Trzon projektu Nicolasa Grospierre’a Król Olch stanowi cykl 19 fotografii dokumentujących ścięcie okazałej olchy oraz jej drogę przez tartak do ramiarza. Każda z fotografii jest oprawiona w drewno, którego pozyskanie ukazano. Pracę uzupełniają odręczne oświadczenie artysty, w którym deklaruje on nabycie drzewa celem ścięcia dla potrzeb stworzenia dzieła sztuki, oraz zarejestrowaną w formie wideo chwilę, w której twórca czule dotyka dłońmi pnia tuż przed uruchomieniem piły mechanicznej przez drwala.
Grospierre’owski Król Olch odbiega od utrwalonego w literaturze wyobrażenia. Wywodzący się z duńskiej kultury ludowej Eller-Konge był królem elfów, który wabił dzieci w lesie i pozbawiał je życia. Mit o złym leśnym władcy zainspirował niemieckich romantyków – najpierw Johanna Gottfrieda Herdera, a następnie Johanna Wolfganga Goethego, który swoją balladą Erlkönig, do której muzykę napisał Franz Schubert, przyczynił się do spopularyzowania podania. Król Olch, który jest majestatycznym drzewem o rozłożystej koronie, a nie elfem chcącym zwodzić, wydaje się trafniejszym kandydatem do uhonorowania tą tytulaturą.
W bajce Joatama z Księgi Sędziów drzewa wybierały spośród siebie zwierzchnika, którego zadaniem będzie rzucanie cienia izapewnienie w ten sposób miejsca wytchnienia. Olchy rosną w pobliżu wody, więc ten, kto znalazł pod nią ochronę przed słońcem, mógł również ugasić pragnienie. Król Olch stoi samotnie pośrodku pola niczym starożytne święte drzewo – Grecy dokonując wycinki lasu zawsze zostawiali jedno drzewo, które poświęcali Artemidzie. Król Olch oparł się porywistym wiatrom i burzom. Nie obalił go piorun. Zrobiła to dopiero piła w ludzkich rękach. Artysta poczuł, że musi dokonać swoistego aktu pożegnania i podziękowania zarazem. Skąd ta potrzeba ukojenia sumienia? Z jednej strony wielkoskalowe pozyskiwanie drewna jest normalnym sposobem użytkowania lasu, lecz ścięcie tego konkretnego drzewa ma w sobie coś ze świętokradztwa, gestu Erysichtona, a nawet zbrodni królobójstwa. Być może wyeksponowanie procedury zakupu i woli ścięcia drzewa wyłącznie dla sztuki powodują, że oglądającemu rozstanie Nicolasa Grospierre’a z Królem Olch towarzyszą podobne emocje jak widzowi pożegnania Katarzyny Kozyry z klaczą przed uśpieniem zwierzęcia. Zestawienie to w pierwszej chwili wydaje się zbyt śmiałe, lecz naprawdę jest świadectwem poszerzania się granic wrażliwości w sztuce.
Artysta nadając drzewu miano Króla Olch, podkreślił jego dostojeństwo, jednak swoim aktem twórczym zrównał siebie z Tournierowskim królem olch i postacią Abla Tiffauges, określaną w języku francuskim „ogre”, czyli bestią, która jest czymś pomiędzy olbrzymem-ludojadem a wilkołakiem. Jak „ogre” pożera coś, co kocha, bo dziwna perwersyjna miłość każe mu łączyć kochane ze swoim ciałem, tak Nicolas Grospierre ścina drzewo zzachwytu nad nim, aby uwiecznić je w dziele sztuki, w którym jest ono obecne w dwójnasób – poprzez reprodukcję wizerunku oraz drewno ramy.
Nicolas Grospierre mierząc się z romantyczną tajemnicą Króla Olch, stworzył zupełnie nową redakcję tematu, która jest przede wszystkim działaniem demaskatorskim względem radykalnego podejścia do postulatów zrównoważonego rozwoju. Artysta obnaża nieuchronność wykorzystywania zasobów i eksploatacji świata przyrody w kontekście codziennego funkcjonowania. W końcu drzewa musiały być ścięte, żeby wyprodukować ramy dla obrazów, a także by pozyskać papier, na którym wydrukowane są te słowa.
Kurator: Robert Domżalski