Od początku
…malować!
Oczywiście chciałabym zawsze coś zaczynać od nowa, licząc jednocześnie na ten dobry, wspaniały start, nawet jeśli to będzie obraz wielokrotnie przemalowywany. Jednocześnie chyba każdy z malarzy ma świadomość, że to, co się do tej pory namalowało, jest niewystarczające. Tworząc coś nowego, liczę na prawdziwą rewolucję w obrazie, choć często wtedy eksperymenty okazują się pomyłką, proces ewolucji to także trwanie, a nawet cofanie się w czasie.
W swoim ponad dwudziestoletnim doświadczeniu pracy twórczej utwierdziłam się w przekonaniu podobnym do tego, o którym niejednokrotnie pisał Józef Czapski: „im szybciej malarz umie się upokorzyć, ustalić znowu swoje rzeczywiste cofnięte miejsce, i z tego właśnie miejsca bez pośpiechu rozpocząć nową pracę - tym szybciej będzie w stanie wydobyć się ponad już raz osiągnięte rezultaty”.1 Czapski niejednokrotnie mówił o malowaniu opartym na własnej niedoskonałości, ułomności. Moja niedoskonałość rodzi we mnie chęć pracy, rozpoczynania od początku właśnie. Widząc niedostateczność wysiłków, ich małość zauważam jednocześnie kruchość i tymczasowość tych rzeczy, które już są .
Dobry obraz powinien wytrzymać „próbę czasu”, to dla mnie bardzo ważne. Jeśli nie wytrzymuje jej, po prostu „umiera”. Po jakimś czasie wiem, jakie popełniłam błędy, zaczynam więc od początku i zostawiam to nie do końca trafne rozwiązanie w obrazie poza sobą. Przekornie maluję tematy, które są ciągle dla mnie wyzwaniem. Takim tematem jest i był człowiek, którego wcześniej malowałam jako formę, symbol - znak, często pochylonego, złamanego, modlącego się bądź oczekującego na coś. Bliska jest mi myśl Herberta, że „trzeba mieć swoje tajemnice, swoje udręki, czy też swoje niezrealizowane tematy”2, w tym również niedobrze namalowane obrazy .
Kolejny trudny, wprost niemożliwy do wyczerpania temat - postać Matki. Temat zżyty ze mną od dzieciństwa. Od zobaczenia starych obrazów gdzieś na strychu, reprodukcji znanych mniej lub bardziej dzieł (Maryja otoczona aniołkami, archaniołami), poprzez późniejsze kłanianie się figurom w kaplicach. Przy takim temacie bacznie muszę uważać, by nie wpaść w epigońskie przedstawianie malowanej postaci. Obrazy Matek wryły się w moją pamięć, a „jeśli coś wryje się w pamięć, to w niej zostaje przez całe życie”3. Tak więc „od początku” patrzę na namalowane obrazy, od początku dodaję lub odejmuję w myśl klasycznej zasady.
Nie bać się rozpoczynać „od początku”, nawet jeśli to „nowe” będzie oceniane krytycznie.
Maluję, bo chcę!/Nie maluję, bo nie mam powodu/bądź go szukam.
Wyruszam w podróż.
Renata Zimnicka-Prabucka, Olsztynek-Wilcze Błota, 2019
1. W: Eric Karpeles, „Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza, przeł. Marek Fedyszak, Noir sur Blanc, Warszawa 2019, s. 199
2. Film o Zbigniewie Herbercie pt. „Obywatel poeta” Jerzego Zalewskiego https://www.youtube.com/watch?v=ds0AMMOaZ-Y.
3. Wiesław Myśliwski, „Ucho igielne”, Znak, Kraków, 2018
Renata Zimnicka-Prabucka urodziła się 1972 r. w Cerkiewniku. W 1999 r. uzyskała dyplom w dziedzinie malarstwa pod kierunkiem prof. Janusza Kaczmarskiego na Wydziale Artystycznym WSP w Olsztynie. Stypendystka miasta Olsztyna w roku 2001 i 2008. W 2006 r. uzyskała tytuł doktora na UMK w Toruniu. W 2013 r. tytuł doktora habilitowanego na ASP w Warszawie. Od 2015 r. pracuje w Instytucie Sztuk Pięknych na stanowisku profesora UWM. Autorka ponad 50 wystaw indywidualnych i uczestniczka kilkudziesięciu zbiorowych.