Katarzyna Szydłowska – Mercedes i inne kobiety 


09.06.2022 - 29.06.2022

Subtelność i gracja w służbie kobiecego piękna w obrazach Kasi Szydłowskiej.
Jest taka siła wszechpotężna, której źródła mocy wypływają z nieograniczonej i niczym niezmąconej esencji życia. Najgłębszych pokładów emocjonalności i intelektualnego potencjału, całej sfery duchowości i cielesności obleczonej w miękką tkankę oddzielającą zmysłowe piękno od tzw. wnętrza. Choć pewne jest, że pod delikatnymi warstwami skóry tli się nieposkromiony zasób cech i możliwości ich ekspresji w świecie zewnętrznym. W końcu wyrażanie jej na różne sposoby stanowi najtrafniejszą jej manifestację, zaświadczając o pierwotnej i uzasadnionej naturze tego co nazywamy k o b i e c o ś c i ą.


Kobiecość bywa interpretowana różnie. Kobiecość to szerokie pojęcie i ograniczanie jej do krótkich haseł typu słownikowego byłoby zbyt wielkim odstępstwem oraz zaniechaniem wobec jej prawdziwej istoty. Kobiecość z całą swoją złożonością to „struktura” iście plastyczna. Przyjmuje cechy genetycznych uwarunkowań, jest jednią przeciwieństw kreujących tożsamość jednostek i wielością następstw formułujących wspólne podstawy dla zbiorowości. Tak czy inaczej, fascynacja jaką budzi od wieków stała się jednym z najintensywniejszych katalizatorów wyzwalających przemożną chęć tworzenia i odwzorowywania jej w najrozmaitszych wizualnych projekcjach i odsłonach, dla których kanwą i fundamentalną ostoją stały się sztuki plastyczne. To wdzięczne zespolenie łączące realną fizyczność z psychologiczną sferą życia człowieka, przetransportowane w płaszczyzny artystycznego kreacjonizmu pozostawiły po sobie wiele dowodów potwierdzających doskonałość i wielkość znaczenia tej symbiozy. Galerie sztuki i muzea pełne są dzieł w których zasadza się naczelna myśl przewodnia skoncentrowana wokół epicentrum jakie wyznacza istota kobiecości z całą swoją wielowymiarowością i różnorodnością. Ulegali jej twórcy wszelakiej maści, od znawców kobiecego piękna w wymiarze czysto estetycznym i zmysłowym, po mistyków poszukujących duchowych pierwiastków poukrywanych w materii cielesności. Wielcy mistrzowie oraz początkujący adepci i wszyscy ci, którymi kierowała niepohamowana żądza wyrażania piękna we właściwym sobie stylu. Rozumianego i pojmowanego na swój własny sposób lub z uwzględnieniem kanonów panujących w danej epoce. Dlatego nikogo nie dziwi ten szeroki wachlarz przejawów kobiecości objawiającej się na różne sposoby w kolejno zmieniających się wcieleniach, podlegających bezustannej transformacji w zależności od zmian kulturowych i tych, zachodzących w ludzkiej świadomości oraz w percepcji, dosięgających masy zbiorowisk na przestrzeni kolejnych stuleci. Może dlatego dostrzegając ten szereg zależności jesteśmy w takim samym stopniu docenić czar i powab zastygłej w bezruchu Giocondy, co poczuć skomasowaną energię masywnych i kształtnych bohaterek Rubensa. Równie dobrze po kłaniamy się przed egzaltowanymi muzami Ingresa, jak i zmysłowymi kusicielkami Schielego wyzwalającymi żar namiętności. A przy tym nie mniej zachwycamy się pełnymi wytworności i dostojeństwa kobietami z obrazów Klimta. Każda ma to coś! Każda jest niepowtarzalną wersją własnej siebie, indywidualnością obdarzoną charyzmatyczną aurą, czy jak kto woli mocną i hipnotyzującą osobowością przyciągającą wzrok i uwagę wśród podziwiających je widzów. I pomimo tych odmienności, tych różnic, które wydają się bardziej dzielić, aniżeli łączyć jest taka wartość co ponad wszystko spaja, a jej granice nie osiągają jedynie pułapu fizjonomicznych zależności, gdyż wykraczają o wiele dalej, gdzieś poza stany zmysłowej obserwacji. Subtelne i pełne gracji lub przeciwnie, wyjątkowo żarliwe i mocno sensualne emanacje tych walorów kobiecych dobijają z dzieł sztuki plastycznej ze zmieniającą się intensywnością. Piewcy naturalnych wdzięków, tacy jak Leonardo, Rubens, Rembrandt, Ingres, Schiele, Klimt i wielu, wielu innych wykorzystywali swoiste metody technicznego i warsztatowego kunsztu, aby uwznioślić te cechy i wydobyć je z całą finezją i polotem twórczym w polach powierzchni przedstawieniowych swoich realizacji. Nie wspominając o całych zastępach wirtuozów, którzy operując dłutem odkuwali te sensytywne lub gwałtowanie ekspresyjne wyobrażenia o kobiecości w najtwardszych materiałach rzeźbiarskich. Mając na uwadze inne dziedziny wytwórczości ludzkiej jak chociażby fotografia, która z równie porywistą wdzięcznością i atencją przechwytuje je w swoich kadrach by dać jak najpełniejszy ich obraz i realny dowód na to, że to co widzialne okiem jest jedynie skromnym preludium, wstępem do wielobarwnego świata wewnętrznego kobiet. Przedstawicielki tej samej płci, które w toku dziejowych zmienności oddawały się zajęciom artystycznym, także wykazywały się własnym, oryginalnym podejściem do zagadnień rozpalających wizje o cechach genetycznie wbudowanych w DNA każdej istoty kobiecej. Artemisia Gentileschi poprzez swoje bohaterki dawała upust najmroczniejszym wizjom i doznaniom, Angelica Kauffmann lubiła wydobywać klasykę kobiecości w wyważonych portretach, Frida pokazywała życie dalekie od wzniosłych ideałów, odległe i nie mające nic wspólnego z rajską idyllą na ziemi. Wszystkie razem i oddzielnie wniosły do ikonosfery sztuk wizualnych coś  na miarę własnych dążeń i wysiłków, a jednak czuje się tą wielką duchową siłę, pełną naturalnych sublimacji więź jaka zaistniała między nimi. Wobec czego jakże trafnym wydaje się stwierdzenie, że kobieta z całą „paletą” złożoności, czy to lśniąc w chwale własnych zalet, czy gubiąc się w labiryntach ułomności, to nadal jeden z najwdzięczniejszych tematów w sztuce. Tematów i motywów, który wręcz uwielbili sobie twórcy bez względu konteksty czasoprzestrzenne, historyczne, czy społeczne w jakich byli osadzeni.

Na polskiej scenie artystycznej dostrzeżemy tyleż samo świadectw i wyrazów nieskrywanych inklinacji, poruszających tak obszerne kwestie odnoszące się do zjawiska kobiecości w każdym możliwym aspekcie, czy wymiarze. Od sfer życia doczesnego i transcendentalnego, psychicznego i materialnego, poprzez analizę właściwości behawioralnych, dziedzicznych i wszelakich naturalnych skłonności jakie ta płeć sobą utożsamia.

Katarzyna Szydłowska od lat wiernie hołduje tym tendencjom, które zarówno w rezerwuarze żelaznych idei, jak i w skonkretyzowanych już dziełach przekształcają się w najdelikatniejszą mieszankę łagodnych doznań, myśli i emocji z pięknem o klasycznych proporcjach oraz kształtach obleczonych w elektryzująco-zjawiskowe barwy. Każdy jej obraz jest subtelną, harmonijną emanacją najwrażliwszych i najczulszych darów jakimi kobiety zostały obdarzone w drodze intuicyjnego i ewolucyjnego rozwoju. Analizując bardziej wnikliwie jej ouvre od razu da się wyprowadzić kilka cech wspólnych i zależności formalno-stylistycznych, które stały się kompasem i wyznacznikiem sztuki tej artystki. Bohaterki to zazwyczaj samotne muzy, zdawałoby się dostojne boginie o cechach aniołów, które zeszły z niebios, aby roztaczać swój szlachetny blask na otoczenie. Eteryczne i pełne osobliwego uroku rozjaśniają nim wszystko wokół. Urzekają wewnętrzną aurą, spokojem i jestestwem, które promieniuje i wciąga w pole autentycznego oddziaływania każdego kto gotów i chętny poddać się tej nieskalanej błogości trwania w chwili. Czarująco-zniewalające o precyzyjnych rysach i posągowych, modelowych sylwetkach odzwierciedlających zamierzone pozy pozbawione egzaltowanego patosu, za to obdarzone i wyrażające prostotę niezbyt gwałtownego ruchu wygenerowanego w bardzo przemyślany i ujmujący sposób. Dynamika ustępuje miejsca sensownej i uzasadnionej harmonii. Klasyka w dobrym wydaniu, elegancja w sposobie bycia, inspiracje poszukujące antycznych ideałów, umiarkowana swoboda wyrażania granic postrzegania i przeżywania świata stają się u tej artystki dominujące. Pozycja ciała pozostającego w stanie kontemplacyjnego  spoczynku i wyrazisty, jakże zdecydowany gest mówią o wszystkim i wybrzmiewają o wszystkim co wiąże się z uwrażliwioną częścią psyche reprezentowaną przez eleganckie damy z obrazów Kasi Szydłowskiej. Wszystkie są zajęte prozą życia codzienności, skupione na prostych czynnościach, a i tak drzemie w nich coś tak szalenie intrygującego, wymykającego się kontroli i jednoznacznym definicjom. Podziwiać je i móc wkraczać w ich wyabstrahowaną przestrzeń, w substrukturę obrazową w jakiej egzystują, znaczy tyle co dać się prowadzić procesom poznawczym nad naturą tej wciąż nieodgadnionej jeszcze enigmy zwanej kobiecością.
Anna Rudnicka 
Historia sztuki jest kobietą
______
Wystawa prac

09.06.2022 - 29.06.2022
Carmen Tarcha Gallery5
ul. Mokotowska 59 Warszawa

Carmen Tarcha Gallery 5

Mokotowska 59

Warszawa

09.06.2022 - 29.06.2022