Utopijne kolaże Mateusza Szczypińskiego wywołują uczucie déjà vu – zawieszony w przestrzeni kosmicznej miejski pejzaż jest dziwnie znajomy. Artysta dekonstruuje logikę dziejów w celu powołania do życia ich alternatywnych czy potencjalnych modeli.
W moich pracach odwołuję się do tematów związanych z pamięcią i jej wpływem na teraźniejszość. Szczególnie akcentowane są w nich kwestie ciągłego odciskania się w ludziach wspomnień, które «zarastają» ich i przy pomocy których tkają swoje wewnętrzne, intymne azyle.
Mateusz Szczypiński
To działanie przypomina warburgiańskie poszukiwanie świadectw obrazowych, będących nośnikami śladów pamięciowych, przywoływanych dzięki utrwalonym wyobrażeniom i dążących do uchwycenia ludzkiej mentalności. Dystopia, którą kreuje w kolażach Mateusz Szczypiński, nie jest apokaliptycznym światem popadającym w ruinę, przeciwnie – niebezpiecznie mnoży się i nawarstwia. Kolejne kolaże to jego alternatywne wizje. Nielinearność i ahistoryczność tych przedstawień utrudnia nadanie im kontekstu, zatraca się poczucie czasu. Podobnie dzisiaj – życie przed pandemią wydaje się niezwykle odległe, choć nie minął nawet rok, czas się jakby rozciągnął.
Narracja toczy się na różnych poziomach – to gra symultanicznych, osobnych, ale zależnych od siebie scen w określonych ramach społecznych. Ich swobodne połączenie daje efekt dadaistycznego kolażu, przepełnionego absurdem i humorem. Wzrok odbiorcy, niczym u flanera, błądzi po architektonicznym labiryncie w poszukiwaniu życia pomiędzy. Metropolia przytłacza skalą, przedstawione postaci wydają się zakleszczone w przestrzeniach miejskich. Doświadczenie zamknięcia w czterech ścianach podczas lockdownu w pewnym sensie pozwala nam się z tym utożsamić, a obecne w kolażach wątki medyczne i wrażenie chaosu informacyjnego przywodzą na myśl naszą teraźniejszość.