Wkładasz opadłe z drzew jesienne liście, pachnące jeszcze wiosną płatki polnych kwiatów i drobne fragmenty roślin pomiędzy kartki dawno przeczytanej, niepotrzebnej ci już książki. Tworzysz zielnik. Wklejasz do albumu stare fotografie, skrawki zapisanych szkolnym atramentem karteczek, utrwalone na pożółkłym papierze słowa. Tworzysz pamięć. Czym będzie zielnik, gdy po latach listki wyschną, delikatne płatki pokruszą się na małe kawałeczki, ulecą zapachy, zbledną kolory, by już nigdy nie być takie jakie były?
Czym jest pamięć? Twarzą kochanej, dawno utraconej osoby, która ukazuje ci się jak przez mgłę, jakby z oddali, zamalowana farbą, przez której cieniutką warstwę widać tylko fragmenty oczu, ust, kosmyka włosów? Czujesz, jakby to wydarzyło się dzisiaj, ale... nie możesz sobie przypomnieć koloru oczu. Czujesz zapach, ale twarz jest już tylko plamą. Pod nieostrożnym dotknięciem twojej dłoni stara fotografia rozrywa się na połowę. Musisz to naprawić, póki jeszcze się da. Póki nie zniszczy się całkowicie.
Czym jest pamięć? Czy tylko szufladką, do której wkładasz suche źdźbła traw, wspomnienia, zalane łzami listy i okruchy tego, czego już nie ma? W delikatnej fakturze zeschłego listka, w strukturze ułamanej łodyżki zawarta jest tęsknota. Wśród wielu aspektów fotografii jeden wydaje się najcenniejszy. Jest nim zdolność przenoszenia pamięci przez czas. Pamięci, która jest czymś tak niezbędnym do życia jak woda. Bez wody umieramy z pragnienia. Bez pamięci umieramy z nieistnienia.