„Glitch” to słowo stosowane do określania "usterki”, może dotyczyć zarówno dźwięków jak i obrazów , przepływu danych, wywołanych spadkami napięcia prądu czy zakłóceniami wywołanymi przez pola elektromagnetyczne innych urządzeń. Usterki telewizyjne jawią się jako postrzępione linie na ekranie, źle rozmieszczone kwadraty czy odwrócone kolory, częstym efektem są także poziome paski poruszające się pionowo przez obraz. W grach komputerowych obserwujemy zniekształcone tekstury.
Zjawisko „glitch” przeniknęło też do wielu dziedzin sztuki. I tak powstał glitch-art nawiązujący do estetyki usterki. Iman Moradi, jeden z głównych teoretyków tego rodzaju sztuki, wymienia takie jej cechy: fragmentaryzację - rozumianą jako przesunięcie elementów oryginalnego obrazu, liniowość – wynikającą z form digitalnych struktury pikselowej oraz replikację – będąca kopiowaniem i powtarzaniem jakiejś części obrazu.
Janyst nie traktuje sztuki glitch w sposób dosłowny, nie wykorzystuje bezpośrednio w swojej twórczości programów komputerowych, ani urządzeń cyfrowych. Traktuje ją jedynie jako inspirację do kreowania obrazów akrylowych lub olejnych. Artysta zastąpił tradycyjny gest malarski swoistą „technologią malarską” używając krawędzi szpachli lub karty chipowej do nakładania farby na płótno. Warsztat artysty jest zatem dopełnieniem jego spójnego wyrazu artystycznego – „obrazów zakłóconych.”
Wybór obrazów do najnowszej wystawy Kuby Janysta “Glitch” nie jest przypadkowy i pokazuje różne oblicza jego twórczości. Artysta wykorzystując wypracowaną przez siebie technikę eksploruje różne pola malarstwa, uznając eksperyment i ciągłe poszukiwanie za nadrzędną wartość sztuki.
Na potrzeby „Glitch” zebrano prace z trzech cykli artysty, prace czysto abstrakcyjne, streetartowe kompozycje oraz te czerpiące z realizmu – portrety i „scenki rodzajowe”. Wszystkie prace utrzymane są w estetyce usterki czyli glitch, zwanej też sztuką błędu.
Obrazy abstrakcyjne Janysta z cyklu „No signal” są wynikiem eksperymentu artysty z kolorem, jego własnym warsztatem malarskim, a zamierzonym efektem uzyskania obrazu zakłóconego i migoczącego, kojarzącego się z usterką kineskopu.
W pracach streetartowych artysta zestawia estetykę glitch z technikami malarskimi takimi jak spray i szablon, traktując przypadkowe napisy na murach, odbitki z szablonu jako występujące w realnym świecie zakłócenie harmonijności architektury. Tym samym zestawia również dwa sposoby pracy, jeden wymagający czasu i precyzji, drugi szybki i spontaniczny, które łączą się na płótnie w jedną kompozycję malarską.
I wreszcie autoportret artysty oraz portret Kamili Tuszyńskiej, znanej w świecie sztuki jako "wernisażeria", a także kilka scenek rodzajowych stanowią kwintesencję „Glitcha”. Te na pozór realistyczne przedstawienia są zakłócone, wystąpił błąd w przekazie obrazu. Co przeszkadza nam w klarownym odbiorze rzeczywistości? Może to natłok pól magnetycznych z otaczających nas wszędzie urządzeń mobilnych uniemożliwia nam już odbiór ludzi i rzeczywistości takimi jak są naprawdę? Nie możemy już zobaczyć świata wyraźnie?
Czy zatem twórczość Janysta sugeruje nam, że żyjemy w świecie pełnym urządzeń wytwarzających pola elektromagnetyczne, które w znaczący sposób na nas wpływają? Nie zdajemy sobie z tego sprawy na co dzień, ale nasz odbiór rzeczywistości jest stale zakłócany. Kuba Janyst nie idzie jedną wybraną ścieżką. Wykorzystując własną technikę stara się ciągle poszukiwać nowych możliwości i rozwiązań, co przekłada się na nowe koncepcje i kolejne cykle malarskie.
Kuratorka wystawy: Anna Irena Brzezińska