Chłód. Na zewnątrz panuje chłód. Spadł nawet śnieg i gdy otworzyć usta oddech zamienia się w obłoki pary, które szybko ulatują na zimnym wietrze. Gdy wieje mocniej kosmyki włosów przylepiają się do twarzy. Płatki śniegu opadają na głowę, na włosy, brwi, a potem powoli roztapiają pod wpływem gasnącego ciepła ciała.
Chłód jest też metaforą. Odczuwasz go na własnej skórze, ale przenika i do głowy. Nie bierze się znikąd, jest wszędzie tam, gdzie dzieje się coś złego, o świcie, po zmierzchu, po gorącym lecie, po czasie pokoju, dobrego samopoczucia i względnego dobrobytu. Spowalnia ruchy i myśli, tężeje, zamienia się w śnieg i kumuluje w wielkich, ręcznie lepionych kulach. Można śnieg gryźć i nim nacierać.
Przed chłodem chroni ubranie – druga, gruba skóra. Można się w nim schować, ale można też utknąć, próbując ściągnąć nazbyt obszerny sweter. Szamotać się w środku, udając, że nic nie widać i że samemu jest się niewidzialnym. Choćby przez krótką chwilę. Codzienna, wewnętrzna wojna: być tu czy tam? Wewnątrz czy na zewnątrz? W sobie czy z innymi?
Jest też szafa. Duża, drewniana szafa po babci. Otwarta szeroko. Może ktoś się spieszył lub wręcz przeciwnie, miał zbyt wiele czasu na kolejne przymiarki. Kożuch, bluzki, szlafrok. Wypadające na podłogę rękawiczki, pasek, szalik, przewieszone przez drzwi rajstopy. Skotłowane ciuchy na półkach. W bladym świetle kolory ubrań zlewają się. Toną w chłodnych błękitach tak jak reszta pomieszczenia.
Szafa też może służyć za metaforę. To miejsce pomiędzy wewnątrz a zewnątrz, pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, pomiędzy JA domową, a taką jaką widzą ją inni – na ulicy, na mieście, w podróży. Miejsce być może nie do końca uporządkowane, w którym mieszają się rzeczy i historie z różnych pokoleń, załadowane emocjami, oczekiwaniami i przeczuciami wobec tego, co się zdarzyło lub co dopiero się wydarzy.
Karolina Jabłońska w swoich najnowszych obrazach o tym wszystkim dobitnie opowiada: o chłodzie i o przemocy, o lęku, dystansie i niemożności, ale i o silnej woli, o niepodległej, własnej JA. O tym co własne i tym co wspólne, co przeżyte samemu i co dziedziczone. Opowiada z jedynej możliwej perspektywy, z wnętrza Jej ubrania, z ciała i z rozgrzebanych w nim, niczym w szafie, emocji.