Galeria Miejska bwa w Bydgoszczy i Fundacja Czarny Karzeł zapraszają na wystawę „I am the monster” Philipa Ackermana, która odbywa się w ramach XII Międzynarodowego Festiwalu Oko Nigdy Nie Śpi 2025 Kujawsko-Pomorskie – IGRZYSKA.
Philip Akkerman maluje wyłącznie autoportrety. Po czterdziestu latach pracy są ich tysiące. Wszystkie mają podobny format i powstają niczym lustrzane odbicia autora: gdy ten siedzi naprzeciwko podobrazia, patrząc w oczy malowanej postaci. Nie posługuje się przy tym lustrem ani fotografią. Woli kierować się pamięcią i wyobraźnią. Czasem szybko decyduje, że obraz jest skończony. Częściej jednak eksperymentuje z wieloma warstwami laserunkowo kładzionych na deskę barwnych i rysunkowych planów, które subtelnie przeświecają jedne przez drugie, ale nie jak „sobota spod niedzieli”, tylko jak prawdziwy lokalny kolor rzeczy spod optycznego złudzenia. Odtwarza przy tym żmudne klasyczne techniki i etapy pracy dawnych mistrzów, które metodycznie studiuje od dekad. Zaczyna od rysunku na papierze, przez światłocieniowe en grisaille (czyli szary modelunek walorowy) po ostateczną organizację barwną obrazu. W ten sposób powstają wizerunki o imponujących cechach naturalistycznego podobieństwa, ale również obrazy, jak sam mówi, “szalone” – będące rezultatem impulsywnych decyzji lub czystego przypadku, gdy artysta wyciąga z kasety farby czy pigmenty na “chybił trafił”. Pomiędzy warstwami malatury, ze względów technicznych, mijają dni a czasem tygodnie. Efekt projektowany na mokro, nie sprawdza się gdy obraz wysycha, jednak artysta entuzjastycznie akceptuje te przypadki. „Jeśli zauważysz, że popełniłeś błąd, napraw go w następnym obrazie. W ten sposób ten, nad którym pracujesz, zachowa świeżość i lekkość” – powtarza często. Wyjaśnia to modus operandi artysty a także rygorystyczne samoograniczenie: do jednego tematu i formatu. Łatwiej dzięki temu o skupienie. Pozostając w ramie raz przyjętych założeń obserwować można zmienność tego co, choćby nie wiem jak gwałtowne i dotkliwe, przemija. Jeden obraz mieści za każdym razem całą stawkę malarskiego rozstrzygnięcia. Poza czystą radością eksperymentowania i przekornym podejmowaniem kolejnych prób rozwiązania tego samego równania z innym rezultatem, stoi za autoportretami Akkermana również szereg tyleż filozoficznych co bezpretensjonalnych uzasadnień.
Jego idolami są renesansowi mistrzowie malarstwa tablicowego, ekspresjoniści, Van Eyck, Van Gogh, Otto Dix ale też Bob Ross, telewizyjny nauczyciel malarstwa i autor wyzwalającej maksymy: „Pamiętaj, to twój obraz i możesz zrobić z nim, co chcesz”. Wybór sztuki to dla Akkermana wybór radykalnej wolności. Jak mówi: „z obrazu nie musisz tłumaczyć się przed nikim, nawet przed sobą. Sztuka nie ma powinności. Artysta nie musi realizować żadnych celów, może być posłuszny wyłącznie odczuwanym impulsom”. A jednak, kładąc ostatnie pociągnięcia farby, ma tremę. Dlaczego? Jako wytrwały czytelnik Schopenhauera wie, że ostatecznie przez całe życie konstruujemy światy na podobieństwo swoich własnych wyobrażeń. W tym sensie jednak każdy jest naszym autoportretem i każdy jakoś o nas świadczy.
Anna Mituś
Philip Akkerman debiutował w latach 80. Jego obrazy znajdują się w kolekcjach: Museum Boijmans Van Beuningen Rotterdam, Centraal Museum Utrecht, Drents Museum Assen, Ferens Art Gallery Hull, Kunstmuseum Den Haag, Herzog Anton Ulrich Museum Braunschweig, Hirshhorn Museum Washington DC, Museum Arnhem, Museum More Gorssel, Museum Voorlinden Wassenaar, New Walk Museum & Art Gallery Leicester, Rijksmuseum Amsterdam, Schunck Museum Heerlen, Stedelijk Museum Amsterdam, Teylers Museum Haarlem, Today Art Museum Beijing.
Kurator wystawy – Robert Kuśmirowski
koordynacja – Tomasz Zieliński