Druga indywidualna wystawa Leona Tarasewicza w Galerii Monopol jest prezentacją najnowszych obrazów artysty, przygotowanych specjalnie na tę okazję. Obrazy, podobnie jak sama wystawa, nie noszą tytułów. Jest to świadoma decyzja, podjęta już na samym początku jego drogi twórczej. Tarasewicz pisał: „Nigdy nie mogłem znieść żadnych tytułów i pisania na obrazach. Nigdy też tego nie robiłem i bardzo mi przeszkadza takie coś w patrzeniu na obraz, który powinien zawsze bronić się malarstwem i tylko malarstwem. Słowa zostawmy tam, gdzie są one najpotrzebniejsze”.
Twórczość Leona Tarasewicza nie potrzebuje zatem słów. Za pomocą malarstwa zachęca do podziwiania piękna przyrody. Zatapiania się w niej, czyli imersji, w której zapominamy o granicy oddzielającej nasze ciała od otaczającego nas środowiska. To obrazy, które są pejzażami, jednak same przedstawienia zostały zredukowane do najprostszych środków wyrazu. Są kompozycjami opartymi na umownych kształtach i energetycznych kolorach. Opowieściami o przebywaniu zarówno w naturze, jak i obserwowaniu jej z dystansu, w sytuacjach przypadkowych. Na przykład podczas jazdy trasą szybkiego ruchu, gdy przez szybę samochodu obserwujemy przecinające się tęcze. Oprócz piękna, nad którym zachwyt udziela się większości z nas, pejzaż czasem kryje w sobie tajemnice i historie nienależące do łatwych do zrozumienia. W tych przypadkach natura ukazuje swoją niejednorodność, stając się scenerią i świadkiem dramatycznych zdarzeń.
Leon Tarasewicz mieszka w swojej rodzinnej wsi Waliły na Podlasiu. W powstałych ostatnio obrazach nawiązuje do złożonej historii regionu, z którego pochodzi. Konflikty na tle religijnym, etnicznym, kulturowym znane z przeszłości to wątki pojawiające się w twórczości artysty już wcześniej. Myśląc o kryzysie uchodźczym na granicy polsko-białoruskiej nabierają obecnie nowego kontekstu. Artysta obserwuje, to co dzieje się wokół niego i zwraca się ku abstrakcji, językowi wizualnemu, który zna najlepiej. Pejzaż traktuje nie tylko jako dowód potęgi natury i jej dominacji nad człowiekiem, ale również rodzaj upamiętnienia tych, których już z nami nie ma. Doszukuje się w nim również śladów poprzednich pokoleń i historii ich życia. W tej sytuacji słowa często stają się bezbronne, więc może z pomocą przyjdą im obrazy.