Jerzy Tyburski ,,Mój teatr" - jubileuszowa wystawa malarstwa 35 lat pracy twórczej.


26.04.2024 - 09.06.2024

Jerzy Tyburski

Urodzony w 1964 roku w Lubaczowie. Absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Zamościu. Studia na Wydziale Nauk Humanistycznych, Katedra Historii Sztuki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Dyplom w 1989 r. W latach 1986-89 uczęszczał na zajęcia w pracowni malarstwa prof. Mariana Stelmasika i adiunkta Jacka Wojciechowskiego w Instytucie Wychowania Artystycznego na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Studia podyplomowe SGH Warszawa-dyplom Menadżer Kultury. Dwukrotny stypendysta Ministerstwa Kultury i Sztuki. Członek Związku Polskich Artystów Plastyków. Twórczość w dziedzinie malarstwa i grafiki.

Autor wielu wystaw indywidualnych i udział w zbiorowych.

Nagrody i wyróżnienia

2002 – wyróżnienie miesięcznika Art&Business „Obraz roku 2001”

2004 – nagroda Ogólnopolskiego Konkursu Malarskiego „Autograf”

2010 – wyróżnienie, Ogólnopolski Konkurs Plastyczny „Konfrontacje”, Leszno

2013 -Zamojska Osobowość Roku „Morando”2012(nominacja)

2017- Odznaka Honorowa- „Zasłużony dla Kultury Polskiej”

2022 – Nagroda Kulturalna Województwa Lubelskiego

Od 2002 roku pełni funkcję dyrektora BWA Galerii Zamojskiej.

 

Prace w zbiorach

BWA-Galeria Zamojska, Galeria ZPAP w Lublinie, Muzeum Miasta Wrocław, Muzeum Kresów w Lubaczowie oraz w kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą.

 

 

O malarstwie Jerzego Tyburskiego

W malarstwie chodzi o to, by w odpowiednim miejscu położyć odpowiedni kolor.

Paul Cézanne
 

Cóż bardziej niż kilka linii czy plam barwnych wodzi mnie za oczy? Przedmiot, sam niepojęty przedmiot stąd czerpie lwią część swojej siły prowokacji, i jeden Bóg wie, czy owa prowokacja jest wielka, bo ja nie pojmuję nawet jej intencji. Cóż to ma dla mnie za znaczenie, że drzewa są zielone, że fortepian jest w tej chwili „bliżej” mnie niż kareta, że kula jest cylindryczna czy okrągła? Jednak tak jest, jeśli mam wierzyć swoim oczom, to znaczy tak jest do pewnego stopnia. W tej dziedzinie mam do dyspozycji potęgę iluzji i wystarczy tylko, bym jej zaufał, a staje się bezgraniczna, nieskończona. Wystarczy, abym w tej chwili zatrzymał wzrok na jakiejkolwiek ilustracji z książki, a natychmiast przestaje istnieć wszystko, co mnie otaczało. Zamiast tego wszystkiego, co mnie otaczało, na tym miejscu istnieje już coś innego, jestem na przykład obecny przy zupełnie innym rytuale…

- pisał André Breton w swoim szkicu „Nadrealizm i malarstwo” z 1925 roku. Autor zauważał dalej, że narzucona sztuce koncepcja naśladownictwa jest źródłem nieporozumienia i jeżeli sztuka plastyczna nie poszuka sobie modelu czysto wewnętrznego, sztuką w ogóle nie będzie. W podobnym duchu wypowiadał się też jeden z głównych przedstawicieli symbolizmu w malarstwie, Maurice Denis, twierdząc, że rolą artysty nie jest niewolnicza imitacja natury, lecz nadawanie formy wizualnej własnym marzeniom[2]. I chociaż od tych wypowiedzi dzieli nas całe stulecie, nie straciły one na znaczeniu.

Przywołałem je nie przypadkowo. Analizując bowiem bogatą twórczość Jerzego Tyburskiego w poszukiwaniu kontekstów znaczeniowych jego płócien, nabierają one szczególnego znaczenia. Obrazy artysty obserwuję od lat. Widzę, jak doskonali swój warsztat, zmienia koloryt, pogłębia metaforę. Zawsze jednak pozostaje w swoim świecie. Świecie symbolicznych znaczeń, w którym pobrzmiewają echa tajemniczych płócien Vermeera, nostalgia prerafaelitów, marzenia senne symbolistów. W tworzonych obrazach pozostaje wierny tradycji, z której wyrasta, świadomy słów wielkiego polskiego malarza, Tadeusza Makowskiego, że tylko wychodząc z tradycji można budować na niej nowe drogi i odnaleźć siebie[3]. W twórczości malarza możemy zaobserwować występujące wyraźnie dwa nurty. Nurt satyry, odnoszący się do otaczającej nas rzeczywistości, będący dyskretnym komentarzem do aktualnych zjawisk społecznych i politycznych, oraz liryczny, bardziej osobisty, przeniknięty wewnętrznymi przeżyciami i głęboką metaforą. W tym drugim nurcie powstają prace najbardziej dojrzałe artystycznie, obok których nie da się przejść obojętnie. Wyrażają ból i tęsknotę, ale też są pełne nadziei. Można by je zestawić z Ofelią Johna Everetta Millais’a, dziełami Dantego Gabriela Rossettiego. Oczywiście nie w sensie formalnym, ale głębokości znaczeniowych treści. Forma tych prac jest bowiem indywidualną cechą twórczości malarza. Doskonalona przez lata, osiąga mistrzostwo syntezy w oszczędnym szafowaniu fakturą i barwą. W ostatnich pracach artysta kontrastuje ze sobą gładką, intensywną plamę barwną z drobną, impastową fakturą fragmentów kompozycji. Często jest to pejzaż, wyłaniający się z gładkiego tła, tafli wody, naczynia – zawsze realny w nierealnym wątku. Czasami jest to tkanina, zasłona, przedmiot, kwiat, zwierzęta ukazane w niezwyczajnym kontekście, lub odwróconych proporcjach. Formalne kontrasty oddzielają od siebie świat realny i świat nadrealny, budując napięcie i pobudzając wyobraźnię.  Artysta wspina się na drabinie przeznaczenia, kreując nowy, własny świat. Maleńka postać balansuje nad głębiną morza na cienkiej napiętej linie, podtrzymywanej przez wielką dłoń. Ta dłoń, będąca echem sykstyńskiej sceny stworzenia, pojawia się też w innych pracach, symbolizując akt twórczy. Z kilku prac spoglądają na nas portrety najbliższych, w których artysta próbuje zatrzymać nieubłagany czas.

Prace Jerzego przenoszą nas w inny świat. Świat z pogranicza baśni i legend, ale też świat realny, widziany z perspektywy wrażliwego artysty, zanurzonego w tradycji kulturowej przefiltrowanej głębią wyobraźni i osobistych przeżyć.

Kiedy przed laty analizowałem twórczość młodego wówczas malarza w kontekście prac zaprezentowanych na indywidualnej wystawie w Galerii Sztuki Współczesnej w Zamościu (na przełomie lat 1996/97), zwróciłem uwagę na interesujące doświadczenia malarskie, w których autor łączy ze sobą głębię i płaszczyznowość, impastową fakturę i miękką plamę, karykaturalną satyrę z realistyczną syntezą. Obrazy te już wówczas wskazywały na intensywne poszukiwania przez artystę nowych form wypowiedzi i nowych rozwiązań warsztatowych, będących próbą wyzwolenia się z dotychczasowych schematów, dając nadzieję na interesujące efekty artystyczne w przyszłości[4].

Ilekroć mam okazję oglądać prace Jerzego, przywołuję na myśl tę właśnie wystawę, która w kontekście miejsca stanowi rodzaj pomostu do obecnej prezentacji, wskazując drogę, jaką artysta przebył w poszukiwaniu własnej osobowości i sztuki, w której nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

 Dr Piotr Kondraciuk

Instytut Rynku Sztuki i Zarządzania w Kulturze

Akademia Zamojska w Zamościu

Galeria Zamojska BWA
84 639 26 88

ul. Staszica 27

22-400 Zamość

26.04.2024 - 09.06.2024

wernisaż

26.04.2024

17:00