Na ścianie w pracowni Patryka Paliwody wisi niedokończony obraz. Łatwo go przeoczyć pośród innych okazałości malarskiego atelier, bo małe płócienko ukryte jest w narożniku. Układ przypomina tym samym inny, znany z historii sztuki, kiedy na styku dwóch ścian, wzorem świętych ikon ze Wschodu zawisł Czarny kwadrat na białym tle Malewicza. Byłaby to naprawdę cenna referencja, zwłaszcza, że Paliwoda czerpie z suprematyzmu. W tym wypadku, jest to jednak zupełne odwrócenie malewiczowskich idei. Czarna farba została z siłą wciśnięta w podobrazie i ułożyła się w kształt głowy prezentowanej en face. Artysta namalował ją gdy, jak stwierdził - w życiu wiodło się szczególnie kiepsko. Rzeczywiście, jest to obraz, który może wywołać dreszcze.
W sztuce przetrwania głównym celem jest przygotowywanie do sytuacji skrajnych. Ważnym staje się dobór narzędzi i twórcze wykorzystanie posiadanych umiejętności. W końcu od nich zależy, czy przeżyjesz, lub nie. U Patryka Paliwody takim narzędziem przetrwania okazał się talent plastyczny. Odciążał umysł i pomagał zjednać ludzi, czasem też coś zarobić. Wydarzyło się tak, gdy artysta, jeszcze jako nastolatek, zdecydował o ucieczce z przemocowego domu. Każdy następny krok w tej historii, zdaje się wyczynem. Były nim między innymi studia w Akademii Sztuk Pięknych imienia Strzemińskiego. Można stwierdzić przekornie, że tam sztuka przetrwania zmieszała się z tradycją miejscowej, łódzkiej awangardy. Ta mikstura stała się sensem twórczości Paliwody, który skupia się na wymyślaniu coraz to innych reguł jak obchodzić się z malarstwem. Studia nad kompozycją umożliwiły artyście konceptualizację obrazu, łącznie z technologią towarzyszącą wykonaniu. Począwszy od czerni i eliminacji innych barw, dalej przez media malarskie, na jakości podłoża kończąc. Paliwoda regularnie zestawia z sobą dwie wartości. Jedną jest surowa, lniana tkanina, drugą czerń. Obie stanowią fundament, który artysta opracowuje zmieniając ciepłotę, tonaż, faktury i charakter. Delikatne zabiegi służą określeniu relacji między polami czerni i naturalnego, lnianego płótna są przedmiotem aktualnych rozważań artysty. Każda z jego kompozycji zdaje się zawierać ścierające z sobą formy. Odróżnienia linii od kreski, punktu od kropki.
Artysta każdy swój materiał traktuje prawie po rzeźbiarsku. Łączy blejtramy w architektony. W farbie żłobi reliefy, duktem pędzla nadaje jej kierunek. W rezultacie malatura na każdym, pojedynczym obrazie przedstawia odrębny charakter. Zyskuje przestrzenność. Dotyczy to zwłaszcza czerni. Tę z wyobrażenia artysty łatwiej byłoby przedstawić ją pojęciem le sable, które w słowniku heraldyki francuskiej stosowane jest do odróżnienia zwykłej, płaskiej czerni od głębokiej i dodatkowo uszlachetnionej. Na przykład połyskującej, miękkiej czerni zwierzęcego futra.
Być może jest to fortunny opis plastyki Paliwody. Czerń na obrazach to więcej niż barwa. Tak jak wspomniane futro zdaje się przestrzenna, miękka, chromatyczna. To materia, która w dłoniach artysty jest podatna na układanie i ukierunkowywanie. Tak samo jak czarne włosie mieni się w świetle, skrzy. Jest zupełnie inna, niż niepokojąca smoła z opisanego na początku obrazu w narożniku pracowni. Z resztą malarstwo Patryka Paliwody od dawna nie pełni już roli terapeutyzującej, to nie bezradny, emocjonalny ekshibicjonizm. Przeciwnie. W tym wypadku malarstwo jest manifestacją zaradności i sprawstwa, do których po długiej drodze doszedł jako artysta i chłopak z Łodzi.
Patryk Paliwoda ur. 1989, Łodzi Artysta wizualny. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi. Mieszka i pracuje w Warszawie.
Zajmuje się malarstwem i rysunkiem.
Podstawą rozważań artysty jest kompozycja obrazu, a także sens zastosowanych materiałów i technologii. Znalezienie dla nich uzasadnienia, łączy się z namysłem nad formą wizualną. Dlatego obraz jest narzędziem, obiektem praktycznym, w którym artysta skupia intelektualny wysiłek by radzić sobie z emocjami, realizować marzenia, a także komunikować z innymi.