artystki i artyści: Piotr Blajerski, Przemek Branas, Konrad Góra, Liliana Lewicka, Karina Marusińska, O.W.L. Kolektyw (Szymon Kobylarz, Natalia Kopytko, Marcin Sipiora, Dominik Stanisławski, Bartek Węgrzyn), Liliana Zeic
kurator: Piotr Lisowski
Nagle człowiek przenika architekturę świata i odkrywa uniwersalną ornamentykę przestrzeni, nic więcej. W minisytuacjach, w makroreprodukcjach – odkrywa, że zawsze był zgubiony. Z wiekiem myślenie staje się mechanizmem udręki skojarzeń. To żadna zasługa. Mówię „drzewo” i widzę olbrzymie lasy. Mówię „rzeka” i widzę wszystkie rzeki. Mówię „dom” i widzę morze domów wielu miast. A gdy mówię „śnieg”, przed moimi oczyma pojawiają się oceany. Jedna myśl wywołuje w końcu wszystko. Najwyższa sztuka polega na tym, żeby myśleć zarówno w wielkiej, jak i małej skali, wciąż we wszystkich stosunkach wielkości równocześnie…
Thomas Bernhard
Wystawa Jedna myśl wywołuje w końcu wszystko dedykowana jest wrocławskiej artystce Lilianie Lewickiej (1932–1989). Jej twórczość pozostaje krótkim i zagadkowym epizodem, niezwykle intrygującym a zarazem mocno zapomnianym. Nie ma badań dotyczących jej twórczości, pozostają strzępy archiwum prac a sama artystka funkcjonuje przede wszystkim w sferze opowieści.
Wystawa ma charakter kuratorskiego śledztwa próbującego wydobyć i przybliżyć postać Liliany Lewickiej wskazując na dwa główne obszary aktywności i zainteresowań artystki. Pierwszy z nich dotyczy działań, zdefiniowanych w tamtym okresie przez Jerzego Ludwińskiego jako sztuka niemożliwa, a manifestowanych przez Lewicką w formie prac przestrzennych – instalacji, enviromentów, czy aktywności z obszaru sztuki ziemi. Drugi wynika z jej zainteresowań kategoriami performatwnymi w sztuce, wywodzącymi się z praktyk parateatralnych i zmierzających do aktywności happeningowej, której konsekwencją było podążenie w stronę medytacji i bezinteresownej samorealizacji twórczej.
Wystawa zbudowana wokół twórczości Liliany Lewickiej z jednej strony pozostaje rodzajem badań, próbujących odtworzyć zapomnianą osobowość artystyczną. Z drugiej strony jest ona specyficznym wielogłosem ukazującym panoramę nieoczywistych analogii i wniosków na podstawie strzępów oraz urywków dokumentujących aktywność wrocławskiej artystki.
Zaproszeni do projektu artystki i artyści, którzy nigdy nie spotkali Lewickiej, podążają za wspomnieniami, śladami czy poszlakami. Ich poszukiwania to nierzadko koincydencje, które w narracji wystawy stają się opowieścią o pamięci, przepływie i rozpadzie materii organicznej, potrzebie wyczulenia na bycie z naturą i bycie razem.
Tytuł wystawy zaczerpnięty jest z debiutanckiej powieści Thomasa Bernharda Mróz (1963). Narrator historii – student medycyny – udaje się z tajną misją polegającą na obserwacji samotnego, bliskiego obłąkania artysty, który po zniszczeniu całego swego malarskiego dorobku zaszył się na austriackiej prowincji. Relacje bohatera, przedstawione w formie dziennika, w konsekwencji stają się zapisem jego fascynacji malarzem skłonnym do melancholii i filozoficznej refleksji. Wystawa Jedna myśl wywołuje w końcu wszystko lawiruje więc między projektem próbującym zrekonstruować portret Lewickiej a opowieścią badającą obszar praktyk wyczulających uważność spojrzenia na to, co ukryte.
Liliana Lewicka w latach 1955–1960 studiowała na Wydziale Ceramiki w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku związana była z wrocławskim środowiskiem neoawangardowym. Uczestniczyła w takich wydarzeniach jak Sympozjum Artystów i Naukowców „Sztuka w zmieniającym się świecie” w Zakładach Azotowych w Puławach (1966), czy Dolnośląskich Plenerach Rzeźbiarskich w Bolesławcu (1971–1972). Realizowała instalacje przestrzenne i happeningi wywodzące się z praktyk parateatralnych. Była założycielką tzw. grupy happeningowej (1964).
Jej aktywność z tamtego czasu polegała na organizowaniu efektownych aranżacji w przestrzeni (sale teatralne w klubach studenckich, przemarsze uliczne). W późniejszym czasie swoje działania ograniczyła do kontaktu z grupą ściśle wybranych osób i rozważań nad metafizyką teatralnego kontaktu. Był to okres szczególnej, utajonej działalności w kręgu zaprzyjaźnionej „grupy happeningowej” skupiającej się na medytacji i dążeniu do bezinteresownej samorealizacji twórczej.
W 1972 roku w ramach spotkań Galerii „Pole Gry” w Bolesławcu, Lewicka zrealizowała wraz ze swoją grupą rodzaj statecznego, medytacyjnego spektaklu, najpierw w sali Ośrodka Kultury a potem w prywatnych mieszkaniach.
Lewicka była artystką o dalekim zasięgu swoich wizji, o czym świadczy wystawione jej w 1966 roku przez Jerzego Ludwińskiego (gdy ten pracował jako referent w Wydziale Kultury Rady Narodowej m. Wrocławia) urzędowe zaświadczenie, nadające artystce prawo zagospodarowania do celów artystycznych działki na księżycu.
Jej najbardziej znaną pracą jest realizacja z Sympozjum w Puławach, stanowiąca krytyczną polemikę z zaproponowanym przez organizatorów hasłem imprezy. Artystka w ramach swojego działania, zatytułowanego Miejsce do rozmyślań, stworzyła rodzaj instalacji ulokowanej w lesie otaczającym Zakłady Azotowe.
Było to miejsce, do którego trzeba było dojść wyznaczoną ścieżką. Już z oddali unosił się fetor rozkładającej się padliny. Na miejscu znajdowała się drewniana konstrukcja z nabitymi świńskimi i krowimi głowami pozyskanymi z rzeźni. Ulegały one naturalnemu rozkładowi. Po otaczających dzieło ścieżkach poruszali się motocykliści ubrani w białe, laboratoryjne kombinezony. Praca Lewickiej wnikała w problemy egzystencjalne, ale przede wszystkim przywoływała poczucie zagrożenia – obecność śmierci, której znakiem był również przemysł chemiczny.
Połowa lat sześćdziesiątych to moment, kiedy rodzą się ruchy ekologiczne i zaczynają być głoszone hasła na rzecz ochrony środowiska i racjonalnego korzystania z zasobów naturalnych. W tym kontekście zaproponowany przez artystkę dość radykalny gest można również rozpatrywać jako przeświadczenie o potrzebie ochrony środowiska biologicznego i ekologicznego. Instalacja Miejsce do rozmyślań jest przytaczana jako jedno z pierwszych działań o charakterze ekologicznym w Polsce.
Liliana Lewicka jest dziś artystką w zasadzie zapomnianą.