„Od roku 1977 zajmuję się analizą już istniejącego materiału fotograficznego. Wybór poszczególnych ze zdjęć grupowych i zestawianie ich w układy tworzące nowe sytuacje, umożliwiają analizę poszczególnych zbliżeń”. – W ten sposób opisała swoją praktykę artystyczną Jagoda Przybylak (1929–2023).
Istotnie, jej wielkoformatowe kolaże, które można też określić jako instalacje fotograficzne, były zawsze powiększeniami wykonywanymi z przefotografowanych „znalezionych”, wernakularnych, wykonanych znacznie wcześniej zdjęć. Były to grupowe fotografie, zapewne kupowane przez artystkę na „pchlich targach”, być może znajdowane na strychach lub w starych albumach. Poprzez praktykowane przez siebie przefotografowywanie i powiększanie poszczególnych twarzy z tych zdjęć, Przybylak ofiarowywała każdej z widocznych na nich osób uwagę – swoją i innych, tych, którzy mieli obejrzeć ich wizerunki już jako jej własne prace eksponowane na wystawie. Było to, m.in., zdjęcie klasowe sprzed stulecia, ukazujące dzieci i nauczycieli; grupowa fotografia pamiątkowa z wycieczki do Wieliczki; zdjęcie warszawskiej manifestacji z okresu zaborów – w każdym z tych przypadków Jagoda Przybylak wydobywała troskliwie z tłumu każdą z tworzących go osób.
Po co to robiła? Cóż, czas sprawia, że nasze losy, nawet jeśli są dramatyczne lub fascynujące, w końcu bledną i ulegają zapomnieniu. Nawet fotografia wydaje się być w takiej sytuacji bezradna. Przybylak rzucała wyzwanie tej bezradności. Podejmując próbę odwrócenia procesu zapominania, zwracała uwagę na jednostki i drobne, pozornie nieistotne szczegóły. Umiała uważnie obserwować mikronapięcia, które nie są widoczne wówczas, gdy patrzymy na ludzi jako na masę. To – w gruncie rzeczy głęboko humanistyczne – podejście Przybylak ujawniło się, co paradoksalne, dzięki metodzie pracy: rygorystycznej, analitycznej, wymagającej systematyczności, a którą fotografka przyjęła już na początku swojej drogi twórczej.
Stworzyła wówczas wieloelementową realizację Sto razy siatka, która składała się z fotograficznych zbliżeń różnych fragmentów rybackiej sieci. Każdy kadr to inny obraz, bo choć razem tworzą całość, stanowią jedną strukturę, to każde oko sieci jest inne od pozostałych. To bardzo istotne, że właśnie sieć, w dosłownym znaczeniu tego słowa, była motywem, który Jagoda Przybylak wybrała na temat swojej pierwszej realizacji. Jej późniejsze działania były poszukiwaniem i obserwowaniem wzajemnych relacji między ludźmi, powiązań między nimi i zależności; analizą struktury, a więc sieci, którą wszyscy współtworzymy. Jednak warto podkreślić, że spojrzenie fotografki było jednak nie tylko analityczne, ale także czułe. Mówiła: „Nie wystarczy widzieć, trzeba zobaczyć”.
Wystawa Jagody Przybylak została przygotowana w oparciu o materiały przechowane przez artystkę w jej pracowni, która w 2023 roku została wpisana na listę Warszawskich Historycznych Pracowni Artystycznych.
Kuratorstwo: Marika Kuźmicz, Adam Parol