Fotografowanie – jak wiadomo – jest nierozdzielnie splecione z procesem podglądania, patrzenia, które niejednokrotnie przekracza granice intymności. Podobnie jest w przypadku obcowania z archiwum: szczątkami czyjejś twórczości, ale i czyjegoś życia.
Instalacja fotograficzna Tomasza Szerszenia "Komora oka" (ang. Eye chamber, niem. Augenkammer) opowiada o grze spojrzeń, która wkracza w przestrzeń archiwum. Punktem odniesienia jest spuścizna Marka Piaseckiego (1935-2011), fotografa, twórcy heliografii, lalek, rzeźb, kolaży. Wiele spośród jego fotografii ma intymny charakter, niejednokrotnie przetwarza motyw perwersyjnego spojrzenia czy podglądania.
Archiwum – to w szczególności, ale też w ogóle – jest miejscem rozmaitych sekretów. Czy nie jest nim również fotograficzna ciemnia albo pracownia fotografa? Było tak z pewnością
w przypadku Marka Piaseckiego: jego niezwykła ciemnia-pracownia była miejscem pracy i zamieszkiwania, oraz przestrzenią, w której urządzał prywatne pokazy – często przeznaczone tylko dla jednej osoby. Stawała się mikro-teatrem na dwie pary rąk i dwie pary oczu.
W stworzonej na wystawie w galerii FAF instalacji mamy do czynienia z sytuacją wzajemnego, zwielokrotnionego podglądania, grą sobowtórów, która zawsze jest intymna i obnażająca. Komentując Piaseckiego Tomasz Szerszeń sięga po prace z własnego archiwum, z 2002 roku: czasu swoich pierwszych fotograficznych gestów. Dlatego Komora oka staje się dla artysty rodzajem archeologicznego spojrzenia: na archiwum, na postać Marka Piaseckiego, i na samego siebie.
Tomasz Szerszeń poprzez swoją wystawę stawia również pytanie o płeć spojrzenia fotografki/ fotografa. Historycznie i kulturowo patrzenie, podglądanie utożsamiane jest z męskim spojrzeniem. Jako takie jest opresyjne. Takim bywa również spojrzenie, które pada na archiwum. Czy z tych pułapek można się uwolnić?
Wystawa w ramach projektu Żywe Archiwa.
(materiały prasowe)