Muzeum NS-Dokumentationszentrum w Monachium otwiera wystawę „Materializing. Contemporary art and the shoah in Poland”, która podejmuje temat Holocaustu oczami współczesnych polskich artystów. Wśród prac prezentowanych w byłej siedzibie NSDAP znajdzie się sześć „zanikających” portretów kobiet żydowskiego pochodzenia autorstwa Pawła Kowalewskiego. Jednak jak mówi artysta: „Dzieła sztuki nie znikają całkowicie, nawet jeśli ich materialna forma ulega rozpadowi. Stają się duchami pamięci, które w nas rezonują”.
Prezentowane na wystawie prace Pawła Kowalewskiego to cykl stworzonych w 2015 roku prac, który nosi tytuł Moc i piękno. Bardzo subiektywna historia polskich matek. Wcześniej,
w 2015 roku portrety były prezentowane w galerii The Artists House w Tel Awiwie oraz
w Muzeum Historii Fotografii w Krakowie w 2017 roku.
Wielkoformatowe prace powstały na podstawie fotografii archiwalnych z I połowy XX wieku. Przedstawiają kobiety żydowskiego pochodzenia, które przeżyły Holocaust. Wśród nich znajduje się również portret matki artysty, Zofii Jastrzębskiej-Kowalewskiej, która brała udział w Powstaniu Warszawskim.
Znikające portrety
Z portretów patrzą lekko uśmiechnięte, młode, piękne kobiety. W momencie, w którym robiono im zdjęcia, nie wiedziały, że wkrótce świat, który znają, się skończy. Miały marzenia i plany na przyszłość, które zniszczyła wojna i rozkwit dwóch totalitaryzmów. Przeszły traumy, które zostały w nich na całe życie, ale nie sprawiły, że straciły wiarę w człowieka.
- To projekt o kobietach i sile tych kobiet, dzięki którym świat przetrwał. Gwałcone, maltretowane, ranione, okaleczane, miały wiele powodów, by przekazywać ból pamięci dalej, pielęgnowały jednak w sobie pierwiastek dobroci i miłości. Mimo traumatycznych przeżyć stawały się czułymi, dobrymi matkami, żonami, kochankami. Jedne były bohaterkami barykad, a inne bohaterkami codzienności, które przetrwały i wróciły do codziennej normalności – mówi Paweł Kowalewski.
Prace zostały stworzone przy pomocy specjalnej farby, która z czasem wyblaknie, zamieniając portrety w abstrakcyjne cienie. Pozostaną tylko te ślady oraz historie z wojennych losów bohaterek, które towarzyszą zdjęciom. To komentarz artysty do ludzkiej tendencji zapominania, braku szacunku lub wręcz pogardy dla historii, którą artysta postrzega jako niezwykle groźną. Każdy, kto posiada portret - niezależnie czy jest to muzeum czy osoba prywatna - sam decyduje o momencie powstrzymania procesu znikania poprzez nałożenie na prace szyby anty-UV.
- Dzieła sztuki nie znikają całkowicie. Stają się duchami pamięci, które pozostają w nas – komentuje Kowalewski.
Przejmujące projekty
W NS - Dokumentationszentrum w Monachium będzie można zobaczyć również prace Zuzanny Hertzberg, Elżbiety Janickiej, Wojciecha Wilczyka, Agnieszki Mastalerz, Natalii Romik, Wilhelma Sasnala, Zofii Waślickiej i Artura Żmijewskiego.
Przedmiotem instalacji wideo-fotograficznej Artura Żmijewskiego oraz Zofii Waślickiej-Żmijewskiej są przedmioty wydobyte z ziemi na terenie getta warszawskiego, podczas prac archeologicznych, znaleziono liczne obiekty codziennego użytku, dla których właścicieli świat jaki znali, nagle się skończył. Rzeczy urastają do rangi wspomnienia o ich właścicielach. Artyści w przejmującym projekcie przenoszą je w konteksty współczesne, dają im drugie życie.
Zmaterializowanej, dojmującej pustki po Zagładzie można doświadczyć oglądając obiekty Natalii Romik, która zbadała i utrwaliła kryjówki Żydów. Zmaterializowała je i przeniosła do współczesności w postaci rzeźb. Prezentowana praca jest częścią większego cyklu zatytułowanego Hideouts. Architektura przetrwania (2022). To rezultatu dogłębnych badań nad kryjówkami, w których Żydzi chronili się podczas II wojny światowej w Polsce i w Ukrainie. Artystka szukała takich miejsc, odwiedzała je i dokumentowała, wchodząc w fizyczny kontakt z często klaustrofobicznymi przestrzeniami ukrycia.
Wilhelm Sasnal w bardziej tradycyjnym medium malarskim pokaże serię obrazów odwołujących się do Holokaustu w sposób bezpośredni lub bardziej aluzyjny. To typowe dla twórczości artysty, który często posługuje się obrazami osadzonymi w zbiorowej pamięci. Największa praca, o wymiarach 200 x 280 cm, pochodzi z sekwencji obrazów opartej na fotografiach wykonanych z samochodu przejeżdżającego obok muzeum pamięci obozu koncentracyjnego Auschwitz. Artysta wykonał te otrzeźwiające zdjęcia wracając z żoną z noworocznej imprezy w innym mieście.
Artyści jak historycy i archeolodzy
Choć media i sposoby, w jakie twórcy odnoszą się do tematu wystawy będą różnorodne, to jak mówi Piotr Rypson, historyk i krytyk sztuki, literaturoznawca, oraz jeden z kuratorów wystawy „Łączy je metoda pracy artystów, w której ukształtowanie struktury i nadanie formy dziełu jest poprzedzone wnikliwym badaniem tematu”.
- Można powiedzieć, że artysta/ka wkracza w obszar pracy historyka lub archeologa, lecz dla publikacji wyników korzysta z całkiem innego instrumentarium, cechującym się wysokim stopniem sprawczości. Większość dzieł operuje właśnie tytułową funkcją materializacji. Zamiast symbolizować lub stosować metafory, odnoszą się one do konkretyzacji różnego typu” – wyjaśnia Piotr Rypson
Wystawa jest wyjątkową okazją do zapoznania się z tymi próbami materializacji oraz sztuką uznanych polskich artystów i artystek, ale także do pielęgnowania pamięci.
„Gdy nie wystarcza słów, sięgamy po próby materializacji. Aby pamięć nie całkiem się zatarła” - mówi Rypson.
Symboliczna jest także lokalizacja muzeum NS - Dokumentationszentrum, które znajduje się w miejscu dawnej siedziby partii nazistowskiej, odgrywającej ważną rolę podczas powstania partii i wdrażania nazizmu.
Kuratorami wystawy są Piotr Rypson, Anna Straetmans i Mirjam Zadoff.