Można twierdzić, że trasa Warszawa - Berlin - Paryż to podróż inicjacyjna. Krzysztof Pruszkowski odbywa może swoją setną − a kto wie − może tysięczną podróż między rodzinnym miastem a Paryżem. A może było ich nawet więcej !
Duch podróżnika, wiecznego migranta nasącza się tym życiem w ciągłym ruchu na jawie i we śnie. Na każdym etapie −obraz i godzina. A na końcu podróży wielka tekturowa teka z obrazami. Cóż możemy zapamiętać z każdej godziny, z każdego etapu naszego życia?
Gdzie jest dom, w którym jest tyle wspomnień ? Wszystkie są podobne, ale jakże różne, ulotne, nieważne... Trzydzieści dwa obrazy, które nam pokazuje, są poza czasem, poza przestrzenią, poza znaną nam rzeczywistością. Dalekie od wszystkiego co znamy, a równocześnie niezwykle bliskie.
Krzysztof Pruszkowski zasłynął w latach osiemdziesiątych swoją twórczością fotograficzną, którą nazwał Fotosyntezą. Jego metoda, polegająca na nawarstwianiu obrazów, uświadamia nam, że gromadzą się one też w podświadomości. To właśnie praca artystyczna Pruszkowskiego ujawniła nam zjawisko automatycznego przenikania naszej świadomości przez tajemnicze obrazy z przeszłości.
Fotosynteza, spychająca klasyczne reguły „fotografii migawkowej" do rangi anegdoty, pozwoliła mu na kontynuowanie konceptualnych i politycznych poszukiwań i wyborów w jego życiu. Jako obiekt, a jednocześnie ofiara swoich obsesji, artysta konsekwentny w swym życiu i sztuce nieustannie przemieszcza się między Polską a Francją.
Jeśli przeanalizować dynamikę ruchu ciał, to widać, że ich trajektoria jest bezpośrednią konsekwencją ich wielkości, a ich ruchy są wynikiem złożonych praw fizycznych, które są nam już dość dobrze znane. Wydaje się, że wszystkie przejawy energii − bez wyjątku − pochodzą ze wspólnego źródła, zwanego Wielkim Wybuchem. Są wynikiem szeregu rozproszeń i modyfikacji, których skutkiem jest to, że unosimy się na powierzchni nanoplanety, zatopionej w wymiernym wszechświecie będącym w ciągłym rozwoju .
Istnieje prawdopodobieństwo, że nieskończenie duże połączy się kiedyś z nieskończenie małym ─ przy pomocy uniwersalnego prawa fizycznego − nawet, jeśli do tej pory żadne równanie nie umożliwiło połączenia się tych dwóch wszechświatów. Z drugiej strony odczuwamy niepokojące analogie w przeżyciach wewnętrznych świata duchowego w oparciu o wyobraźnię. Częstym rezultatem tych obserwacji jest Sztuka.
Wykonując niezbyt precyzyjne ruchy w powiązaniu z losowym przemieszczaniem się w przestrzeni, na pozornie przypadkowych trasach swych działań, Krzysztof Pruszkowski zrozumiał, że dostęp do tego, co uniwersalne i absolutne, może być w jego zasięgu, póki aparatem fotograficznym kieruje jego umysł.
Również my jesteśmy zaproszeni do przeżycia tego odkrycia dzięki trzydziestu dwóm obrazom. Każdy odnajdzie tu swoją linię i swój kierunek ruchu. Bo chodzi w nich właśnie o ruch. Ruch każdego człowieka na ziemi, ruchy lądów, oceanów, nieba, literatury, malarstwa, nauk, filozofii i całej reszty...
Każde przemieszczanie się w przestrzeni ma swoje konsekwencje, każde zderzenie to powstanie niezliczonej liczby nowych gwiazd. Czas zatrzymuje się, powstaje nowy obraz, który porusza się i ożywa. Powstają nowe generacje zderzeń, nowe energie , które promieniują przesyłanym blaskiem w niekończącej się reakcji łańcuchowej światła.
Jak nie dziwić się temu objawieniu, które nam ukazuje ? Eksplodujące supernowe, nieznane dotąd drogi mleczne, rozgwieżdżone noce, niezidentyfikowane nowe UFO, niesamowite twarze, dyfrakcja atomowa, komora pęcherzykowa, fuzje jądrowe. Od nieskończenie wielkiego do nieskończenie małego.
Krzysztof Pruszkowski uwolnił się dzięki Fotosyntezie z kajdan fotografii faktologicznej, polegającej na fotografowaniu świata realnego i dzieli się z nami dziś tym, co możemy nazwać Fotofizją. Abstrakcja jest sprzeczna z naturą obrazu fotograficznego. Jednak Pruszkowski doprowadził znane granice praktyki fotograficznej do niemal absolutnej abstrakcji.
Wyobraźnia zostaje całkowicie uwolniona od rzeczywistości. Możemy ruszyć w podróż.
Thierry Samuel, Paryż, maj 2018 roku
przekł. Krzysztof Pruszkowski