Ostatni powiew wakacji. Bergmannkiez tętni życiem. Ogródki restauracyjne wypełnione po brzegi, menu nadal letnie, ale na brukowanych uliczkach piętrzą się już spadające liście. Pomiędzy jednym z najstarszych cmentarzy, rzędem knajp, zdesakralizowanym kościołem Passionskirche i lokalnym pchlim targiem, w sercu berlińskiego kulturowego tygla, przy Bergmannstraße 32 znajdziemy Galerię Mihkela Muskara. Wrzesień upłynie tu pod znakiem egzystencjalnych refleksji polskiego malarza - Mateusza Tymkowskiego.
TO TYLKO ZARYS...
Wystawa sprawia wrażenie podróży przez ludzkie emocje i stany umysłu. Prace w nurcie ekspresjonizmu i malarstwa figuratywnego zatrzymują nas w momencie, w którym forma ulega rozpadowi, a kolor staje się nośnikiem emocji. Postacie na obrazach Tymowskiego to jedynie zarysy – subtelne kontury, które popychają widza w wielowymiarowy świat, wykraczający poza fizyczną obecność. Psychologiczne portrety nie reprezentują konkretnych osób ani działań, ale raczej „zarysy uczuć w kontekście sytuacji”.
“Te obrazy są chyba o nas wszystkich, a raczej jak widzę tutaj wszystkich ja. O relacjach. O tym jak postrzegam przestrzeń bycia.” - tak o przedstawionym cyklu prac mówi sam malarz. Lakoniczne stwierdzenie pozostawia widzowi interpretację płótna i i skłania do pytań, które od wieków towarzyszą nam jako gatunkowi ludzkiemu - Kim jesteśmy? Co nami kieruje? Co kryje się pod widzialną formą tu i teraz?
POSTAPOKALIPSA?
“Jeśli przełożymy przesłanie autora na poziom społeczny, to jest to dowód na świat po końcu świata. Postapokalipsa. Bezimienne i pozbawione twarzy postacie Tymkowskiego są często nagie. Właściwie ubrania nie są im potrzebne w rzeczywistości, którą kreuje artysta. Jednak w Berlinie to podkreślenie nabiera dodatkowego znaczenia, wchodząc w komunikację z ikonicznymi aspektami nagości w sztuce (i życiu) XX wieku w aspekcie jej deseksualizacji.” - tak wystawę skomentował Jewgienij Ermolin - krytyk sztuki, historyk kultury i wykładowca na Wolnym Uniwersytecie Moskiewskim.
TRASA: CIECHANÓW-BERLIN
Mateusz Tymkowski pochodzi z Ciechanowa, w którym mieszka i tworzy. Absolwent ASP im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu. Jak sam mówi - tworzy, bo musi i inaczej nie potrafi. Malarstwo jest esencją, źródłem wewnętrznej równowagi, która wymaga nieustannego balansowania między obowiązkami zawodowymi, a potrzebą ekspresji. Jak logistyk z niewielkiego mazowieckiego miasta trafił na ulice Berlina?
“Intuicja - to ona podpowiada mi twórczość których artystów prezentować w galerii. W tym przypadku pomogły też nieco social media - Instagram zasugerował mi jeden z postów Mateusza. Otworzyłem jego profil, który ze mną rezownował. Kliknąłem „obserwuj” i odtąd byłem świadkiem jego rozwoju artystycznego i kierunku, w którym zmierzał. W końcu napisałem i zaproponowałem współpracę. Dla mnie bardzo ważne jest poznanie artysty. I choć w naszej pierwszej rozmowie on-line Mateusz (jak zwykle) nie był szczególnie rozmowny, to jednak odniosłem wrażenie, że jego sztuka była szczera.
Choć jego prace mogą wydawać się smutne, dla mnie są także opowieścią o spokoju, o chwilach bliskiego kontaktu z samym sobą. Myślę, że decydującym czynnikiem było to połączenie – moja osobista reakcja, dostrzeżenie jego potencjału i poczucie, że te prace zostaną dobrze przyjęte w Berlinie.” - Mihkeal Muskar, właściciel galerii.