Po dwóch latach od debiutu, Kasia Haber wraca z kolejną dużą wystawą, udowadniając, że pierwszy, intensywny okres pracy nad rysunkiem, nie był jedynie przelotnym zauroczeniem. Praca nad rysunkami, rozwijanie swojego artystycznego języka, stało się częścią życia autorki i Kasia dojrzewa, w zaciszu swojej kanapy, z której ma najwyraźniej bardzo rozległy widok.
Podczas gdy w świecie artystycznym, aż dudni od nowinek i potrzeba bycia oryginalnym często bierze górę nad autentycznością, artystka używając prostych i poetyckich środków, opowiada o życiu bliskiemu sobie. Sylwetki najbliższych, otaczające meble, przedmioty codziennego użytku zapełniają kartki szkicowników. Jej technika jest prosta i szlachetna - artystka używa tuszu i rysika. Ostatnio eksperymentuje też z kolorem stosując ekolinę. Język Kasi Haber opiera się na tradycyjnej technice, a siła wyrazu tych prac wiąże Kasię z klasykami takimi jak: Tadeusz Kulisiewicz, Józef Czapski, Egon Schiele, Matisse, Picasso i inni.
Ostatnio w rozmowach o rysunkach pojawił się przymiotnik „japoński”. Jest to wypadkową dwóch wartości, prostej meandrującej kreski, która łapie formę, jak i skojarzenia z tradycją haiku, formy literackiej w której tak ważna jest synteza i zatrzymanie ulotnej chwili. Rysunek Kasi Haber jest zatem wierszem, zwięzłą opowieścią o codzienności. Oglądane w masie, rysunki układają się w spójną i bardziej rozbudowaną wypowiedź, rozmawiają ze sobą.
Bardzo ważny jest dla artystki sam proces twórczy. Czas w którym szuka harmonii i bliskości między sobą i modelem oraz między sobą i tworzonym dziełem. Rysując nie korzystają z żadnych współczesnych narzędzi. Liczy się zawartość i przekaż artystki, w niepodrabialnym języku, piętno własnego doświadczenia. Praca artystki przebiega w izolacji i odosobnieniu. Na początku nikt nie wiedział, poza modelami, że tworzyła. Wystawy są momentem wyjścia poza przestrzeń domu, otwarcia się dla publiczności. Intymne zapiski wychodzą w światła jupiterów.
Materiały prasowe