„Mail art” brzmi jak zaklęcie, już w samej swej nazwie zdaje się skrywać jakąś tajemnicę, sugerować intrygę. To coś nie do końca przynależnego codzienności, a jednak z niej wypływającego; coś z pozoru przeciętnego, zwyczajnego, ale wzbogaconego o pierwiastek artyzmu.
Wszak to idea łączenia, wiązania, wreszcie: sieciowania legła u podstaw nurtu, który w dwie dekady po zakończeniu II wojny światowej zaczął kiełkować na podglebiu sztuki konceptualnej, pielęgnowany i rozwijany przez środowiska utożsamiające się z ruchem międzynarodowej neoawangardy. “Mail art” do pewnego stopnia sakralizował codzienność, przemieszczając tworzące ją elementy w horyzont estetycznych zainteresowań. W przypadku sztuki poczty takim „codziennym-niecodziennym” tematem stał się fenomen komunikacji – umiejętność porozumiewania się, dialogu, dzielenia informacjami, a zatem coś uniwersalnego, a zarazem osobistego, czasem wręcz intymnego, przynależnego każdemu z nas. „Stałe zmienne” pozostały identyczne: nadal liczyła się relacja nadawca — odbiorca oraz komunikat, stanowiący istotę całego zjawiska. Wizyta na poczcie, nadanie i odbiór przesyłki, a następnie oczekiwanie na odpowiedź – potraktowane zostały w tym przypadku jako elementy happeningu, który niezauważenie wkradał się w biurokratyczną machinę instytucji poczty. Była to zatem forma gry (z) codziennością, ale też z ustrojem, z reżimem (co szczególnie zauważalne w przypadku mail-artowców działających po wschodniej stronie „żelaznej kurtyny”); gry balansującej na granicy drwiny.
Mail-artyści przełamywali wszechobecną szarzyznę i szablonowość epoki nie tylko osobliwą formą swojej twórczości, ale i „graniem na nosie” władzy. Niejednokrotnie zresztą spotykały ich z tej przyczyny przykre konsekwencje, gdy osobliwe pakunki i przesyłki wzbudzały podejrzliwość bezpieki. „Wszelkie prywatne druki były uznawane za wrogie ulotki, a sieć (…) mogła być jedynie szpiegowska” – tłumaczył po latach Paweł Petasz, należący do mail-artystycznego świata grafik, malarz i plastyk, przez większą część życia związany z Elblągiem i tutejszą Galerią EL. To w dużej mierze o nim opowiada nasza wystawa. Właśnie dzięki Pawłowi Petaszowi miasto, położone nieco na uboczu Pomorza, na skraju Żuław Wiślanych, stało się w latach 70. jednym z ośrodków kiełkującej sieci art-poczty, łączącej pokrewne, często regionalne instytucje kultury, a także prywatne adresy zaangażowanych w ruch artystów i artystek z całego świata.
Paweł Petasz, jak wynika z opowieści tych, którzy go znali: człowiek-tajemnica, z natury skryty i introwertywny – wydaje się, że możliwość ekspresji odnalazł właśnie w sztuce poczty. Rodowity kaliszanin, do Elbląga trafił w 1975 roku i to wówczas zaczął pełnić funkcję kierownika Galerii EL. Sprawował ją stosunkowo krótko – dwa lata. Był to jednak czas intensywnych działań konceptualnych, zapoczątkowanych jeszcze przez jego poprzednika – współzałożyciela instytucji, Gerarda Bluma Kwiatkowskiego.
Paweł Petasz otworzył jednak zupełnie nowy rozdział w historii tego miejsca, roztaczając nieznaną tu nikomu wcześniej perspektywę. Wysyłana przez niego art-poczta, mimo obowiązującej cenzury, dryfowała ponad granicami, a nadawane z Elbląga przesyłki docierały nawet do Ameryki Łacińskiej i Stanów Zjednoczonych. Nie sposób nie dostrzec w tych działaniach rebelianckiej natury, zaś fakt, że część owej twórczości obfitowała w pacyfistyczne hasła, w ówczesnym klimacie geopolitycznym dodatkowo akcentowało jej „wywrotowy” charakter. Można powiedzieć, że na długo przed nadejściem epoki rozbijania „wielkich narracji”, mail art do pewnego stopnia kreował przestrzeń dla opowiadania mikrohistorii, nie tylko znosząc sankcje narzucane przez ustrój, ale też kwestionując społeczne normy. Podobnie niewpisującym się w ramy społeczeństwa był sam ich autor, Paweł Petasz: wizjoner, cichy kontestator i postać nietuzinkowa nawet na tle środowiska artystycznego. Przypominając jego osobę w ramach wystawy poświęconej sztuce poczty, składamy hołd skromnemu, stroniącemu od rozgłosu człowiekowi. Opowiadając o dziedzictwie artysty, posługujemy się tym samym sposobem komunikacji, który jemu pozostał najbliższy.
Kompozycję wystawy tworzą materiały archiwalne z zasobów Galerii EL oraz prywatne zbiory kolekcjonerów i rodziny Pawła Petasza, a także artystów, jego przyjaciół pozostających z nim w „twórczej międzynarodowej korespondencji”. Do naszej wystawowej narracji “wplatamy” również prace współczesnych artystów i artystek, którzy odpowiedzieli na nasz OPEN CALL i przesłali do nas swoje prace i weszli w twórczy (pocztowy) dialog z twórczością Pawła Petasza. Jak głosi jedno z haseł innego open call’a sprzed kilku dekad: “𝑻𝒊𝒎𝒆 𝒊𝒔 𝒏𝒐𝒕 𝒍𝒊𝒏𝒆𝒂𝒓, 𝒂𝒏𝒅 𝒏𝒆𝒊𝒕𝒉𝒆𝒓 𝒊𝒔 𝒎𝒂𝒊𝒍 𝒂𝒓𝒕”, stąd podjęcie tego zadania, które jest próbą odpowiedzenia sobie też na pytanie – czy we współczesnym świecie, w dobie internetu, szybkiej mobilności, nowych mediów i technologii, “sztuka poczty” ma szansę ponownie zaistnieć?
Zespół kuratorski: Emilia Orzechowska, Maciej Bychowski, Mateusz Florczak