówki przedmiotów pozwalały rozpoznać się po latach potomkom ich właścicieli. Taki przedmiot nazywany był symbolem, to pierwotne znaczenie tego słowa. Przywołując ów mit Platon uważał, że każdy z nas nie jest człowiekiem, a symbolem właśnie, nieustająco szukającym uzupełniającego go drugiego symbolu. To pragnienie pełni, możliwej tylko poprzez dopełnienie, towarzyszy nam w naszych poszukiwaniach od zawsze. A szukamy miłości, bowiem przepełnia nas uczucie całkowitej niedoskonałości i tylko miłość potrafi uczynić nas na powrót kompletnymi.
Sztuka Pauliny Stasik to zmysłowe poszukiwanie doskonałości.
Oczy patrzące przenikliwie i bystro, wypatrujące zaginionego symbolu. Ciała płynące niczym w nurcie rzeki: te wszystkie ciała innych ludzi, przepływające przez nasze realne życie i w naszych marzeniach.
Tylko one dadzą nam poczucie „skończonej całości”.
Tylko z nimi nie jesteśmy symbolami, a kompletnymi istotami.
Agnieszka Gołębiewska
(materiały prasowe)