„Układy binarne” to wystawa która w centrum stawia figurę człowieka. Człowieka widzianego z rożnych, wydawałoby się przeciwstawnych perspektyw : malarskiej i rzeźbiarskiej, kobiecej i męskiej. Celowo odwołuje się do pojęcia binarności które określa kontrast między dwoma przeciwieństwami.
Mimo że Tomaszowi Koclędze i Małgorzacie Kosiec bliska jest idea uniwersalizacji wizerunku człowieka to jest ona w pewnym sensie przedstawiona również przez pryzmat tożsamości płciowej. Przestrzenne i trójwymiarowe rzeźby postaci męskich zestawione zostały z malarskimi portretami kobiet, których głębia uchwycona została na dwuwymiarowej płaszczyźnie płótna.
Człowiek Tomasza Koclęgi to everyman pozbawiony twarzy, zmagający się z przeciwnościami losu i z bolesnością ciężaru cielesności. W obrazach Małgorzaty Kosiec jednostka zdaje się być przeciwstawiona wielości informacji czy wizualnych komunikatów, którymi przepełniona jest współczesna rzeczywistość.
Wizerunek człowieka w prezentowanych na wystawie pracach jest celowo formalnie zdeformowany (Koclęga) lub zamazany (Kosiec). Ciało w rzeźbach jest nienaturalnie powykręcane, jakby próbujące uwolnić się z ograniczeń formalnych.
Portrety są zaś ukryte za abstrakcyjną typograficzną warstwą. Zdają się być zakłócone przez szum informacyjny, zniekształcone przez medialną rzeczywistość w której przyszło nam egzystować. Koclęga i Kosiec eksperymentują. Kolorowe rzeźby malowane na jaskrawe kolory jakby na przekór obalają ciężar gatunkowy brązu. Portrety Małgorzaty Kosiec tworzone autorską techniką wylepiania i zamalowywania kolejnych warstw tworzą wielowymiarowe przestrzenie, wizualne triki, które mylą oko odbiorcy. Zarówno Małgorzata Kosiec jak i Tomasz Koclęga sięgają w swojej twórczości do tradycji starych mistrzów, jednak dzięki wypracowanym przez siebie zabiegom technologicznym, zyskują aktualny, wydźwięk, który mimo uniwersalizacji przekazu pozwala im mówić językiem swoich czasów.
Kuratorka wystawy: Ida Smakosz-Hankiewicz