Nie przejmuj się kochaniutka. Brzydko wtedy wyglądasz, a taka ładna dziewczyna. Ubierz się lepiej, ten kolor chyba cię postarza. I pamiętaj, bądź niezależna i zarabiaj na siebie. Oj nie, teraz to już zbyt erotycznie, jak jakaś lambadziara. Jeżeli będziesz panią od plastyki, to nikt nie będzie traktować cię jak artystkę.
A wiesz, że córka znajomej to pracuje w zawodzie? I ma już mieszkanie. Pomaluj te paznokcie, takie obdrapane. Kiedy planujesz mieć dzieci? Mieszkanie było takie brudne. Może musisz trochę więcej pracować. Ale jak to nie lubisz gotować, przecież przez żołądek do serca.
Malarstwa nie można połączyć z macierzyństwem. Znowu jesteś zmęczona i nie masz ochoty na seks? Nie płacz tyle, częsty płacz niszczy cerę. Silna kobieta nie potrzebuje mężczyzny. Ale nie histeryzuj, bo będziesz sama. Dlaczego tak mało zarabiasz? Powinna Pani trochę bardziej się postarać. Nie dajesz już rady? Oj nie przejmuj się.
W swojej twórczości Marta Nadolle przetwarza tradycję weduty (pejzażu miejskiego) przeplatając ją z inspiracjami czerpanymi ze sztuki ludowej. Zestawiając te zgoła sprzeczne tendencje przekracza podział na centrum i peryferia, publiczne i prywatne, gdzie wielkomiejskie narracje łączą się z intymnym rękodziełem i folklorem.
Nadolle jest weducistką emocjonalnego pejzażu metropolii, w którym ludność współczesnych miast coraz rzadziej żąda chleba i igrzysk. Zamiast tego w nieśmiałym pragnieniu słychać wołanie o prawdziwą bliskość i odrobinę emocjonalnego spokoju. Niech ktoś da nam, proszę, ładne kwiaty i mocne uspokajacze.
tekst: Sebastian Gawłowski