Instalacja site-specific Nelly Agassi jest zainspirowana genezą nazwy ulicy Foksal, od której wywodzi się nazwa galerii. Artystka bada biografię miejsca, od Vauxhall, XVIII-wiecznego ogrodu przyjemności, do galerii Foksal i historii związanej z nią awangardy artystycznej.
Agassi sięga do 1776 roku, w którym bankier Fryderyk Kabryt i królewski kamerdyner Franciszek Ryx na ówczesnych przedmieściach Warszawy założyli Foksal – przestrzeń rozrywek dla wyższych sfer wzorowaną na Vauxhall, londyńskim ogrodzie przyjemności. Wsłuchuje się w echa tamtejszych zabaw: koncertów, nocnych iluminacji, pokazów fajerwerków, pierwszych lotów balonem czy bali organizowanych przez Jerzego Marcina Lubomirskiego, „księcia bandytę”, wodzireja ówczesnej Warszawy.
Zagląda do Elizeum, podziemnej rotundy „dla przyjaciół i pięknych Pań” w pobliskim ogrodzie sentymentalnym księcia Kazimierza Poniatowskiego (dziś park Na Książęcem). Przeznaczona na spotkania towarzyskie i ucztowanie budziła zachwyt bogato wyposażonymi wnętrzami. Brytyjski podróżnik William Coxe wspominał malowidła al fresco, kolumny ze sztucznego marmuru, wygodne kanapy, a także wypełniające przestrzeń dźwięki niewidzialnej orkiestry czy stoły nakrywane „tak wspaniale i tak błyskawicznie, iż odnieśliśmy wrażenie, że dzieją się jakieś cuda”.
W końcu artystka nawiązuje do roku 1966, gdy w pomieszczeniu po bibliotece Pracowni Sztuk Plastycznych w oficynie Pałacu Zamoyskich została otwarta Galeria Foksal. We „Wprowadzeniu do ogólnej Teorii Miejsca” jej twórcy bronili autonomii sztuki wobec otaczającej ich rzeczywistości. Opisywane przez nich miejsce – wystawa, galeria, przestrzeń tworzenia i doświadczania sztuki – „jest nagłą wyrwą w utylitarnym pojmowaniu świata. Miejsce powstaje z zawieszenia wszystkich praw obowiązujących w świecie”. Alternatywna wobec PRL-owskiej rzeczywistość uwidaczniała się na wystawach, wernisażach i spotkaniach towarzyskich czy słynnym balu w Zalesiu. Scenografia wykonana przez Edwarda Krasińskiego w tamtejszym ogrodzie nawiązywała do Kukanii, krainy lenistwa i szczęśliwości z obrazów Pietera Bruegela Starszego, i na czas zabawy wyłączała uczestników z trudnej rzeczywistości 1968 roku.
Agassi nie jest archiwistką. „Rzeźbi” w biografii miejsca jak w materiale, wydobywa interesujące ją wątki, odwraca znaczenia. W jej pracach fakty splatają się z fikcją, historia z fantazją. Artystka czyta miejsce intuicyjnie, filtruje przez siebie, buduje osobisty stosunek do jego przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Wypełnia przestrzeń galerii przeskalowanymi kolażami – niekiedy groteskowymi połączeniami kobiecych postaci, ciał zwierząt, roślin i mebli. Zbudowany z nich ogród jest przyjemny, a zarazem bizarny, niepokojący. To ujarzmiona natura, która w każdej chwili może wymknąć się spod kontroli i ujawnić swoją mroczną stronę. Część kolaży ma formy bliskie ogrodowym follies – strukturom spotykanym w XVIII-wiecznych ogrodach, takich jak Elizeum czy nieistniejące już sztuczna grota, minaret, pawilon chiński i domek Imama w ogrodzie Na Książęcem. W ich nazwie zawarte jest szaleństwo.
Kolaże, które Agassi wykorzystuje od kilku lat do pracy z „biografią miejsca”, powstają z archiwalnych ilustracji. Początkowo niewielkie, od ostatnich wystaw monumentalizowane, pozwalają artystce tworzyć alternatywną rzeczywistość: wplatać w dominująco męski świat postacie kobiet, grać z narosłymi wokół miejsca mitami, wywracać porządek, wydobywać to, co, jak sama mówi, zwykle zamiatane jest pod dywan.
Istotne dla pracy nad Ogrodem przyjemności były znalezione przez Agassi w archiwum Galerii Foksal fotografie wystawy Krasińskiego z 1985 roku. W tej niemal zapomnianej wystawie galeria została wypełniona drzewami zbudowanymi ze ściętych gałęzi brzozy, a jej ściany pokryte fototapetą przedstawiającą las. W tej sztucznej, wprowadzonej do wnętrza naturze Krasiński wyciął poziomy pasek – negatyw taśmy Scotch Blue, którą naklejał w przestrzeni poza galerią. Wycinając fragment fototapety i burząc stworzoną iluzję, uwidaczniał granicę między sztuką a rzeczywistością. Agassi nie powtarza wprost jego gestu. Wita i żegna widzów Ogrodu przyjemności neonową formą, która niczym głowa Meduzy czy rzeźba o apotropaicznej, ochronnej funkcji podkreśla granicę między dwoma światami. Przez swoją splątaną strukturę odnosi się też do złożoności współczesnych interpretacji spuścizny awangardowej galerii.