Przyglądając się obrazom Julii Curyło, namalowanym na przestrzeni ostatnich lat, trudno nie zauważyć, że zainteresowania artystki orbitują wokół zagadnień związanych z dwoma sferami – religią i nauką, a dokładniej astronomią. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że warstwa treściowa jej płócien ciąży w kierunku fascynacji scjentystycznym podejściem do rzeczywistości, chwila głębszej lektury ich warstwy wizualnej pozwala odkryć bogactwo nawiązań m.in. do ikonografii chrześcijańskiej. Tematy, takie jak Trójca św., Madonna z Dzieciątkiem czy Chrystus Pantokrator, zyskują tu zaskakującą reinterpretację. Na rozbijaniu kanonów obrazowania malarka jednak nie poprzestaje. Już dawno dostrzeżono bowiem jej talent do zuchwałego zestawiania i synchronizowania różnych tematów i estetyk. Katedra i Wielki Zderzacz Hadronów; cytaty z płócien dawnych malarzy i matematyczne równania; barokowe putta i schematyczne rysunki ludzkich ciał jak te z Płytki Pioneera; biblijny serafin i całkiem świecki spadochroniarz (a może to jednak jakaś wersja postaci mitologicznego Ikara?); chrześcijańskie symbole – ryba, biała gołębica – i kiczowate baloniki w kształcie psa czy jednorożca; schematy związane z ikonografią maryjną i naukowe narzędzia poznania, np. sondy kosmiczne czy obserwatoria astronomiczne – w pracach artystki motywy, które można by wymieniać bez końca, tworzą mozaikową, eklektyczną i hybrydową strukturę. Jednak „w tym chaosie jest metoda”, a każda z kompozycji rządzi się swoją własną, wewnętrzną logiką, opartą na grze skojarzeń i dwu- / wieloznaczności, doświadczeń i wyobrażeń.
Malarka zwykle osadza „akcję” swoich obrazów w przestrzeni kosmicznej, a wizualnym motywem, spinającym jej twórczość, jest wszędobylska postać astronauty. Staje się on inkarnacją „świętego-strażnika”, który – jak wskazuje sama artystka – czuwa „na granicy światów – ziemskiej rzeczywistości i nieodkrytej otchłani kosmosu”. Postać świętego-astronauty uznać można za wizualną metaforę, wewnątrz której kumulują się napięcia na linii empiryzm – wiara. Jak relację między nimi widzi Julia Curyło? „Czy naprawdę istnieje nieprzezwyciężalna sprzeczność pomiędzy religią i nauką? Czy religia może zostać zastąpiona przez naukę?” – pytał nie kto inny jak… Albert Einstein. Jeden z największych umysłów XX wieku bez wahania uznawał możliwość symbiotycznego współistnienia obu tych sfer. Pogląd ten zdaje się podzielać Julia Curyło, która łączenie w swoich pracach wątków religijnych i naukowych określa mianem „dialogu” między obiema tymi sferami, a to, co ją szczególnie interesuje, nazywa „spotkaniem świata realnego i cudownego”.
Julia Curyło urodziła się w Warszawie. Studiowała w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie w 2009 roku obroniła dyplom w pracowni malarstwa prof. Leona Tarasewicza i pracowni sztuki w przestrzeni publicznej prof. Mirosława Duchowskiego. Jest autorką obrazów oraz instalacji prezentowanych w przestrzeni miejskiej. W styczniu 2010 roku wygrała konkurs zorganizowany przez Galerię A19, działającą na stacji metra Marymont w Warszawie. Pokazany tam wielkoformatowy mural „Baranki Boże” przyniósł artystce rozgłos. W listopadzie tego samego roku Curyło otrzymała Grand Prix Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz nagrodę Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy podczas PROMOCJI 2010 w Galerii Sztuki w Legnicy. W maju 2011 roku została nominowana do prestiżowej nagrody 10. Konkursu im. Gepperta. W 2012 i 2016 roku otrzymała stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Od 2015 roku zajmuje wysokie miejsca w rankingu Kompasu Młodej Sztuki. Brała udział w ponad sześćdziesięciu wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce, Europie i USA.
kuratorka: Natalia Cieślak