W latach pięćdziesiątych, jak i w późniejszych dekadach XX w. design pełnił funkcję bodźcową, rozbudzając marzenia klasy średniej. Wykorzystany był jako symbol wiary w lepsze jutro oraz narzędzie pomagające budować społeczne utopie. Aktualnie mamy tysiące wzorów oprawek do okularów, suszarek, metod oświetlenia jak również setki targów meblowych każdego roku. Czy którykolwiek z tam prezentowanych projektów ma szansę stać się ikonicznym? Czy nie dotarliśmy do punktu, w którym nie jesteśmy już w stanie ugruntować żadnego wzoru w kulturze? Ta niemożliwość oryginalności i innowacyjności przeczy emancypacyjnej mocy przedmiotu, który onegdaj patronował „rewolucji życia codziennego”. Obecnie w swej globalnej akumulacji rzeczy sprawiają nie tylko to, że ich nie dostrzegamy, ale również powodują – jakby napisał Byung-Chul Han – ich transparentność, która wyzbywa przedmioty znaczeniowej intensywności. W swej masie krytycznej zyskały za to nowy atrybut – wzbudzają w nas poczucie winy. Zawstydzając swoją obecnością, wręcz podważając sens naszego z nimi współistnienia. To krytyczne zaangażowanie rzeczy jest treścią wystawy „2025”. Choć data nieco wybiega w przyszłość, zdaje się ona współcześnie jedynie rozciągniętą teraźniejszością, nie przynosząc wizji wyzwolenia od niepokojących scenariuszy.
Prezentowane na wystawie prace pochodzą z cyklu „Recycled Empire”, którego tytuł przywołuje majestatyczny styl początku XIX w. ale ukrywa też w sobie dystopijne myślenie Mateusza Pęka. Jest wytrychem „aby kwestionować idee wartościowania sztuki według jej ekologicznego potencjału. W ramach tej praktyki poddawane są rewizji warunki kulturowej i artystycznej produkcji, niemogącej się obyć bez materialnego komponentu”1.
Ekspozycja zawiera obiekty lokujące się pomiędzy ideą designu krytycznego a dziełami sztuki krytycznej. Z jednej strony wabią one cytatami z klasyki wzornictwa z jej połyskliwością i wymuskaną stylistyką, z drugiej odtrącają toksyczną materialnością, wręcz kancerogennym niebezpieczeństwem. Artysta wikła do swojej twórczości całą gamę plastików, koks będący efektem rafinacji ropy, jego spalanie jak i sam efekt ciepła generowany przez obecną na wystawie suszarkę do paznokci.
Przyszłość w diagnozie artysty, nie przynosi wyzwolenia a jedynie intensywniejsze z przedmiotami splątanie – to nasza tragiczna symbioza. Ich los, nawet jeśli jest przez nas ignorowany, nieuchronnie wpływa na nasze dalsze w świecie z nimi funkcjonowanie – nie myląc go z funkcjonalizmem.
-fragment tekstu Magdaleny Cichockiej
Mateusz Pęk (ur. 1978) studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku oraz Instytucie Sztuk Wizualnych w Orleanie. W 2002 roku obronił dyplom w pracowni intermedialnej profesora Witosława Czerwonki, a w 2019 uzyskał tytuł doktora sztuki. Obecnie pracuje na stanowisku adiunkta Wydziału Malarstwa swej macierzystej uczelni. W twórczości wykorzystuje takie media, jak: instalacja, obiekt, wideo oraz grafika użytkowa. Był jednym z pierwszych artystów w Polsce, który badał wpływ gier i platform internetowych na kulturę masową.
Jego prace prezentowane były na licznych wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju oraz za granicą m.in. w Chinach, Francji, Anglii, Niemczech, Grecji, znajdują się w kolekcji m.in. NOMUS, Muzeum Narodowe w Gdańsku oraz Muzeum Blekinge w Karlskronie.